MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Plusy i minusy wspólnej waluty

Łukasz Pałka, Tomasz Ł. Rożek
arch.
arch.
W środę premier Donald Tusk zapowiedział, że nasz kraj będzie gotowy na przyjęcie euro za trzy lata. Postanowiliśmy sprawdzić, co realizacja tego planu oznaczałaby już dziś dla naszych finansów.

W środę premier Donald Tusk zapowiedział, że nasz kraj będzie gotowy na przyjęcie euro za trzy lata. Postanowiliśmy sprawdzić, co realizacja tego planu oznaczałaby już dziś dla naszych finansów.

Im mocniejszy złoty, tym lepiej dla nas w momencie wejścia do strefy euro. Najprościej mówiąc, dzięki temu po przyjęciu europejskiej waluty dostaniemy wyższe wynagrodzenia i emerytury. Bo np. osoba, która dzisiaj zarabia miesięcznie 3 tys. zł na rękę, po przyjęciu euro po kursie 3,50 zł dostanie wynagrodzenie w wysokości 857 euro. A przy kursie 3 zł za euro jej pensja będzie już wyższa o 143 euro.

Zdaniem analityków bardziej prawdopodobny jest dla nas scenariusz silnego złotego.

- Spodziewam się, że kurs wymiany złotego na euro zostanie ustalony na poziomie 3-3,10 zł - mówi Marek Rogalski, główny analityk domu maklerskiego First International Traders. - Zapłacimy jednak za to droższymi kredytami w złotych jeszcze przed wejściem do strefy euro - dodaje.

Dlaczego? Jeżeli rząd zgodnie z zapowiedzią ze środy rzeczywiście będzie chciał doprowadzić do wprowadzenia euro już w 2011 r., będzie musiał wspólnie z bankiem centralnym dążyć do jeszcze większego zacieśnienia polityki monetarnej, po to by spełnić jedno z najważniejszych kryteriów przyjęcia wspólnej waluty - chodzi o niską inflację.

- W tej chwili inflacja w Polsce nieznacznie przekracza dopuszczalny poziom - mówi Krzysztof Wołowicz, analityk firmy doradczej Euro Consulting & Management. - Na razie nie jest to jeszcze duży problem. Polska musi mieć jednak jasno sprecyzowany plan, jak doprowadzić do jej obniżenia, tak by spełnić kryterium w momencie planowanego wejścia do strefy euro - dodaje.

Może to oznaczać, że uznając za priorytet możliwie szybkie wejście do Eurolandu, Rada Polityki Pieniężnej zdecyduje się na kolejną podwyżkę stóp procentowych jeszcze w tym roku, a potem wcale nie będzie skora do ich obniżania. To oznacza droższe kredyty w złotych, ale jednocześnie umocnienie naszej waluty.

Posiadacze kredytów hipotecznych w złotych, którzy będą spłacać je jeszcze przez kilkanaście lat, powinni zatem pomyśleć o ich przewalutowaniu.

Zostając przy kredycie w złotym, co prawda jego oprocentowanie spadnie do poziomu stóp w strefie euro (obecnie 4,25 proc.), ale kredytobiorca ryzykuje niekorzystnym dla siebie przelicznikiem walutowym.

Rozsądne będzie również przewalutowanie kredytu złotowego na euro, w sytuacji gdy złoty będzie się osłabiał tak jak w ostatnich kilku tygodniach. W takim przypadku po wejściu do Eurolandu nie ma co prawda ryzyka kursowego, ale jest za to wyższe oprocentowanie niż w przypadku kredytu we franku szwajcarskim.

Obawy przed przyjęciem euro może jednak budzić perspektywa znacznego skoku cen towarów po przyjęciu wspólnej waluty. Według lipcowego raportu Narodowego Banku Polskiego ceny towarów, za które dziś płacimy od 1 do 5 zł, mogą podskoczyć nawet o 6,86 proc. Oznacza to, że najbardziej podrożeją np. masło, mąka, chleb, mleko, warzywa, owoce oraz bilety autobusowe. Czyli produkty, które kupujemy najczęściej. Jeśli chodzi o droższe towary, do 50 zł - np. bieliznę, proszek do prania czy kawę - wzrost cen może wynieść od 0,31 do 3,85 proc. Wzrost cen uderzy więc najbardziej w najuboższych, którzy przeznaczają większość swoich wydatków na żywność i inne tanie produkty.

Może stać się tak dlatego, że po przyjęciu wspólnej waluty sprzedawcy zaczną zaokrąglać ceny w górę. Dobitnie pokazują to przykłady krajów, które wcześniej przyjęły euro, jak np. Niemcy, Włochy, Grecja i Cypr. Po wprowadzeniu wspólnej waluty u naszych zachodnich sąsiadów średnie ceny warzyw skoczyły nawet o 20 proc., mleka - o 10 proc., a aż 80 proc. barów i restauracji podwyższyło ceny nawet o jedną trzecią.

Zanim jednak Polska wejdzie do Eurolandu, musi przez dwa lata znajdować się w tzw. systemie ERM 2. To przedsionek, w którym kraje chcące przyjąć euro czekają na zgodę Wspólnoty.

W czasie pobytu w systemie ERM 2 będziemy zobowiązani przede wszystkim utrzymywać stabilny kurs walutowy i dążyć do obniżenia inflacji.


Kalendarium przyjęcia euro

Optymistyczny wariant to połowa 2011 r.

Zdaniem prof. Mariana Nogi z RPP możliwe jest wejście do ERM 2 już 1 stycznia 2009 r. Warunek: rząd musi przeprowadzić wszystkie procedury i dogadać się z UE. Po dwóch latach w ERM 2 Polska będzie potrzebować jeszcze ok. pół roku na techniczne wprowadzenie wspólnej waluty.

Kryteria przyjęcia euro

- Inflacja nie wyższa niż 1,5 pkt proc. od średniej 3 krajów Europy z najniższą inflacją. Według lipcowych danych Eurostatu przekraczamy ją o 0,04 pkt proc.

- Stabilny kurs waluty w widełkach ustalonych po wejściu do ERM 2.

- Deficyt budżetowy mniejszy niż 3 proc. PKB. Jest 2,5 proc.

- Dług publiczny mniejszy niż 60 proc. PKB. Jest 48 proc.

od 7 lat
Wideo

Wyniki pierwszej tury wyborów we Francji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto