Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Unibax po meczu z Atlasem Wrocław

redakcja
redakcja
redakcja
Tak hartują się mistrzowie - piszą kibice na forach internetowych. Unibax w nieprawdopodobnym stylu sięgnął po zwycięstwo we Wrocławiu i utrzymał miano jedynej niepokonanej drużyny w Speedway Ekstralidze.

To jedno z najcenniejszych zwycięstw Unibaksu w ostatnich sezonach. Z pewnością nie ze względu na klasę rywala, bo Atlas jest na razie słaby, a Scott Nicholls i Davey Watt to najwięksi faworyci do miana klapy transferowej sezonu. „Anioły” uzyskały najwyższą ocenę, bo zwyciężyły mimo przeciwności losu.
Ideał na końcu
Unibax do Wrocławia przyjechał bez kontuzjowanego Roberta Kościechy, w trzeciej serii wyścigów Wiesław Jaguś poobijał się tak dotkliwie, że na tor już nie wrócił. Ale to jeszcze nie wszystko. Do ostatnich godzin ważył się udział w meczu Chrisa Holdera, który z Anglii przyleciał z zatruciem pokarmowym. Blady i osłabiony Australijczyk długo wahał się czy stanąć na starcie. Ostatecznie postanowił pomóc drużynie i był jednym z najlepszych na torze.
- To był nasz najtrudniejszy mecz w tym sezonie. Na początku meczu nic nam się nie układało. We Wrocławiu jest bardzo ciężka nawierzchnia, do której trzeba się idealnie dopasować. Tutaj liczy się tylko start, a jak zostajesz pod taśmą, to o punktach nie ma mowy. Idealne ustawienie udało nam się znaleźć właśnie na cztery ostatnie wyścigi, to coś wspaniałego odrobić na obcym torze taką stratę - mówi Holder.
W połowie meczu nic na takie zakończenie nie wskazywało. Prezes Wojciech Stępniewski przyznaje, że po 11. wyścigu o zwycięstwie już nie myślał. - Oglądałem mecz z trybuny, ale po upadku Wieśka nie wytrzymałem i pobiegłem do parkingu. Nie chodziło już o zwycięstwo, ale o zdrowie naszego zawodnika. Gdy w powtórce Ward przegrał podwójnie wydawało się, że już szanse stracone. Myślałem, żeby nie przegrać za wysoko i zachować realne szanse na punkt bonusowy. A tymczasem wygraliśmy jeden bieg, drugi podwójnie. Radość z takiego zwycięstwa jest ogromna - podkreśla Stępniewski.
Taki to zespół
Zdaniem trenera Jana Ząbika właśnie groźny upadek kapitana zespołu dodatkowo zmobilizował wszystkich żużlowców Unibaksu. - Na początku meczu było nam bardzo ciężko na starcie i każdy na własną rękę szukał optymalnego przełożenia. W końcu nam się udało optymalnie ustawić motocykle, a w dodatku upadek Wieśka wywołał dodatkową motywację w drużynie. Wiesiek ma mocno stłuczone udo, ale na szczęście nic poważnego mu się nie stało. Za tydzień powinien być w pełni sprawni. Pozostali zawodnicy w tym meczu stanęli jednak na wysokości zadania. Mieliśmy kłopoty kadrowe, ale praktycznie wszystkie nasze rezerwy wychodziły znakomicie. Słabszy dzień miał Wiesław, ale on świetnie startował we wcześniejszych meczach, we Wrocławiu zastąpili go po prostu inni. Taki właśnie jest nasz zespół - nie kryje satysfakcji szkoleniowiec „Aniołów”.
O zwycięstwie Unibaksu zadecydował ostatni wyścig, w którym najlepszy okazał się Adrian Miedziński. 23-letni żużlowiec po nieco słabszym początku sezonu jest w znakomitej formie. We Wrocławiu zaliczył chyba najlepszy w karierze mecz wyjazdowy i to pod okiem trenera kadry narodowej. „Miedziak” imponuje w tym roku świetnym przygotowaniem motocykli, perfekcyjnymi startami i bezbłędną jazdą na dystansie. Nic dziwnego, że staje się powoli mocnym kandydatem do reprezentacji na Drużynowy Puchar Świata.
Drugim bohaterem finałowej gonitwy był Holder, który na ostatnim wiraży dołożył brakujący do zwycięstwa punkt. - W ostatnim wyścigu bardzo nam zależało na zwycięstwie. Adrian świetnie wystartował i nie popełniał błędów na dystansie. Wiedziałem, że potrzebujemy jeszcze punktu i na ostatnim wirażu udało mi się go zdobyć. Jesteśmy bardzo mocnym zespołem i nawet strata dwóch zawodników nie pokrzyżowała nam planów. Jesteśmy chyba niewygodnym rywalem dla innych drużyn - śmieje się Australijczyk.
Ekipa gospodarzy jeszcze długo po meczu nie mogła zrozumieć, co się stało w ostatnich wyścigach. - Przy prowadzeniu różnicą 10 punktów byliśmy już niemal pewni zwycięstwa. Czułem jednak, że musimy być skoncentrowani. Unibax to mocny zespół i w końcu musiał znaleźć właściwe przełożenia w motocyklach. No i niestety dla nas tak właśnie się stało. Do tego jeszcze ten feralny 15 wyścig, w którym na ostatnich metrach oddałem rywalom remis. Jestem załamany, w ferworze walki wjechałem za wąsko w łuk i wpadłem w jedyną koleinę. Jest mi bardzo przykro z tego powodu - wydukał na konferencji prasowej Daniel Jeleniewski.
Trójka rozmontowała
- Co tu dużo mówić, ostatnie wyścigi Unibax pojechał fenomenalnie. Adrian Miedziński czy Chris Holder byli za szybcy nawet dla Jasona Crumpa, do tego po dwóch nieudanych wyścigach obudził się Sullivan. Ta trójka praktycznie rozmontowała mój zespół - podkreślił trener Atlasu Marek Cieślak. - Musimy coś z tym zrobić, choć jeszcze nie wiem co. Toruń to mistrz Polski, ale w końcu wygrywaliśmy z nimi wysoko, a skończyło się tak bolesną porażką. Nie mam pretensji do Tomka Jędrzejaka czy Jeleniewskiego, ale Nicholls i Watt pojechali po raz kolejny poniżej oczekiwań, zresztą Jason Crump także wypadł nieco słabiej.
Joachim Przybył

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto