– Jeśli zarządy dopuściły do stałego zamieszkania, to chcemy wiedzieć, jak te osoby mają uregulowaną kwestię mediów – twierdzi Bożena Przewoźna, dyrektor WGKiM w Poznaniu. – Chcemy wiedzieć na jakiej zasadzie tam mieszkają i będziemy dążyć do tego, żeby ta sprawa została wyjaśniona. Nie może być tak, że część mieszkańców mieszka na koszt pozostałych poznaniaków.
Spośród 90 ogrodów dotąd skontrolowano 81. Na ich terenie na stałe mieszka 829 osób, które w wielu przypadkach w sposób bezprawny korzystają z mediów. A faktycznie nie powinno ich tam w ogóle być. Teoria jest jednak bardzo daleka od praktyki, a prawa, mimo jasnych zapisów, nikt nie potrafi wyegzekwować. Na przykład na terenie ogrodów w Poznaniu nie wolno mieć szamb. Nic z tego nie wynika, bowiem stałe zamieszkanie ich wymaga. Dlatego ludzie je montują, a nikt nie wyciąga z tego konsekwencji. Podobnie jest ze śmieciami. Mieszkańcy korzystają ze wspólnych kontenerów działkowych, za które w równym stopniu płacą osoby mieszkające na stałe, jak i te, która na działce przebywają kilka dni w miesiącu.
Zdaniem przedstawicieli PZD pomysł miasta na spisanie stałych mieszkańców, to działanie zastępcze. Jego celem nie jest ostateczne uregulowanie sytuacji bezprawnych mieszkańców, a jedynie nałożenia na nich kolejnych opłat.
– To przykre, ale w działaniu miasta widać pewien rodzaj hipokryzji – twierdzi Zdzisław Śliwa, prezes Zarządu Okręgowego PZD. – Wydział Finansowy chętnie bierze pieniądze za nielegalną, ponadnormatywną rozbudowę altany, lecz dalej nic z tym nie robi. Sprawa nie jest przekazywana do Nadzoru Budowlanego. Z jednej strony ustawa o ogrodach działkowych mówi, że jest to działanie bezprawne, z drugiej strony miasto ogranicza się tylko do skasowania swoich pieniędzy – mówi prezes.
Brak skuteczności i efektu działań doprowadza do rozzuchwalenia kolejnych działkowców. A prawo nie działa równo wobec wszystkich, bo zarząd PZD może działać w sposób subiektywny. W jednym przypadku rozbudowa altany i stałe zamieszkanie są powodem, by mieszkańca pozbawić członkostwa w PZD, w innym nie. Wszystko zależy od woli władz Związku.
Jak zapewniają przedstawiciele Związku, jeśli miasto nie włączy się we współpracę i nie zechce uregulować sprawy zamieszkiwania działek, to ogrody, które tracą swój charakter rekreacyjny, będą skreślane z listy PZD. Jakie mogą być konsekwencje? Te widać na osiedlu Warszawskim. Stojące tam osiedle Maltańskie do 1994 roku należało do PZD. Teraz zmieniło się w ogromną samowolę budowlaną, z którą zarówno miasto, jak i nadzór budowlany i właściciel terenu nie potrafią sobie poradzić.
Działkowcy przeciw zarządowi
W swarzędzkim ogrodzie „Kwitnąca Dolina” (pisaliśmy o tym we wczorajszym wydaniu), wojnę z zarządem prowadzi były prezes i grupa zbuntowanych działkowców.
Po odwołaniu Ireneusza Jarząbka z funkcji prezesa ogrodu, część mieszkańców stanęła po jego stronie i złożyła do sądu wniosek o rejestrację stowarzyszenia. Chcą się oni odłączyć od PZD. Oficjalnymi powodami usunięcia Jarząbka, były m.in. zaniedbania, uchybienia i brak dbałości o finanse ogrodu. Zbuntowani argumentują, że powodem było wykrycie nieprawidłowości. Wobec dwuwładzy, w ROD doszło do walnego zebrania, na którym został wybrany nowy zarząd. Zwolennicy Jarząbka, obecni na sobotnim zebraniu, twierdzą, że nie odpuszczą.
Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?