Stara Dąbrowa. Ścieki zalewają mu podwórze

Od czerwca, jak opowiada mieszkaniec Chlebówka, nie można doprosić się w gminie o załatwienie sprawy zapchanej studzienki przy czterorodzinnym budynku.
– Tylko obiecują – żali się Jan Duczek.
Mężczyzna mówi, że sam z zapchaną studzienką sobie nie poradzi. Ścieki zalewają podwórze.
– Drzwi od mieszkania otworzyć nie można, taki tam smród – mówi Jan Duczek. – Kopiemy rowki, żeby ścieki płynęły gdzieś dalej. A w gminie mają to gdzieś. Od czerwca proszę o pomoc. Tylko obiecują, że przyjadą. Jak ich nie było, tak nie ma.
Gmina nie odżegnuje się od pomocy. Ale wiążących deklaracji  nie składa.
– Na miejscu był budowlaniec i rzeczywiście stwierdził, że ta studzienka jest zapchana – mówi Danuta Chablewska, sekretarz gminy Stara Dąbrowa. – Trzeba tam wysłać beczkowóz, żeby wypompować zawartość. To kosztowna sprawa. Na razie nie mamy na to pieniędzy. Pozatym, to się dzieje na prywatnej posesji tego pana.
Danuta Chablewska dodaje, że jeszcze z wójtem zastanowią się jak mieszkańcowi  Chlebówka pomóc.
– Mnie nie stać, żeby zamówić beczkowóz – mówi Jan Duczek. Pan Jan dodaje, że ma więcej żalu do gminnych urzędników. Jak mówi, po wybuchu gazu w 2008 roku pomoc w remoncie mieszkania, którą uzyskał,  była niewystarczająca.
– Dostałem zaledwie 150 zł na wyremontowanie jednego pokoju – opowiada mieszkaniec Chlebówka. – Inne rodziny dostały dużo więcej.
Pracownicy ośrodka pomocy społecznej wyjaśniają, że szkody u sąsiadów były znacznie większe niż u niego.
– Sporo pieniędzy zebrano dla nich podczas społecznych zbiórek – tłumaczą urzędnicy ze Starej Dąbrowy. – Ten pan chciał pieniądze na farbę i je dostał. Poza tym, on korzysta z naszej pomocy cały czas.