Śluza rowerowa w Opolu - jak z niej korzystać? [zdjęcia]

Robi się coraz cieplej, coraz więcej ludzi wyciąga rowery.  Warto więc powiedzieć parę słów jak ze śluzy korzystać. Można zaobserwować, że nie jest to wiedza zbyt rozpowszechniona. Rzecz omówimy na przykładach.
Wzorcowo zachowała się Pani ze zdjęcia głównego. Jechała "ścieżką rowerową", przed śluzą upewniła się, czy może na nią bezpiecznie wjechać. Następnie prawidłowo ustawiła się w oczekiwaniu na zapalenie zielonego światła. Brawo!  Gdyby stanęła bliżej krawężnika, dała by większą swobodę ruchu kierowcom skręcającym w lewo, korzystającym z zapalającej się zielonej strzałki.
Pamiętajmy, że zjeżdżając z drogi rowerowej na ulicę włączamy się do ruchu. Zupełnie tak samo jak byśmy wyjeżdżali z drogi polnej albo parkingu. Musimy ustąpić pierwszeństwa przejazdu.
Wymuszanie pierwszeństwa jest nie tylko prawnie  zabronione, ale też bywa ...bardzo niezdrowe. Złamania potrafią się goić bardzo długo. Oczywiście, jeżeli cała rzecz skończy się tylko na złamaniach...
Zjazd na śluzę rowerową przy Niemodlińskiej jest o tyle prosty, że przez większość czasu pali się dla tego kierunku czerwone światło (proporcje te wynoszą mniej więcej 70 sekund czerwone i 20 sekund zielone światło).
Na czerwonym auta stoją i spokojnie zjeżdżamy na śluzę. Gdy pali się zielone światło trzeba zachować szczególną ostrożność.
Przeczytaj też: Najkrótsza ścieżka rowerowa Opola 
Przykład ze zdjęcia drugiego. Rowerzysta nie wie, ani do czego służy droga rowerowa, ani do czego służy śluza. Nasz cyklista jedzie sobie ulicą Niemodlińską, ignorując znajdującą się po jego prawej stronie "ścieżkę".Dojeżdża do skrzyżowania i ... czeka za samochodem, nie wjeżdżając na śluzę.
Powinien wyminąć (najlepiej po prawej stronie) stojące auto i zająć miejsce na śluzie. W ten sposób rusza jako pierwszy, jest doskonale widoczny dla wszystkich kierowców, nie ma ryzyka, że się "zapodzieje" między samochodami i zostanie "skasowany".
Tu mała uwaga - nawet jeżeli na skrzyżowaniu nie ma śluzy dla rowerów (a przeważnie jej nie ma) mamy prawo wyminąć stojące auta, i zająć miejsce przed nimi. Wbrew pozorom, tak jest bezpieczniej i lepiej dla wszystkich.
Przykład z trzeciego zdjęcia - nadjeżdża Pan na rowerze marki wagant i... staje na końcu ścieżki... Na śluzę nie wjeżdża! "Następny mądry" - w duchu pomyślałem. Ale, ale ... obserwuję dalej... Rowerzysta patrzy na  wyświetlacz, pokazujący ile czasu zostało do końca czerwonego światła.
14,13,12,11 jeszcze 10 sekund - Pan się ogląda, upewnia czy może zjechać na śluzę i zajmuje na niej miejsce. On czekał sobie spokojnie na boczku, aby przepuścić skręcających w prawo kierowców.
I dla takich ludzi wielkie brawa!!! Temu Panu należy się Oskar za używanie szarych komórek. Więcej takich ludzi, a znikną mity o odwiecznej wrogości między kierowcami i rowerzystami. Odejdą precz przekonania, że nie jesteśmy zdolni do współpracy i dbania o wspólne interesy.
Aby "nie było za słodko" pora na zdjęcie 4. Trójka rowerzystów jedzie ulicą Niemodlińską. " Nie zauważają" biegnącej obok ścieżki. Co więcej, dwóch z nich jedzie w parze, gadając w najlepsze...
Fakt, że od roku mamy prawo jechać jeden obok drugiego, ale "gdy nie utrudniamy ruchu innych pojazdów". Innymi słowy, jazda w parze jest do przyjęcia na spokojnej wiejskiej drodze. Na ruchliwej, miejskiej ulicy jest co najmniej nietaktem wobec kierowców.