Pas, który rowerzyści omijają szerokim łukiem

Na wyremontowanej Emilii Plater nie zapomniano o rowerzystach. Specjalny pas, których w Warszawie brakuje, miał przyciągnąć fanów dwóch kółek, a przede wszystkim ułatwić im życie.

Niestety, rowerzyści na Emilii Plater to prawdziwa rzadkość, czemu nie dziwi się Rafał Muszczynko z warszawskiej Masy Krytycznej. - Powodów, dla których rowerzyści omijają ten pas jest kilka. Chyba najważniejszy to ten, że jest on zwyczajnie niebezpieczny. Rynna kanalizacyjna, która idzie wzdłuż asfaltu, jest idealna do tego, by się na niej wywrócić, szczególnie w zimie podczas gołoledzi, czy jesienią, gdy spadną liście - ocenia.

Kontrapas kontra rowerzyści

Chętnych, by przejechać specjalnym pasem brakuje jednak nawet teraz - wiosną, gdy pogoda do pedałowania jest wręcz wymarzona. - Nie specjalnie mnie to dziwi. Ten pas jest źle skomunikowany. Po porostu nie ma za bardzo jak do niego dojechać - tłumaczy Muszczynko. Jak dodaje, nawet jak komuś uda się już do niego dotrzeć, szybko się zniechęca, bo często służy on kierowcom osobówek, a nawet autobusów. - Kierowcy komunikacji miejskiej nie mieszczą się w zatokach i szczególnie w godzinach szczytu zastawiają przejazd - wyjaśnia.

Podobnie jest w przypadku kierowców, którzy próbują wydostać się na przykład z parkingu podziemnego przy Złotych Tarasach. Pas dla rowerzystów jest wówczas idealny, aby próbować się z niego włączyć do ruchu.

Projekt do szuflady

Zdaniem przedstawiciela Masy Krytycznej sytuacja mogłaby wyglądać inaczej, gdyby ZDM, który odpowiada za remont Emilii Plater, dokładnie skonsultował projekt ze środowiskiem rowerzystów. - Tego po prostu zabrakło - podkreśla Myszczynko.

Przypomina przy okazji, że z rowerzystami konsultowany był inny projekt, którym dysponuje Zarząd Miejskich Inwestycji Drogowych. Dotyczył on, planowanej od wielu lat, dużej przebudowy Emilii Plater. Niestety, trafił do szuflady. Z braku pieniędzy inwestycja została bowiem odłożona na kolejne lata, a miasto wykonało jedynie "szybki" remont, by ulica wyglądała lepiej jeszcze przed Euro 2012.