Było piątkowe przedpołudnie. Strażnik miejski Jacek Baranowski szedł do sądu. W pewnym momencie usłyszał szczekanie psów i krzyk. W okolicach skrzyżowania ulic Wyspiańskiego i Piłsudskiego zobaczył kobietę i rzucające się na nią dwa agresywne psy, jeden maści ciemnej, drugi jasnej. - Odgoniłem je. Pobiegły w kierunku kościoła pod wezwaniem Św. Antoniego i dalej w kierunku PSS Społem, cały czas atakując przechodniów. Następnie psy skierowały się do Parku Tysiąclecia i tam straciłem je z oczu. Wciąż jednak słyszałem szczekanie i krzyki osób zaatakowanych - relacjonuje J. Baranowski.
Strażnik miejski ustalił, że właściciel czworonogów mieszka przy ulicy Wyspiańskiego. Na miejscu dowiedział się, że mężczyzna bardzo często widywany jest w pobliżu jednego ze skupów złomu. - Pojechałem na skup, gdzie okazało się, że są już tam te same agresywne zwierzęta i kolejne trzy poszkodowane osoby - mówi Baranowski.
Poszukiwany mężczyzna potwierdził, że jest właścicielem jasnego psa, ale zaprzeczył, co do drugiego mówiąc, że jego właściciel przebywa w zakładzie karnym, a opiekę nad zwierzęciem sprawuje konkubina skazanego. - Pojechałem więc do wspomnianej kobiety. Ta opowiedziała, że panowie mieszkali razem, a właściciel jasnego psa jest teraz także opiekunem drugiego - czarnego. Sąsiedzi mężczyzny potwierdzili tę wersję - wyjaśnia strażnik.
Na szczęście psy poza nogawkami, nie uszkodziły żadnego z mieszkańców. Jednak wobec powyższych ustaleń, nieodpowiedzialnego mężczyznę czeka prawdopodobnie mandat w wysokości 1.000 zł za trzy zarzuty: niedopilnowanie zwierząt jako właściciel, jako opiekun i brak rejestracji i szczepień u swojego psa.- Trzeba wyraźnie zaznaczyć, że 99 proc. czworonogów spuszczonych ze smyczy na ulice miasta ma swoich właścicieli, i to niestety bardzo nierozważnych. To nie są psy bezpańskie, jak najczęściej się myśli, widząc tego typu sceny - komentuje Baranowski.
- Niektórzy ludzie przed wyjściem do pracy wypuszczają zwierzaki na dwór. Nie zastanawiają się, co te mogą zrobić bez opieki. Po powrocie ewentualnie zabierają je do domu, albo, co gorsza, dopiero wieczorem. Pies to nie tylko przyjemności, to też obowiązki i konsekwencje ich nie wypełniania. Będziemy bardziej rygorystyczni w karaniu podobnych zachowań - zapewnia strażnik.
Autor: Artur Lawrenc
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?