Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pomyłka w "diagnozie lekarskiej"

dziuńka
dziuńka
Z ułańska fantazją, ale bez ostróg.
Z ułańska fantazją, ale bez ostróg. Dziuńka
Łomżynianki też się mogą mylić.

Mam dwie sąsiadki emerytki, stare Ślązaczki z dziada pradziada. Wykarmione na kluskach śląskich, to i swoją wagę mają. Obie już dawno przekroczyły 120 kilo. Z tym, że jedna jest o jakieś 15 kg "zgrabniejsza".
Ta mniejsza gabarytowo od dłuższego czasu jęczała, że ją pioruńsko boli pięta. Jako doświadczona ortopedycznie radziłam jej wizytę u specjalisty nożnego. Jak nic ma ostrogi! Posłuchała się i zapisała do doktora, tylko, że na wizytę musi poczekać kilka miesięcy. A tu noga daje jej zdrowo popalić i ciała nie chce nosić. Wszystkie kumy doradzały jej jak się tej ostrogi pozbyć i nic nie działało, a kobiecina syczała z bólu.
Szykowała nam się kolejna wycieczka i razem z tą grubszą namówiłam tą z ostrogą, żeby wybrała się z nami. Jak trochę się rozerwie, to i o bólu zapomni. W autokarze obie usiadły obok siebie, ale każda na podwójnym miejscu, bo inaczej się nie dało. To, co potem się działo to cud, że wycieczkowicze przeżyli. Cały autokar leżał i wył ze śmiechu. Na dodatek okazało się, że moja diagnoza o ostrodze była zupełnie błędna. Posiadaczka niby ostrogi odpowiadała na pytania sąsiadki głośno i dokładnie. Przytkalo mnie, jak usłyszałam, że pozbyła się pioruńskiej ostrogi. A, że w autokarze było jeszcze kilku "ułanów", to każdy był zaciekawiony.
Przed wyjazdem namoczyła nogi, bo wiadomo, że z brudnymi nie pojedzie:)) Kiedy wycierała piętę poczuła wielki ból i coś co z niej wystawało. Podumała, że to kość się przebiła i zawołała wnuczkę. Na to ta grubsza ze zdziwieniem zapytała: A sama nie mogłaś zobaczyć co ci z giry wyłazi? Trzeba było założyć nogę i tu pokazała jak.
Widok był taki, że gęby nam się same rozdziawiły. A odpowiedź powaliła nas, tam gdzie kto siedział. Ostrogowata z oburzeniem pysknęła grubszej: Marysia, aż tak zgrabna jak ty, to ja już nie jestem!
A grubsza na to, że faktycznie i że ona to jeszcze szpagat umie zrobić. Wszyscy zaczęli prosić o pokazówkę. Wykręciła się, bo ma niby za wąską spódnicę. Niech jej będzie. My dalej drążyliśmy sprawę cudownego uleczenia z ostrogi. Niech to dunder świśnie, że ja stara łomżynianka mogłam się aż tak pomylić. Wnuczka tej z ostrogą zabawiła się w ortopedę i z pięty babki wyciągnęła nie kawałek kości, ale... duży kolec jakiegoś badyla! Nijak "zgrabniejsza" nie mogła tego zrozumieć i na dodatek wnerwiła sąsiadkę, pytając, jak często ona myje sobie nogi?
Reszta wycieczkowiczów krztusiła się ze śmiechu. To był naprawdę wesoły autobus, że heja!
W domu przećwiczyłam sobie oglądanie pięt i chociaż jestem o kilkadziesiąt kilo lżejsza od tej z ostrogą, to wcale jej się nie dziwię, że kolca nie dojrzała:)

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Pomyłka w "diagnozie lekarskiej" - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto