Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Urzędnicy z Grudziądza dorabiają po godzinach. Sprawdziliśmy gdzie

Redakcja
Kpt Nemo
Tomasz Szymański, sekretarz miasta prowadzi lekcje w szkole, Paweł Kapusta, asystent prezydenta handluje słoniną, a wiceprezydent Marek Sikora sprawdza projekty.

W grudziądzkim Ratuszu są zatrudnieni urzędnicy, którzy poza pracą dla samorządu, dorabiają sobie na wiele możliwych sposobów. Wśród nich są przedstawiciele najwyższego kierownictwa miasta.
Tomasz Szymański jako sekretarz miasta zarabia około 8 tys. złotych miesięcznie brutto. Tak wynika z jego oświadczeń majątkowych. W weekendy natomiast uczy w Grudziądzkiej Szkole Wyższej.
- Pan Szymański w ramach umowy o dzieło w szkole policealnej wykłada wstęp do wiedzy o gospodarce. Ponadto na kierunku politologia prowadził zajęcia z komunikacji interpersonalnej - informują anonimowo pracownicy Grudziądzkiej Szkoły Wyższej.
Co ciekawe Ratusz, w którym pracuje Tomasz Szymański hojnie dotuje policealną szkołę działającą przy GSW. W 2009 roku Urząd Miejski na konto tej placówki przelał 250 tysięcy złotych.
- W tym roku, szkoła otrzymała 119 tysięcy - mówi Magdalena Jaworska-Nizioł, z biura prasowego Ratusza.
Nie ma kolizji z prawem
Urzędnicy przekonują, że jeśli szkoła jest zarejestrowana i spełnia formalne warunki, magistrat nie ma prawa odmówić jej pieniędzy. Im więcej placówka ma uczniów, tym więcej dostaje od miasta.
- To wynika z ustawy. Dotacje dla placówek takich jak szkoła policealna wypłacane są z subwencji oświatowej, którą samorządy otrzymują z budżetu państwa - tłumaczy Andrzej Cherek, naczelnik wydziału edukacji. - Zdarza się jednak, że subwencja jest za mała, więc miasto dokłada z własnych pieniędzy.
Czy w związku z tym sekretarz miasta powinien dorabiać w szkole zasilanej przez Urząd Miejski?
- W mojej ocenie w tej sytuacji nie ma żadnego konfliktu interesów. Bowiem niezależnie od tego, czy sekretarz miasta pracuje jako nauczyciel czy nie, szkole dotacja przysługuje - tłumaczy Anna Wojciechowska-Nowak, z Programu Przeciw Korupcji Fundacji Batorego.
Asystent prowadzi chłodnię
Pensja inspektora, która wynosi około 2,5 tys. zł brutto nie wystarcza również Pawłowi Kapuście, asystentowi prezydenta Roberta Malinowskiego. Urzędnik jest współwłaścicielem chłodni.
- Prowadzona przeze mnie firma zajmuje się również transportem m.in. mięsa i słoniny. Biznes w żaden sposób nie koliduje z pracą w Ratuszu. Chłodnią zajmuję się po godzinach - zapewnia Paweł Kapusta.
Do wypłaty, która wynosi ponad 9 tys. zł brutto dorabia również Marek Sikora, wiceprezydent.
Sprawdza projekty przygotowywane m.in. przez grudziądzką firmę "Uspol-Vision".
- Ostatnio nie otrzymuję zleceń, nie wykluczam jednak, że w przyszłości ponownie będę współpracował z tą firmą- przyznaje Marek Sikora.
Byle nie mieszali pracy z biznesem
Po godzinach dorabiają sobie urzędnicy różnego szczebla. W sumie 14 z nich prowadzi działalność gospodarczą. Wśród pracowników magistratu są między innymi zegarmistrz, myśliwy i handlowiec.
- Zgodnie z ustawą o pracownikach samorządowych urzędnicy mają prawo prowadzić działalność gospodarczą i dorabiać po godzinach. Jednak nie mogą wykonywać zajęć, które są sprzeczne lub mają związek z ich obowiązkami zawodowymi, a ponadto wywołują podejrzenia o stronniczość i interesowność - dodaje Anna Wojciechowska- Nowak.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto