Siłownia na powietrzu. Celny strzał ŁSM

Gdyby ktoś się pokusił i przeprowadził ankietę na temat działalności Łomżyńskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, to większość respondentów powiesiłaby na niej wszystkie psy. Codziennie słychać jakieś narzekania. Niestety w większości słuszne. Oczywiście można powiedzieć, że " jeszcze się taki nie urodził, co by wszystkim dogodził..."
Ostatnio do moich uszu dobiegają jednak pochwały. Jak grzyby po deszczu wyrastają wśród blokowisk plenerowe siłownie. Jedne są bardziej oblegane, inne mniej. Wszystko zależy od miejsca, gdzie je ustawiono i od chęci samych mieszkańców.
Przez dłuższy czas korzystałam z plenerowej siłowni koło skateparku na dawnej strzelnicy. Miejsce dość obskurne, a na dodatek na ławeczkach obok "zalęgły się" nieciekawe typki. Najbardziej "wypasiona" siłownia jest na Mazowieckim skateparku, ale tam to niektórym za daleko, albo jest oblężona i trzeba czekać na swoją kolejkę. SM "Perspektywa" od początku stawiała na zdrowie fizyczne mieszkańców. Mieszkańcy z ŁSM czuli się pokrzywdzeni. Do czasu, bo w różnych punktach osiedla i lokatorzy ŁSM dostali kilka mniejszych plenerowych siłowni. Początkowo z dużą dozą nieśmiałości, a potem już bez oporów zaczęli z nich korzystać. Strzał ŁSM był celny!
Między ulicami Staffa, Prusa i Żeromskiego, a konkretnie - między dwoma blokami Staffa od lat istniał plac zabaw. Istniał tylko z nazwy, bo matki przestały z niego korzystać. Dwie zdezelowane huśtawki i rozpadająca się piaskownica to żadna atrakcja dla dzieci. Piaskownica i jej otoczenie powoli stawały się miejscem wybiegowym dla piesków. Któregoś dnia zaszumiało wśród lokatorów - będziemy mieć plenerową siłownię!W błyskawicznym tempie powstała i....do odważnych świat należy! Pierwszy zaczął ćwiczyć starszy pan z bloku obok, a potem poleciało z górki. Z siłowni zaczęli korzystać mieszkańcy nie tylko trzech pobliskich ulic. Mnie osobiście cieszy poranny widok- wracające z torbami pełnymi zakupów panie (i panowie), kładą ciężkie pakunki na trawie i poprawiają swoją kondycję chociaż przez kilka minut. Po dwóch dniach od ustawienia przyrządów zebrała się stała ekipa chętnych. Nikt z nich właściwie się wcześniej nie znał, najwyżej z widzenia. Siłownia zadziałała jak różdżka i szybko zawarto bliższe znajomości. Niby jakieś urządzenia, a połączyły ludzi. Ludzi połączyła też ławeczka, którą kierownik ŁSM na prośbę ćwiczących postawił. Na ławeczce, kiedy inni ćwiczą, siadali młodzi "kibice" i komentowali wysiłki starszej generacji. Młodzi jakoś nie palą się do osobistego wysiłku. Są bardzo statyczni w ławeczkowym bezruchu. Z słowni korzystają tylko "wapniacy" w wieku od 35 do 80 lat. Dla młodszych to "obciach". Taka scenka: do przechodzącego obok słowni młodego mężczyzny zwraca się jedna z ćwiczących: Powiedz żonie, żeby przyszła i poćwiczyła. Młody żonkoś odpowiada ironicznie: Moja żona jeszcze nie ma karty emeryckiej!
Dziwna mentalność. Widocznie młodzi uznali, że wszystkie siłownie plenerowe postawiono tylko dla emerytów! Oni wolą posiedzieć w domu, albo na ławeczce i komentować (często z podziwem) wygibasy emeryckich ramoli. Uznali też, że przy takiej dobrej kondycji fizycznej zbędna im jest postawiona obok ławeczka. Po dwóch dniach zwinęli ją i ustawili w gęstym żywopłocie z dala od siłowni. Tam nikt im nie będzie kłuł w oczy swoją starczą tężyzną, w spokoju wypiją kolejnego browara i omówią wszystkie mecze mundialowe. Ćwiczący też rozmawiają o golach, które padły na Mundialu, ale jednocześnie wymachują nogami i robią skręty kręgosłupa. Dwa tematy są tabu: choroby i polityka. Nikt z nas nie ma zamiaru podnosić sobie dodatkowo ciśnienia i psuć zdrowia. W życiu tak jak na Mundialu, są przegrani i wygrani. Często na własne życzenie. Ja i inni nie zamierzamy strzelać sobie samobójów. Kolejna zbiórka na siłowni dziś o 19-ej !:)