O problemie z kartkami z napisem "Znaleziono fretkę" poinformowała nas mieszkająca przy ul. Chełmskiej pani Barbara.
- "Jak co rano wychodziłam z domu po pieczywo, gdy podeszłam do drzwi wyjściowych zobaczyłam, że niemal całe są zaklejone kartkami z napisem "Znaleziono Fretkę". Ja rozumiem, że ktoś może poszukiwać właściciela zwierzaka, ale bez przesady. Jedna nalepka całkowicie wystarczy" - napisała w mailu na adres [email protected] pani Barbara.
Nie tylko mieszkańcy
Podobne doświadczenia mieli mieszkańcy innych bloków przy ulicy Chełmskiej. - Przynajmniej pięć takich kartek musiałem zerwać z witryny mojego sklepu - mówi sprzedawca w salonie z armaturą łazienkową. Zadzwonił do nas też inny czytelnik, który jak sam mówi, ogłoszenie o znalezieniu fretki znalazł na... szybie swojego samochodu.
Z racji tego, że czytelnik nie przesłał nam zdjęcia, postanowiliśmy sami wybrać się w okolice ul. Chełmskiej, by zobaczyć czy to prawda. Długo szukać nie trzeba było. Na tyłach przystanku "Chełmska" w stronę Czerniakowskiej znaleźliśmy samochód, w prawdzie z zerwaną tablicą rejestracyjną, ale z karteczką nalepioną na masce.
Straż miejska nie ma narzędzi
Okazuje się, że w przypadku takich działań Straż Miejska jest bezradna. - Nie ma możliwości ukarania instytucji, która rozlepia takie plakaty, ponieważ kodeks wykroczeń tego nie przewiduje - tłumaczy Jolanta Borysewicz z wydziału prasowego stołecznej Straży Miejskiej.
Strażnicy mają obowiązek poinformować zarządcę terenu o konieczności naprawy szkód wyrządzonych przez rozlepiaczy.
Tylko na gorącym uczynku
- W przypadku ujawnienia przez strażników miejskich miejsc publicznych, w których bez zgody zarządcy rozwieszane są plakaty, funkcjonariusze informują zarządcę o konieczności uporządkowania terenu - wyjaśnia Borysewicz.
Mandat wystawiany jest osobom przyłapanym tylko na gorącym uczynku. W przypadku odmowy przyjęcia mandatu, strażnicy mogą skierować sprawę do sądu grodzkiego.
Zadzwoniliśmy do Aleksandry Gładysz ze Stowarzyszenia Przyjaciół Fretek i przedstawilismy się jako poszkodowany i bardzo zdenerwowany mieszkaniec ul. Chełmskiej.
MM Warszawa: - Dzień dobry, właśnie wróciłem z kilkutygodniowego urlopu i zastałem swój samochód z karteczką "Znaleziono Fretkę", czy nie uważa Pani że to trochę przesada?
Aleksandra Gładysz: - Wie pan, to nie ja rozwieszam te ogłoszenia. Jednak już teraz chciałabym Pana bardzo przeprosić. Uważam to za karygodne i chciałabym w jakiś sposób panu to wynagrodzić.
- Nie trzeba, ale jeśli to możliwe prosiłbym o to, żeby Państwo porozmawiali ze swoimi rozwieszaczami bo są pewne granice.
- Ma pan to jak w banku. Nawet pan nie wie jak mnie to zdenerwowało, ale nogi z tyłka powyrywam, jak jeszcze raz dowiem się o takim incydencie.
Będą bardziej uważać
Po tej rozmowie zadzwoniliśmy jeszcze raz do Aleksandry Gładysz i ujwaniliśmy, że jesteśmy z portalu MM Warszawa. Przedstawicielka Stowarzyszenia Przyjaciół Fretek zapewniła nas po raz kolejny, że ogłoszenia nie będą już przeszkadzały mieszkańcom ulicy Chełmskiej.
Zobacz również:
Wola: dzikie wysypisko na chodniku przy Chłodnej
Wracamy do sprawy: Chłodna już bez śmieci
Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?