Urząd miasta: Niezrozumiała ankieta. Nie nadążam za łomżyniakami

Na bieżąco śledzę wszystko co się dzieje w mieście i nadal trzymają mnie się "łomżyńskie odchyłki", chociaż mąż nazywa to moim bzikiem.
Dowiaduję się dzisiaj, że urząd miasta zebrał ankiety na temat poziomu satysfakcji łomżyniaków. Mieszkańcy wystawili urzędnikom oceny i wyszła średnia na 4. Może przez to, że kibelki w urzędzie pachną nie zawsze świeżością? Urzędnicy mnie nie obchodzą, mnie pierońsko zadziwiła jedna sprawa."Po roku od poprzedniej oceny wystawionej przez mieszkańców Łomży, kompletnie nic się nie zmieniło - nadal największą bolączką ratusza jest brak wystarczającej ilości miejsc parkingowych".
To czyją w końcu parkingową bolączką są te miejsca?! Urzędników, czy tej niewielkiej ilości petentów? Z fotek zamieszczanych na portalu MM Stary Rynek jawił mi się jako jeden wielki parking i dodatkowo gołębnik. Niedawno sama, na własne oczy zobaczyłam, że taki jest i w rzeczywistości. Stary Rynek obstawiony jest autami na styk, tylko środek czerwonego placu jest pusty.
Ankiety zebrano, trochę papierów więcej i szast prast niech łomżyniacy nie beczą, że nikt ich nie słucha.Maturę zdawałam jeszcze przed wszystkimi reformami i jakoś nie mogę połapać się w urzędniczym bełkocie. Może ktoś mi wytłumaczy o co chodzi w zdaniach: "Urząd Miejski musi popracować nad obniżeniem oczekiwań mieszkańców" i "Jeśli oczekiwania łomżyniaków w tym zakresie uda się obniżyć, przyszłoroczna ocena funkcjonowania ratusza ma być wyższa"?!
To w końcu łomżyniacy mają aż tak wygórowane żądania, czy może ta obniżka oznacza realizację ankietowych marzeń? A w to, że łomżyniakom najbardziej do szczęścia są potrzebne dodatkowe miejsca parkingowe wokół Starego Rynku, to za pioruna nie uwierzę!