Minister skarbu państwa sprzedał 85 proc. akcji PKS za niespełna 1,3 mln zł. Pozostałe 15 procent akcji przedsiębiorstwa ma trafić bezpłatnie w ręce jego pracowników.- Kupiłem firmę, która ma ponad 3 mln zł długów – mówi Gustaw Fediów, właściciel Monisu.Nowy właściciel zapewnił, że licząca 116 pracowników załoga, mimo kiepskiej sytuacji finansowej PKS, nie będzie redukowana. Ze stanowiskiem pożegnał się jedynie prezes, a jego miejsce zajęła Anna Fediów, żona szefa Monisu.Dzięki transakcji autobusy wcześniej zaciekle konkurujących ze sobą firm odjeżdżają już ze wspólnego dworca w Dębicy i mają wspólną informację. Trwają prace nad synchronizacją rozkładów jazdy. – Do tej pory było tak, że pojazdy obu firm bijąc się o pasażerów odjeżdżały jeden tuż po drugim, a potem długo nie jechało nic. W dodatku wskutek wojny cenowej wiele najmniej rentownych połączeń zostało zlikwidowanych. Teraz pracujemy nad tym, żeby częstotliwość połączeń była większa, a pasażerowie nie martwili się wielogodzinnymi okresami bez żadnego autobusu. Tego nie zrobimy z dnia na dzień, ale chcemy się dobrze przygotować już na okres jesienno-zimowy. Trwają konsultacje z gminami, żeby rozkład jazdy jak najlepiej odpowiadał potrzebom mieszkańców – wyjaśnia Gustaw Fediów.Firmy pracują też nad ujednoliceniem cen biletów. Niestety, w tym przypadku pasażerowie muszą przełknąć gorzką pigułkę. – Ja rozumiem, że jeśli likwidujemy kilkudziesięcioprocentową promocję i przywracamy ceny do poziomu sprzed dwóch lat, to jest to krzywda dla pasażera. Ale uważam, że w porównaniu z przewoźnikami z ościennych powiatów i tak mamy atrakcyjne ceny – mówi Gustaw Fediów.Zauważa też, że wieloletnia, wyniszczająca wojna cenowa między PKS a Monisem doprowadziła do tego, że obie firmy oszczędzały na czym się da i nie miały za co inwestować w nowy tabor. W efekcie zarówno 45 autobusów PKS, jak i 62 Monisu to w większości stare, wysłużone pojazdy. Jak mówi właściciel Monisu, inne firmy w tym czasie poszły mocno do przodu. Nie ma co liczyć, żeby w najbliższym czasie PKS pod rządami nowego właściciela odnowił swój tabor. – Na razie najważniejsze jest ustabilizowanie sytuacji firmy, przywrócenie jej płynności finansowej. Liczymy, że wychodzenie na prostą potrwa około dwóch lat – mówi Anna Fediów, prezes PKS Dębica.Pomoc dla PKS Dębica już zadeklarowało miasto, które rozłoży na raty ponad 200 tys. zł zaległości podatkowych. – Chcemy ulżyć firmie, tak aby mogła się ona rozwijać – tłumaczy Paweł Wolicki, burmistrz Dębicy.Na razie PKS i Monis będą działać jako dwie odrębne firmy. W przyszłości niewykluczone jest połączenie. – Łatwiej prowadzić jedną firmę. Jest to też tańsze. Za jakiś czas pewnie zastanowimy się nad takim krokiem – mówi Gustaw Fediów.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?