MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Sandecja: płacą okrutną cenę za ogrom nieskuteczności

Łukasz Madej
Sandecja po raz kolejny zapłaciła na wyjeździe frycowe
Sandecja po raz kolejny zapłaciła na wyjeździe frycowe Krzysztof Szymczak
Widzew to jedna z najbardziej rozpoznawalnych polskich marek piłkarskich. Trzeci sezon w historii Sandecji na zapleczu ekstraklasy w porównaniu do choćby czterech mistrzostw kraju gospodarzy wygląda bardzo blado.

Zresztą oba kluby stawiają przed sobą zupełnie odmienne cele. Łodzianie chcą jak najszybciej uciec z pierwszoligowego marazmu. Kopciuszek z Nowego Sącza marzy o zajęciu miejsca w środku tabeli.

Przed tym spotkaniem piłkarze Pawła Janasa na własnym obiekcie stracili tylko raz dwa punkty - w zremisowanym 1:1 meczu z KSZO Ostrowiec Świętokrzyski. Na zupełnie odmiennym biegunie znajdowali się zawodnicy Dariusza Wójtowicza. Pięć meczów wyjazdowych, zero punktów i tyle samo bramek strzelonych - to porównanie sprawiało, że tylko miłośnicy najbardziej ekstremalnych emocji stawiali duże pieniądze na wynik inny niż wygrana gospodarzy.

Sandecja, na przekór logice, zapowiadała przyjazd po zwycięstwo. W pierwszej odsłonie jej piłkarze wyglądali tak, jakby znane nazwiska rywali nie robiły na nich żadnego wrażenia. Już na samym początku groźnie głową uderzał Dariusz Gawęcki. Na strzał z dystansu zdecydował się Petar Borovicanin. Najlepszą okazję zmarnował Arkadiusz Aleksander.

Na tle dobrze grającej Sandecji wyróżniał się przede wszystkim jej bramkarz, Mariusz Różalski. W 17 min golkiper z Nowego Sącza okazał się lepszy w sytuacji sam na sam z Piotrem Grzelczakiem. Po chwili kapitalnie obronił uderzenie Dudu. Stare piłkarskie porzekadło mówi, że bramkarz to nie tylko stalowe nerwy i umiejętności. Musi mieć szczęście. Mariusz je przed przerwą miał. Dowód? W kapitalnej sytuacji Łukasz Grzeszczyk przeniósł piłkę nad poprzeczką.

Misternie budowany plan zdobycia chociaż punktu runął jednak w 61 min. W pozornie niegroźnej sytuacji piłka trafiła w rękę Rafała Jędrszczyka. Jedenastkę na bramkę zamienił supersnajper Widzewa, Marcin Robak. Sandecja po raz kolejny bez punktów poza swoim stadionem. Wczoraj na obiekcie wielkiego faworyta pokazała jednak, że stać ją na walkę z najlepszymi. Póki co, beniaminek po raz kolejny zapłacił frycowe.

Widzew Łódź - Sandecja Nowy Sącz 1:0 (0:0).
Bramka: Robak 61-k. Sędziował: Złotek (Gorzyce). Widzów: 5400.

Widzew: Mielcarz 5 - Broź 3, Madera 3I, Bieniuk 4, Dudu 3 - Budka 3, Panka 3, Grzeszczyk 2 (46 Kuklis 3), Ostrowski 3 (82 Juszkiewicz) - Robak 4, Grzelczak 3 (69 Oziębała). Trener: Paweł Janas.
Sandecja: Różalski 5 - Makuch 4, Jędrszczyk 3, Frohlich 3, Borovicanin 3 - Bębenek 3, Stefanik 3 (72 Zawadzki), Berliński 3 - Gawęcki 4, Piegzik 3 (72 Skrzypek) - Aleksander 3I (80 Chlipała). Trener: Dariusz Wójtowicz.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wyjazd reprezentacji Polski z Hanoweru na mecz do Hamburga

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto