Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Paneuropejską Trasą Rowerową przez Europę (zdjęcia)

wojtekfj
wojtekfj
Dziesiątki kilometrów jechaliśmy malowniczą rowerową ścieżką wzdłuż kanału Marna – Ren i Mozeli.
Dziesiątki kilometrów jechaliśmy malowniczą rowerową ścieżką wzdłuż kanału Marna – Ren i Mozeli. wojtekfj
Uwierz w siebie, wyjdź z domu i rusz w trasę.

Pomysł wyprawy rowerowej po Francji dojrzewał w nas od pewnego czasu. W zeszłym roku zwiedziliśmy dawne polskie ziemie na zachodniej Ukrainie, teraz przyszła kolej na kraje zachodu.
Wyjazd zaplanowaliśmy na najdłuższe dni w roku. Trwał trzy tygodnie na przełomie czerwca i lipca 2011 roku. Łącznie trasa liczyła 3700 km. „W siodle" przejechaliśmy 1700 km, resztę pociągami. Niemieckimi kolejami podróżuje się komfortowo, podczas gdy u nas w Słupsku, np. do załadunku obciążonego roweru z peronu do wysokiego wagonu, potrzebna jest pomoc drugiej osoby. Nie wspomnę o podjazdach i windach na peronach, funkcjonujących prawie na każdej zachodniej stacji.
Przed wyjazdem z niepokojem obserwowaliśmy złowieszcze prognozy pogody. Znowu potwierdziło się, że tylko złe prognozy zawsze się sprawdzają. Takie kolejne prawo Murphiego. Przez kilka dni i nocy byliśmy za pan brat z deszczem, chłodem i przeciwnym wiatrem. Wożone ze sobą przez Ardeny, mokre namioty dodawały emocji na początku trasy. Dopiero Szampania była dla nas łaskawa.
Trasę ze Słupska i dalej przez Niemcy przejechaliśmy pociągiem, z przerwą na zwiedzanie Berlina. Na rowery wsiedliśmy przed Luksemburgiem. Stolica Wielkiego Księstwa Luksemburga to turystyczna perełka. Z racji swego strategicznego położenia, była bardzo silnie ufortyfikowana. Forty udostępnione są teraz zwiedzającym.
Potem przejechaliśmy południową Belgię i wjechaliśmy do Francji. W tej części trasy w pamięci utkwiło nam historyczne miasto Reims ze swymi zabytkami i olbrzymią katedrą Notre-Dame, uznawaną za najbardziej harmonijną i klasyczną w proporcjach we Francji, często nazywaną "Katedrą Aniołów" z powodu bogatej dekoracji rzeźbiarskiej. Paryż zwiedzaliśmy przez kilka dni. Pominę tutaj opis atrakcji turystycznych. Rowerem porusza się tam wyśmienicie. Rowerzyści cieszą się szczególnymi przywilejami! Podejrzewam, że na kursach nauki jazdy kierowcy dostają po łapach za utrudnianie życia rowerzystom.
Dużym ułatwieniem, zapewniającym bezpieczeństwo i swobodę poruszania się, jest organizacja ruchu dla rowerzystów. Najpierw korzystaliśmy z nawigacji GPS, potem już nabraliśmy wiatru w żagle. Dla samej przyjemności jazdy, wracaliśmy kilkakrotnie na olbrzymie, zatłoczone, wielopasmowe rondo wokół Łuku Triumfalnego. Trudno byłoby wytłumaczyć francuskim kierowcom, co to są koleiny czy dziury w jezdni, zwane w rodzinnym kraju poetycko, przełomami zimowymi.
Z Paryża w kierunku Pragi, zaplanowaliśmy przejazd Paneuropejską Trasą Rowerową. Według informacji norymberskiego urzędu miejskiego, została ona uroczyście otwarta w 2008 roku podczas paneuropejskiego festynu w Norymberdze. Ma długość 1537 kilometrów. Uruchomiono ją dzięki porozumieniu Francji, Niemiec i Czech. W tym momencie kłania się niechlubnie, ciągle uruchamiana ścieżka rowerowa między Słupskiem i Ustką. Może kiedyś nad morze pojadą nią nasze wnuczęta?
Jechaliśmy dalej „czy to deszcz, czy słoneczna spiekota". Temperatury były zróżnicowane i to mocno! Od 6 stopni pod namiotem, do 42 stopni na trasie. "Eurościeżka" biegnie często wzdłuż rzeki La-Petit-Morin, kanału Marna – Ren i Mozeli, omijając górskie serpentyny. Jedzie się zatem spokojnie w ciszy setkami kilometrów, podziwiając wspaniałe widoki, malownicze miasta i zadbane, ukwiecone wioski oraz niezliczoną ilość śluz, pokonywanych przez jachty motorowe i barki. Dla załóg jachtów jest to sposób na spędzanie wolnego czasu podczas wędrówki kanałami Francji i Niemiec.
Na długo w pamięci pozostaną nam nie tylko winnice, ciągnące się po horyzont, ale też łany upraw konopi i maku. Delektowałem się różnymi gatunkami wina, w ilościach nie uniemożliwiających dalszą jazdę. Zwiedziliśmy Bar-le-Duc, Toul, Nancy, Sarrebourg z malowniczym portem jachtowym (port to jest poezja) i Strasburg. Ten ostatni, leżący w Alzacji nad Renem, znany jest przede wszystkim jako siedziba wielu instytucji europejskich. Jego centrum, jako jedno z nielicznych miast na świecie, znajduje się na liście światowego dziedzictwa ludzkości UNESCO.
Jadąc dalej po niemieckiej stronie Menu, zwiedziliśmy Baden-Baden u podnóża Szwarcwaldu, przepiękny Heidelberg nad Neckarem, z mostem Alte Brücke i Bramą Karola, który Goethe uważał za ósmy cud świata. Nad miastem góruje wyniosły gotycko-renesansowy zamek z największą na świecie beczką na wino. Na ulicach widzi się dużą ilość młodzieży – studentów i ich rowerów (istnieje tu najstarszy uniwersytet na terenie dzisiejszych Niemiec).
Ostatni odcinek trasy wiódł do Frankonii w Bawarii i zakończył się w Norymberdze. Nad nią widnieje monumentalny kompleks zamku, skąd podziwialiśmy rozległą panoramę. Miasto opasują znakomicie zachowane obwarowania z basztami z XIV-XV w. Pod nimi usytuowane jest metro. W kościele św. Sebalda znajduje się kilka rzeźb Wita Stwosza, pochodzącego z tego miasta. W Norymberdze wydano dzieło Kopernika "O obrotach sfer niebieskich".
W centrum przykuwają wzrok: fontanna Karuzela Małżeńska oraz magiczna, spełniająca życzenia, studnia Schöner Brunnen o wysokości 19 metrów. Jest to kamienna piramida, która swym wyglądem przypomina gotyckie wieże kościelne. Wędrując ulicami miasta aż trudno uwierzyć, że w styczniu 1945 roku w wyniku nalotów dywanowych, prawie 90% śródmieścia legło w gruzach. Tu miał miejsce proces norymberski przeciwko zbrodniarzom nazistowskim, toczony przed Międzynarodowym Trybunałem Wojskowym.
Stąd do domu wróciliśmy pociągiem, ze względu na nasze limity czasowe. Wyprawa okazała się tańsza niż się spodziewaliśmy. Planowało wybrać się z nami więcej osób, w rezultacie byliśmy we trójkę. Miałem wrażenie, że planami zainteresuje się Głos Pomorza i znajdzie się więcej odważnych do towarzystwa. Brak zainteresowania lokalnego dziennika taką tematyką rowerową budzi zdziwienie, podczas gdy w Europie rowerami porusza się mrowie ludzi. Wszędzie na trasie otaczało nas przyjazne nastawienie, chętnych do różnorodnej pomocy też nie brakowało.    Nasze rowery już znów lśnią przed następną wyprawą. W połowie sierpnia wracamy na tydzień na niemieckie trasy, tym razem będą to Góry Harzu. Przyszły rok to chyba Litwa, Łotwa i Estonia, a może Wenecja?

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto