Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tomasz Mackiewicz nie żyje? Koniec nadziei. Ekipa ratownicza nie ruszy już po niego

red
Tomasz Mackiewicz nie żyje? Koniec nadziei. Ekipa ratownicza nie ruszy już po niego
Tomasz Mackiewicz nie żyje? Koniec nadziei. Ekipa ratownicza nie ruszy już po niego kadr z wideo
To już niestety koniec nadziei. Akcja ratunkowa Tomasza Mackiewicza jest niemożliwa - informuje Ludovic Giambiasi, partner Elizabeth Ravol. Mieszkający w Warszawie himalaista nie zostanie uratowany.

Gambiasi o decyzji ekipy ratunkowej poinformował za pośrednictwem mediów społecznościowych. Francuz w ostatnich godzinach był głównym źródłem informacji o tym co dzieje się z jego partnerką oraz ekipą próbującą uratować Mackiewicza.

- Decyzja zespołu ratunkowego: Urubko i Bielecki schodzą razem z Ravol. W niedzielę rano około godziny 10, jeśli pogoda na to pozwoli, cała piątka zostanie przetransportowana do Skardu helikopterem zorganizowanym przez polską ambasadę. Ratowanie Tomasza jest niemożliwe. Pogoda i wysokość naraziłyby życie ratowników na ekstremalne niebezpieczeństwo. To trudna, bolesna decyzja. Jesteśmy bardzo smutni. Nasze myśli wędrują w kierunku przyjaciół i rodziny Tomasza. Płaczemy - napisał na Facebooku Gambiasi, kończąc nadzieję, że ekipa ratunkowa, która ruszyła do Nanga Parbat dokona cudu.

Michał Leksiński, rzecznik prasowy wyprawy na K2 jeszcze nie potwierdza tych informacji. Na razie wiadomo, że ekipa ratownicza schodzi z Elizabeth Ravol, uciekając przed fatalnymi warunkami atmosfetycznymi.

Kim jest Tomasz Mackiewicz?

Historia Tomasza Mackiewicza to gotowy scenariusz na film. Dzieciństwo spędził w niepozornym Działoszynie – miasteczku położonym mniej więcej w połowie drogi pomiędzy Radomskiem a Częstochową. Rodzice wciąż gdzieś wyjeżdżali za chlebem, wychowywali go więc dziadkowie. W 1990 roku wyjechał do szkoły średniej w Częstochowie. Miał 18 lat. W nowym mieście czuł się zagubiony, nikogo tam nie znał. Wówczas zaczął chodzić po jaskiniach w pobliskiej Jurze, próbował także wspinaczki.

Ciąg dalszy sylwetki Tomasza Mackiewicza znajdziecie na drugiej stronie.

Szybko jednak znalazł coś, co zajęło go na dłużej. Heroinę. "Szukałem środowiska, gdzie będzie fajnie i bezpiecznie i to takim się okazało - mówił lata później Mackiewicz. To najczarniejszy okres w życiu przyszłego himalaisty. Doszło nawet do tego, że zaczął żyć na ulicy. Przez niemal trzy lata przypominał cień własnej osoby. Gdyby nie siostra, która zmusiła go do podjęcia terapii w ośrodku Monaru na Mazurach, nie miałby szans na przeżycie.

Pobyt w ośrodku wspomina jako szkołę życia. Wytrzymał trzy miesiące, ale szybko wrócił, kiedy okazało się, że trudno mu pozbyć się dawnym przyzwyczajeń. W sumie spędził w Monarze dwa lata. Po wyjściu z ośrodka zamieszkał na Mazurach, gdzie zbudował nawet mały jacht. I tam nie zagrzał długo miejsca. Z 400 dolarami w kieszeni wyjechał do Indii, gdzie uczył j. angielskiego trędowate dzieci. Wciąż podróżował.

Niedługo później przypomniał sobie o swojej wielkiej niezrealizowanej pasji - wspinaczkach wysokogórskich. Jego pierwszym poważnym doświadczeniem był trawers masywu Mount Logan, najwyższego szczytu Kanady (5959 m). Zdobył go w 2008 roku z poznanym w Irlandii Markiem Klonowskim (odbył m.in. samotnie wyprawę rowerem na Kaukaz oraz dookoła Morza Czarnego, podczas której zdobył Elbrus). Za swój wyczyn dostali w 2008 roku Kolosa - największe wyróżnienie podróżnicze w Polsce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto