Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Posłaniec pana B. Antoś M. w formie nieustającej

Redakcja
sxc.hu
Bo widzi Szef, od trzech lat ciągle się kotłuje w sprawie tej katastrofy smoleńskiej.

Dzień dobry, Szefie. Przybyłem dzisiaj, tak jak miałem. Brrr, ale zimno i nieprzyjemnie po drodze. Ale Szef każe, to jestem.
A właśnie, mógłby Szef małą przyjemność mnie zrobić? Maciupeńką. Tyle lat już posłuję. No bo zimno się naprawdę zrobiło. Czy tak trochę... co? A to moja wina, że nie urodziłem się bliżej równika? A na moich antenatów, że kiedyś wyszli z Afryki w północne regiony, złego słowa nie powiem. Co to, to nie. Sam Szef poucza, że przodkom należy się szacunek. To co? Mam czekać aż pół roku?! Nie, nie mam takich możliwości, aby co sześć miesięcy zmieniać zamieszkanie. Nie mogę skakać z jednej półkuli na drugą. Eh, widzę, że Szef dzisiaj coś nie w sosie. No dobra, już sprawozdaję.
Bo widzi Szef, od trzech lat ciągle się kotłuje w sprawie tej katastrofy smoleńskiej. Zresztą już sprawozdawałem. Nawet religia smoleńska powstała. Tak, to ci, co udają, że ciągle w Ciebie wierzą, a na boku inną wiarę wyznają. Sekta taka. W tej sekcie ich główny prorok Macierewicz, Antosiem z miękka zwany, przez te minione lata z mozołem tworzył tezę o zamachu na polecenie swojego najważniejszego guru, Jarusia. Ile to już Antoś teorii wywlókł! Sztuczna mgła, jakieś magnesy, gazy, promienie, wybuchy w samolocie... Iluż niby ekspertów od udowadniania maluczkim tego zamachu Antoś znalazł na świecie. Szef zresztą wie. No i ta herezja się rozrastała, bo nie było przeciwdziałania. Ale ostatnio wreszcie w moim tuziemczym kraju zaczęto obnażać ich bajeczki. Jak to mówią, worek się rozpruł i szydło wyszło. Tak u nas mówią, kiedy Ituriel włócznią swą zaczął dotykać te prawdy prawie objawione Antosia. Ależ Szefie, to on tak objawiał, więc do niego pretensje, że wchodzi w Twoje kompetencje, nie do mnie. Ja tylko sprawozdaję przecież, zresztą mówię, że tylko "prawie objawione".
No więc jak zaczęto ukazywać prawdziwą "prawdziwość" tych prawie objawień ekspertów Antosia, to zaczęło mu się wszystko sypać. Te uniwersytety na świecie odcięły się od swoich wykładowców, tych niby-ekspertów, że to ich prywatne bajki, a nie uczelniane. Żeby Antoś przestał się powoływać na nie. Taki jeden ekspert, Nowaczyk mu jest, dostał nawet wymówienie z pracy za to. Inny, niejaki Rońda, w chwili szczerości przyznał się, że wszystko sobie wymyślił, po prostu zablefował jak w pokerze, aby nową wiarę utrwalić, a zwolenników sekty umocnić w nowej wierze. Tak, Szefie, on sobie z tragedii śmierci wielu ludzi i rozpaczy ich najbliższych grę w pokera zrobił. Inny znów, jakiś Cieszewski, udowadniał na podstawie zamazanych zdjęć z góry, że brzoza o którą uderzył skrzydłem samolot, była już kilka dni wcześniej ścięta. Tyle, że inni moi tuziemcy szybko odkryli, że pomyliło się temu Cieszewskiemu o kilka metrów, to nie było to drzewo. Ale na razie jeszcze próbuje ten "ekspert" dalej brnąć. Niech brnie, bagno jest głębokie... to takie powiedzenie, Szefie.
Najlepsze jaja jednak były... przepraszam, wyrwało mi się. Chciałem rzec, że trzeba było widzieć, kiedy ten Antoś, wraz ze swoim niby-ekspertem Biniendą, sfałszowane zdjęcie ciągle pokazywał. Zdjęcie niby niezłamanego skrzydła o tę brzozę. Że to oficjalne zdjęcie z takiego raportu Anodiny. Okazało się, że nie z raportu, tylko z jakiegoś blogu blogowicza stamtąd. Okazało się też, że ten blogowicz świadomie sfotoszopował... no, znaczy poprawił te zdjęcie złamanego skrzydła, aby pokazać, jak wyglądałoby, gdyby nie uderzyło o brzozę. Tyle że o tym napisał! Znaczy ten blogowicz. A eksperci Antosia nie doczytali. Nie doczytali, skąd to zdjęcie, nie doczytali, że jest fotomontażem. Ale się Antoś zaczął, po tym ujawnieniu, kręcić! Jak smród w gac... no wiem, że takich słów nie powinienem używać, ale czasem się wymsknie. W końcu jestem Posłańcem, ale tylko ludzkim, Szefie. Przepraszam. No więc, Antoś zaczął kręcić i kręcić, aż umilkł. Nagle całkowicie o tym zdjęciu zapomniał. Za to wszystko inne z dowodów, przedstawianych przez rządową komisję Laska od wypadku, jest sfałszowane. To znaczy Antoś tak twierdzi. Przecież musi jakoś przykryć jedno drugim, a przede wszystkim wyznawców nowej religii w wierze utrzymywać. Wyznawców trzeba mu jak chleba, więc kocioł pod parą utrzymuje, ciągle nowego paliwa dorzuca. Aby buzowało, nie trzeba dużo. I tak wszystko chłoną jak gąbka.
Taki to typ wśród moich tuziemców, Szefie. Nie muszą myśleć, wystarczy że wierzą. To dużo prostsze niż myślenie. Że co? Po co? Ależ, Szefie. Przecież wybory będą, a wyznawcy to najwierniejsi wyborcy. Tacy nie zmienią frontu, ale żądają jednego w zamian - aby paliwa dla podtrzymania ich wiary nie zabrakło. Więc Antoś dostarcza. Chociaż ostatnio jego szef Jaruś trochę marudzi, że paliwo coraz pośledniejszej jakości, a pomocnicy palacza jakoś opadają z sił. Ale cóż zrobić. Jakie paliwo, takie ognisko. Jacy pomocnicy, taka dmuchawa. Dziurawa, ledwo dmuch daje, ale zawsze lepsze to niż nic. Wie Szef, starają się jednak ci pomocnicy. A gdzieżby indziej mogli zaistnieć? Nikt o nich nie słyszał, a tu nagle - media, zainteresowanie, dziennikarze mikrofony podtykają. Taka sława. To nic, że to króciutkie celebryctwo, to nic, że niedługo znowu pójdą w zapomnienie. Albo, co gorsza, zostaną w pamięci jako ci, którzy woleli stracić szacunek kolegów swoich i zwykłych ludzi, dla chwili zaistnienia. Nieważne jak, ważne dla nich, że zaistnieli. Tak, Szefie, dla chwili wyrwania się z tłumu niektórzy potrafią poświęcić wiele. Wiem, wiem, że każdy ma wolną wolę, przecież ją dałeś, Najwyższy. Ale tak ją marnować, cały dorobek życia na śmieci wyrzucać? A zresztą, jak Szef rzecze, to ich sprawa. Jakie ich postępki, tak i są oceniani.
No i tak to się toczy, Szefie, w kółko Antoś. Znaczy w kółku wyznawców stoi Antoś i dyryguje pomagierami swoimi. Jedyne co dobre, to te kółko wyraźnie się zmniejsza. Ale najwytrwalsi zostaną, oni uwierzyli i koniec. Szefie, dlaczego niektórzy nie używają rozumu, tylko bezkrytycznie wierzą? Przecież dałeś im, o Najwyższy, rozum. Aby nie tylko wierzyli, ale i myśleli. Co Sokrates? Szef o tym, co żył jak jeszcze nie wiedziano, że istniejesz? Ale przecież on rozdzielił dobro od zła, a nie rozum od jego braku... ach, no tak. Coś tam o tym też powiadał. Mówi Szef, że tak będzie zawsze? Aha. Faktycznie, jakby nie było określenia zła, to i nie wiedzielibyśmy, kiedy jest dobro. To znaczy, że gdyby nie było tych niemyślących, to trudno by było odróżnić tych, co się jednak rozumem posługują? Logiczne. Jednak jak Szef powie, to wszystko się rozjaśnia.
Co, już więcej dzisiaj nie? Ale ja mam Szefie jeszcze mnóstwo do powiedzenia. O dziwnych wyborach w PO -partii u mnie w kraju rządzącej, o takim jednym Dydyczu wśród purpuratów, co dalej chce ukrywać pedofilów. Mam też coś do pośmiania się z takiego posła z prawicy, Wiplera, co tak świętował poczęcie piątego swojego dziecka, że ho ho! Przecież nie będę wciąż na poważnie, Szefowi też należy się chwila oddechu. To co, mogę jeszcze? Nie? Jak Szef chce. Na następnym? To do widzenia, o mój Najwyższy. 

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto