Ulica Jakuba Kani tonie w liściach

Władze Opola chyba zapomniały o ul. Jakuba Kani, no, bo to już nie centrum - denerwuje się pani Małgorzata, mieszkanka tej ulicy. - A my dosłownie toniemy w liściach, nikt ich jeszcze w tym roku nie sprzątał.Ulica Kani może się pochwalić piękną aleją kasztanowców.- Wiosną i latem jest tu naprawdę cudownie - chwali pani Małgosia. - Ale jesienią, kiedy wszystkie liście opadną, namokną na deszczu i zaczynają gnić, alejka zaczyna być naszym utrapieniem. - Ostatnio widziałem sprzątających liście w tej alei rok temu - dodaje pan Tobiasz. - Zresztą nawet jak zostaną sprzątnięte, zapakowane w  worki, to potem te worki stoją i stoją... Chyba mocy prawnej nabierają.Mieszkańcy głośno zastanawiają się też, jak to jest z tą troską o kasztanowce, bo przecież wiadomo, że larwy szrotówka, szkodnika niszczącego te drzewa, żerują na liściach. Żeby więc pozbyć się szkodnika, trzeba uprzątnąć liście.Podobny problem z zalegającymi opadłymi liśćmi sygnalizują nto też mieszkańcy opolskich ulic Mickiewicza, Słowackiego, Karola Miarki i Ligonia.- Wszystkie już spadły z drzew i leżą sobie na chodnikach - mówi pan Stanisław, mieszkaniec ul. Słowackiego. - Namoknięte robią się śliskie, a więc niebezpieczne. A tu w okolicy mieszka wielu starszych ludzi i taki śliski chodnik to dla nich dodatkowa pułapka. Miejski Zarząd Dróg w Opolu przyznaje, że liście to rzeczywiście problem. Jak mówi Mirosław Pietrucha, zastępca dyrektora opolskiego MZD, spadają wszędzie niemal równocześnie i mimo starań firmy, żeby je na bieżąco sprzątać, zawsze gdzieś leżą dłużej.- Ale oczywiście zareagujemy na te sygnały i zlecimy sprzątanie w tych rejonach miasta, o których informują czytelnicy nto - zapewnia Mirosław Pietrucha.