Pani Bożena przyszła do redakcji z opakowaniami środków owadobójczych. W miesiącu kupuje ich mnóstwo, bo tylko dzięki nim może zapanować nad robactwem. Pchły lęgną się w piwnicy. Gnieżdżą się też w gałganach znoszonych tu przez bezdomnych. - Jestem po wylewie. Mam cukrzycę. Potrzebuję pieniędzy na leki. Nie stać mnie na walkę z pchłami! - denerwowała się kobieta.Na uciążliwe insekty narzekała też mieszkająca nad piwnicą sąsiadka z parteru pani Jadwiga. - Cały miesiąc z tym walczyłam - opowiadała.
Pani Bożena tłumaczyła, że siedliskiem pcheł jest również mieszkanie jej sąsiada za ścianą. - Gdy otwiera drzwi, przeskakują na wycieraczkę, a potem do mojego mieszkania. Ten człowiek żyje w straszliwym brudzie. Załatwia się do dziurawego wiadra. Potem idzie z tym po schodach. Ma toaletę na klatce, ale dlaczego z niej nie korzysta, nie wiem - denerwowała się.
Uciążliwy lokator otworzył drzwi reporterce „GL". Nie chciał jednak z nami rozmawiać i nie wpuścił do mieszkania. Przez uchylone drzwi widzieliśmy jednak, w jakim bałaganie żyje.
W lutym w jego sprawie interweniowała straż miejska. Ludzie poskarżyli się, że wylewa mocz na dach. - Tej zimy wisiały u nas żółte sople. A w cieplejsze dni mieliśmy pod oknami śmierdzące kałuże - opowiadały panie Bożena i Jadwiga.
Uciążliwy lokator od kwietnia ma orzeczoną eksmisję bez przydziału lokalu socjalnego. - Takich osób w mieście jest kilka. Miasto zastanawia się, jak ma z nimi postąpić. Ze względów społecznych to trudny problem. Ale jak ten człowiek nie zmieni zachowania, być może skierujemy sprawę do sądu - informuje zastępca komendanta straży miejskiej Andrzej Jasiński.
W sprawie pcheł w kamienicy pani Bożena była dwukrotnie w administracji. Ale dopiero po naszym telefonie do kierownika ADM nr 3 zjawił się tu fachowiec ze spryskiwaczem. - Dezynsekcję miał zrobić tydzień temu, ale chyba były inne zlecenia - tłumaczył kierownik Robert Jankowski.- Spryskali piwnicę, klatkę schodową i moją wycieraczkę. Ale co z tego, skoro do mieszkania obok nie weszli. Przecież ten człowiek dalej będzie roznosił pchły po kamienicy- denerwowała się w piątek pani Bożena. Kierownik tłumaczył, że administrator był w kamienicy, ale uciążliwego lokatora nie zastał. - Będziemy próbować wejść do lokalu i zdezynfekować to mieszkanie. Niestety, na siłę tego zrobić nie możemy. Ten pan dostał od nas pismo wzywające do posprzątania lokalu. Ma czas do soboty. Jak tego nie zrobi, w poniedziałek będziemy próbować inaczej rozwiązać problem - zapowiada urzędnik.
Zastępca dyrektora gorzowskiej opieki społecznej Jolanta Kwiatkowska: - Pracownik socjalny może wejść do mieszkania tylko za zgodą lokatora. A z policją tylko, gdy istnieje zagrożenie zdrowia i życia. Jeśli ktoś egzystuje w bałaganie, nic nie możemy zrobić. Sprawdzimy, czy ten mężczyzna jest objęty naszą pomocą. Jeśli nie, wyślemy do niego pracownika socjalnego.
Jakie będą dalsze losy lokatora z Garbary, nie wie też rzeczniczka magistratu Anna Zaleska. - Dopiero trwają prace nad projektem ustawy w sprawie lokali tymczasowych dla osób z wyrokami o eksmisji bez wskazania lokalu socjalnego. Miasto przygotowuje też kampanię dotykającą kwestii uciążliwych lokatorów. Bo problem jest wielowarstwowy. Wymaga działań policji, straży miejskiej, wydziału spraw społecznych i ZGM - wylicza Zaleska.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?