Ursynów w świadomości wielu ludzi to głównie bloki z wielkiej płyty i blokowiska. Znajduje się tam jednak wiele zielonych miejsc, które w dużej mierze porośnięte są naturalną roślinnością - pamiętającą nawet czasy sprzed zurbanizowania dzielnicy. Jedną z kultowych wśród mieszkańców miejscówek jest Sadek Natoliński. Wkrótce może przestać być jednym z ostatnich warszawskich sadów, bo spółdzielnia "Wyżyny" zdecydowała się zawnioskować o wycięcie drzew.
Mają zagrażać bezpieczeństwu mieszkańców
W ostatnim czasie miała runąć rosnąca nieopodal placów zabaw jabłoń, a kilka tygodni wcześniej już na placu połamała się topola. Spółdzielnia obawia się, że jeżeli ktoś zostałby ranny poniosłaby konsekwencje. Tyle, że nie przeprowadzono specjalistycznej ekspertyzy. Jak słyszymy pojawił się ekspert, ale oceny dokonywał "na oko", a nie w ramach zleconego przed spółdzielnie lub dzielnice zadania. Nie zrobiono także wcześniej nasadzeń, które zastąpiłyby chore drzewa.
- Nie stać nas na wycinkę żadnego drzewa. Na pewno doszło do zaniedbań w postaci braku nasadzeń zastępczych lata temu. Tym razem nasadzenia muszą być, powinno być ich dużo, zaś na te stare drzewa które można powinny być uratowane - nie można machnąć ręką - mówi w rozmowie z nami Radny Ursynowa, Mateusz Rojewski.
W sytuacji kiedy w mieście dramatycznie brakuje zieleni i drzew, które dają cień w ciepłe miesiące, wydaje się bardzo uzasadnione by eksperci oceniali wycinkę każdego drzewa
- Wystąpimy o zgodę do urzędu i to tak naprawdę jest żądanie oceny stanu drzew. Mamy doświadczonych administratorów w tych sprawach, ale urzędnicy i tak sami muszą przyjść i je sprawdzić. Robienie przed tym badań byłoby wyrzucaniem pieniędzy w błoto - przekonuje członek zarządu SM „Wyżyny”, Andrzej Grad, cytowany przed portal haloursynow.pl. Drzewa zostały już nawet specjalnie oznaczone.
Mieszkańcy najwyraźniej Panu Gradowi nie ufają, ponieważ zaczęli sami zbierać podpisy licząc, że część drzew uda się uratować. - Gdyby 5-10 lat temu posadzono przykładowo 20-30 drzew, nikt zapewne teraz nie miałby pretensji. A niestety doprowadzono do sytuacji, w której kultowy sadek stanie się łysą polaną - dodaje Mateusz Rojewski, który złożył też interpelację w tej sprawie do burmistrza Roberta Kempy.
Patrząc na całą sprawę rodzi się pytanie czy spółdzielnia wcześniej sprawdzała jakość drzewostanu? Czy w ogóle robi to regularnie dzielnica lub spółdzielnie? Już dziś należałoby zatrudnić ekspertów, którzy mogliby określić, gdzie należy dokonać nasadzeń, bo w skutek starzenia się drzewa będzie trzeba wyciąć. Jak pisaliśmy w tym roku Warszawie nie brakuje niechlubnych wysp ciepła i walka o każde drzewo powinna być dla dzielnic priorytetem.
Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?