Takie poszukiwania mogą dotyczyć miłości - a ona mieszka tuż za ścianą, widzenia złych zachowań u innych- a w naszym domu jest pełno problemów, czy szukania kluczy na trawniku, gdy one leżą na stoliku.
Wczorajszy wieczór był właśnie takim szukaniem z dala od światła latarni. Po godzinie 19-ej przybiegła do nas zapłakana mała sąsiadka. Obok niej w drzwiach stało kilku naszych sąsiadów i jej mama. Poproszono nas o pomoc w poszukiwaniu kotka Puszka, ulubieńca małej. Prawdopodobnie wyskoczył z balkonu, kiedy matka wieszała pranie. Sprawdzono już okoliczne balkony poniżej i obok. Potrzebna była silna latarka, żeby sprawdzić otoczenie bloku. Mąż taką posiada, więc dołączyliśmy do ekipy poszukującej. Cały czas przy wtórze głośnego płaczu małej właścicielki Zguby. Wokół bloku rosną żywopłoty i kilka drzew. Teren rozmokły, więc mój mąż jak wytrawny detektyw szukał śladu kocich łapek, bo od razu stwierdzono, że kotek przeżył upadek. Utytłani w błocie przez godzinę penetrowaliśmy cały teren, a kota ani śladu! Jeden z sąsiadów nawet wszedł do śmietnika i sprawdzał kontenery. Kot znikł jak kamfora! Dziewczynka zachrypła od płaczu i nie docierały do niej żadne pocieszenia. Po godzinie większość sąsiadów zrezygnowała i zostałam tylko ja z mężem. Każdy zakątek był sprawdzany kilkakrotnie. Około godziny 21-ej mąż doznał olśnienia i zadał pytanie, które powinno paść przed poszukiwaniami- Czy widziałaś, że kotek wypadł z balkonu? Ani dziewczynka, ani jej mama tego nie widziały, ale są pewne, bo kot znikł z domu. Mąż pociągnął naszą grupkę do windy i nie zważając na brudne ubranie oraz zabłocone buty wpadliśmy mieszkania małej sąsiadki.
Kota ani śladu! Rewizja była bardzo dokładna. Płacz małej przybrał na sile, a ja marzyłam tylko o ciepłej herbacie i gorącej kąpieli. Zdenerwowany mąż wyszedł na balkon, żeby jeszcze raz z wysoka obejrzeć teren i wtedy zauważył duży karton stojący w kącie balkonu. Karton z pluszakami był przygotowany do oddania małym kuzynom. Zaciekawiony zaczął w nim grzebać i wtedy spod dużego puchatego tygrysa wylazł zaspany Puszek! Nasza złość szybko zamieniła się w wybuchy śmiechu, a kot znowu zadarł ogon i chciał uciekać.
Tak bywa, kiedy człowiek zamiast szukać pod latarnią, łazi w ciemności i szuka tego, co ma tuż pod nosem. Skutki tych poszukiwań bywają opłakane- dziś leżę zakatarzona i smaruję obolałe mięśnie nóg.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?