Stand-up latem wychodzi w plener. Gdzie w Warszawie usłyszysz najzabawniejsze monologi?

Stand-up Polska w Iskrze i Cudzie nad Wisłą, Bękarci Stand-upu w Plażowej i Jack’s Cinema – co tydzień występy stand-uperów w Warszawie możemy zobaczyć w kilku miejscach. To lista z zeszłotygodniowego repertuaru, ale w wakacje na komików możemy natknąć się w wielu letnich warszawskich miejscówkach.

Zobacz też: Sprawdzamy knajpy nad Wisłą

Co poniedziałek w klubie Iskra Pole Mokotowskie o godz. 20 za darmo możemy zobaczyć i posłuchać występów w ramach cyklu „Outdoor Comedy Sucks?!”. W środy pośmiejemy się w Cudzie nad Wisłą, gdzie stand-uperzy rozbawiają na imprezach pod nazwą „Stand-up nad Wisłą! Claps your hands!”. Wstęp oczywiście wolny. – To niejedyne miejsce, gdzie występujemy. Zapraszani jesteśmy także do wielu innych miejsc – podkreśla Michał Kempa, warszawski stand-uper należący do agencji Stand-up Polska. – Prekursorem stand-upu w Warszawie jest klub Sen Pszczoły i obecnie ta forma roz­rywki tam wraca – dodaje.

W wakacje występy stand-upowe odbywają się także w Plażowej. W co drugi czwartek Plażowa Scena Bękartów Stand-Upu zaprasza o godz. 19 wszystkich spragnionych dobrego humoru. Bilety nie obowiązują.

Nazwiska artystów są na pewno już doskonale znane wszystkim fanom tej formy scenicznego występu. We wspomnianych wcześniej miejscach spotkacie m.in. Sebastiana Rehenta, Gawła Feligę, Bartosza Zalewskiego, Wojtka Fiedorczuka, Michała Kempę czy Michała Leję.

Co miesiąc stand-upu posłuchacie także w Hybrydach oraz we wspomnianym już, całkiem nieźle znanym już warszawiakom, Klubie Komediowym. To jedyna scena w mieście, w której znajdziemy wyłącznie występy komediowe, w tym stand-up właśnie. Na czas wakacji klub przeniósł się ze swoim repertuarem nad Wisłę. Sceny Klubu Komediowego szukajcie w Placu Zabaw przy bulwarze Grzymały-Siedleckiego, koło mostu Świętokrzyskiego. 11 sierpnia swoje anegdotki przedstawią Michał Kempa i Wojtek Fiedorczuk. Start o godz. 20. W ramach Klubu Komediowego działa także scena w Barze Studio i na placu Zbawiciela.

Ale to nie wszystko, jeśli chodzi o warszawską scenę stand-upu. Cyklicznie, średnio co rok, odbywają się w warszawskich klubach roasty gwiazd. Bohaterem takiego wieczoru jest ktoś znany, a razem z nim na scenie pojawiają się stand-uperzy, którzy bawią publiczność zgryźliwymi żartami na temat bohatera i siebie nawzajem. Za nami już roast Huberta Urbańskiego w Centralnym Basenie Artystycznym, Piotra Kędzierskiego w Śnie Pszczoły, Abelarda Gizy w Palladium i Czesława Mozila w Stodole. Jest więc z czego wybierać.

– Nie ma co ukrywać, że Warszawa na pewno od początku stand-upu w Polsce, czyli od jakichś pięciu lat, mocno przodowała i w imprezach stand-upowych, i ilości komików, i chyba dalej tak jest – uważa Michał Kempa. – Ale inne miasta także się rozwinęły i mają swoje stałe miejscówki – zaznacza.

O ciągle rosnącej popularności stand-upu w kraju, w tym w stolicy, jest przekonany także Rafał Rutkowski, aktor komediowy, twórca teatru Montownia i stale występujący na deskach warszawskich teatrów, w tym Polonii i Ochu. – To bardzo rozwojowa dziedzina sztuki. Stand-up istnieje w Polsce od kilku dobrych lat, pojawia się coraz więcej nowych ludzi zajmujących się tym zawodowo, dzięki którym powoli wyrabiamy się jako stand-upowa publiczność. Jest grupa artystów – w tym Abelard Giza, Kasia Piasecka, Kacper Ruciński – która pisze coraz lepsze teksty i coraz lepiej je wykonuje. Przed tym gatunkiem jest wielka przyszłość –zapewnia.

Słowem, tradycyjne kabarety mają się czego bać.

Jeśli jesteś zainteresowany patronatem naszemiasto.pl – napisz pod adres [email protected]
Jeśli chciałbyś zrobić projekt niestandardowy z naszemiasto.pl – napisz pod adres [email protected]