Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tablica pojednania okazała się kością niezgody, a wojny i tak nie skończy (ZDJĘCIA)

Andrzej Grzegrzółka
Bartosz Syta/Polskapresse
W środę pod wieczór wniosek do stołecznego konserwatora zabytków, a już w czwartek przed południem uroczyste odsłonięcie - chyba jeszcze żadna tablica w historii stolicy nie została zainstalowana w takim tempie.

Tablicę ku czci ofiar katastrofy smoleńskiej wmurowano w ścianę Pałacu Prezydenckiego. Odsłonili ją szef Kancelarii Prezydenta Jacek Michałowski i wiceprezydent Warszawy Jacek Wojciechowicz. Wszystko rozegrało się w błyskawicznym tempie. Uroczystość była bardzo krótka, niemalże improwizowana. O wmurowaniu tablicy nawet nie poinformowano rodzin ofiar tragedii z 10 kwietnia, polityków ani ludzie "pilnujących" krzyża. - Chcieliśmy nie dopuścić do tego, żeby tu znowu były gorszące sceny - tłumaczył Jacek Michałowski.

Napis na tablicy nie jest hołdem ku czci byłego prezydenta ani pozostałych ofiar. Informuje jedynie, że w tym miejscu - obok krzyża - gromadziły się tłumy Polaków. Jacek Michałowski nie potrafił odpowiedzieć precyzyjnie na pytanie, kto tekst napisał ani kto go zatwierdził. - Było to konsultowane z różnymi osobami - odpowiadał lakonicznie.

W chwili odsłonięcia tablicy ciszę przerwały okrzyki protestujących: "Hańba!", "Gdzie są rodziny?!", "Gdzie jest pomnik?!". Zapytani przez nas politycy PiS nie ukrywali irytacji. - To żenujące i niepoważne zachowanie. Na pewno nie można powiedzieć, że Bronisław Komorowski postąpił zgodnie ze swoim hasłem wyborczym "Zgoda buduje" - mówi nam Jacek Kurski, europoseł PiS. A jego partyjna koleżanka Jolanta Szczypińska dodaje, że decyzja powinna być skonsultowana z obrońcami krzyża. - To bardzo nieodpowiedzialne w stosunku do tych ludzi, którzy przecież tyle dni czekają - ubolewa Szczypińska. Na nasze pytanie, czy PiS wykorzysta spór o tablicę w walce politycznej, politycy tej partii zapewniali solennie, że nic takiego nie będzie mieć miejsca.
Wmurowanie tablicy na pewno nie kończy sporu o krzyż przed Pałacem Prezydenckim. Może co najwyżej dać lepszy argument do jego przenosin do kościoła św. Anny. Wczoraj w tej sprawie po raz pierwszy wypowiedział się metropolita warszawski. Arcybiskup Kazimierz Nycz oficjalnie zaapelował o przeniesienie krzyża. Ale protestujący odpowiadali: - Odejdziemy tylko wtedy, jeśli przed Pałacem stanie pomnik.
Również szef Kancelarii Prezydenta Jacek Michałowski nie potrafił odpowiedzieć na pytanie dziennikarzy, co będzie dalej z drewnianym krzyżem przed Pałacem Prezydenckim. - Kto podejmie decyzję? Na pewno nie ja - powiedział tylko.

Krzyża nie oddamy tak długo, jak długo przed Pałacem nie stanie pomnik ofiar katastrofy prezydenckiego tupolewa - mówią ludzie, którzy dniem i nocą dyżurują na Krakowskim Przedmieściu. Tablica to dla nich za mało. Sposób jej wmurowania - to skandal i hańba.

Do obrońców krzyża nie trafia nawet nawoływanie autorytetów. Hierarchowie kościelni, którzy nie zajęli oficjalnego stanowiska nie tylko po nieudanej próbie przeniesienia krzyża do kościoła św. Anny (3 sierpnia), ale także po manifestacjach przeciwko krzyżowi (9 sierpnia) i w jego obronie (10 sierpnia), teraz wreszcie przemówili. - Czym innym jest upamiętnianie tragedii, a czym innym osiąganie swoich celów krzyżem - powiedział abp Kazimierz Nycz. - Apelujemy do wszystkich modlących się pod krzyżem. Mimo dobrej woli, której nie chcemy im odmawiać, stają się narzędziem przetargów politycznych - dodał sekretarz generalny Episkopatu Polski bp Stanisław Budzik.

Obrońcy krzyża na słowa abp. Nycza zareagowali zapewnieniami o tym, że nie dążą do konfliktu z Kościołem. Ojciec Tadeusz Prusak, jezuita i publicysta "Tygodnika Powszechnego", ocenia w rozmowie z "Polską", że wystąpienie metropolity warszawskiego było potrzebne, bo krzyż stał się orężem walki politycznej. - Krzyż nie może być do tego wykorzystywany. To zresztą abp Nycz mówił od samego początku sporu - mówi o. Prusak.

Kontrowersje wzbudza szybkość, z jaką urzędnikom Kancelarii Prezydenta udało się uzyskać pozwolenie od warszawskiego konserwatora budynków na wmurowanie tablicy. Wniosek w tej sprawie biuro konserwatora otrzymało w środę po południu, a prace związane z zamontowaniem tablicy ruszyły już wczoraj rano. Standardowo taka procedura trwa od kilku do kilkunastu dni.

Miłosz Stanisławski ze Społecznego Komitetu Obrońców Krzyża ubolewa, że ludzi zgromadzonych przed Pałacem nikt nie poinformował o zamiarze wmurowania tablicy. Dopytywany, jak protestujący ustosunkują się do apelu Episkopatu Polski o to, by umożliwić przeniesienie krzyża, zapewnia, że wszyscy obrońcy są katolikami i nie chcą konfliktu z hierarchami. - Podporządkujemy się temu, co mówi episkopat. Chcemy przenieść ten krzyż, chcemy pomóc hierarchom w uroczystym przemarszu - mówi Stanisławski. Ale zaraz dodaje: - Ale chcielibyśmy, aby kancelaria pochyliła się nad pomysłem zbudowania w miejscu krzyża pomnika.

Nie wiadomo więc, czy nie powtórzy się sytuacja z 3 sierpnia, kiedy to uniemożliwiono księżom przeniesienie krzyża do kościoła św. Anny. Zwłaszcza że przed Pałacem stoją "obrońcy" o różnych poglądach, od umiarkowanych do bardzo radykalnych. Ci ostatni zapowiadają, że nie odejdą, dopóki nie zobaczą na Krakowskim Przedmieściu pomnika. Niezależnie od tego, co mówią o tym biskupi.
- Odnoszę wrażenie, że dla tych osób Kościół reprezentują i są autorytetem tylko ci duchowni, którzy podzielają ich poglądy. Mam nadzieję, że komunikat episkopatu potraktują jako głos całego Kościoła oraz że nie będą powoływać się na polityków, którzy wskażą im, jakich biskupów mają słuchać - mówi o. Jacek Prusak.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto