Trener Łapa ostrzegał optymistów, którzy liczyli na łatwe punkty z ostatnią drużyną tabeli. – Mają mocną defensywę, może być tak, że zamurują bramkę i będzie kłopot – mówił przed meczem. Mur stalowców nie był tak mocny. W pierwszych dwudziestu minutach gospodarze robili, co chcieli. Najpierw w 13 min świetne prostopadłe podanie od Rafała Niżnika dostał Paweł Głowacki. „Główka”, który bramki zdobywa od wielkiego dzwonu, tym razem zachował się jak rasowy napastnik i pewnie pokonał Stanisława Wierzgacza. – Rzeczywiście, gole niezbyt często padają po moich strzałach – mówi pomocnik. W barwach Górnika to dopiero moja druga bramka, premiero-we trafienie zaliczyłem jeszcze w trzeciej lidze przeciw Okocimskiemu Brzesko.
Potem przyszedł czas Janusza Surdykowskiego. Najpierw w 18 min strzelił minimalnie obok słupka po podaniu Niżnika. Następna próba była już udana, kiedy „Surdyk” dobił głową piłkę po strzale Prejuce’a Nakoulmy.
Dwa szybkie ciosy nie załamały jednak przyjezdnych. Z każdą minutą coraz odważniej zapędzali się pod bramkę Jaku-ba Wierzchowskiego. Inna sprawa, że Górnik, zapewne uspokojony dość łatwo zdobytym prowadzeniem, oddał pole Stali. Groźnie atakowali Jurij Michalczuk i Cezary Czpak, tym razem bez rezultatu.
Po zmianie stron gospodarze mieli jedną okazję do dobicia przeciwnika. W 55 min składną akcję strzałem zakończył Nakoulma, ale i tym razem Wierzgacz nie dał się zaskoczyć. Więcej pracy golkiper Stali już nie miał, natomiast jego koledzy rozkręcali się w ofensywie coraz bardziej. W 66 min piłka po strzale Pawła Wasilewskiego wylądowała na poprzeczce, dobitka Czpaka była już skuteczna. To tylko dodało wiary gościom, którzy w 79 min doprowadzili do upragnionego remisu i znów w roli głównej wystąpił Czpak. Pomocnik „Stalówki” oddał ni to strzał, ni to podanie, a Wierzchowski absorbowany jeszcze przez Piotra Gilara wpuścił piłkę do bramki.
– Końcówkę spotkania zagraliśmy jak ostatni frajerzy – mówił bez ogródek szkoleniowiec Górnika. – W przerwie uczulałem swoich zawodników, żeby za szybko nie uwierzyli w zwycięstwo. Na nic się to zdało, graliśmy bez ładu i składu w ataku, nawet Nakoulma większość podań miał do tyłu.
Łęcznianie nie wykorzystali szansy zakotwiczenia w górnej połówce tabeli. Po raz kolejny potwierdzili opinię, że są nierównym zespołem. Dobre momenty przeplatane są gorszymi, a to zespołowi aspirującemu do miana ekipy z czołówki po prostu nie powinno się przydarzać. Cieszyć może natomiast fakt powrotu do formy Surdykowskiego, który wyrasta na głównego, obok „Prezesa”, aktora akcji ofensywnych łęcznian.
Górnik Łęczna – Stal St. Wola 2:2 (2:0)
Bramki: Głowacki 13, Surdykowski 19 – Czpak 66, 79 Widzów: 1500 Sędziował: Jarosław Chmiel (Warszawa)
Górnik: Wierzchowski 6 – Tomczyk 6, Benevente 5, Nikitović 5, Kazimierczak 6 – Głowacki 6 (70 Bronowicki 4), Bartoszewicz 6 (82 Kojasević), Niżnik 5, Nakoulma 6 – Szymanek 4 (46 Niedziela 5), Surdykowski 6. Trener: Tadeusz Łapa.
Stal: Wierzgacz 5 – Szymiczek 6, Piszczek 5, Maciorowski 5, Lebioda 6 – Czpak 8, Krawiec 6 (46 Gilar 4, 90 Olszewski), Uwakwe 5, Trela 5 – Michalczuk 6, Wa-silewski 6. Trener: Janusz Białek.
Włókniarz Częstochowa - GKM Grudziądz. Trener Robert Kościecha
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?