Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wielki Tydzień pod gazem

Redakcja
Krótki tekst na oderwanie się od przedświątecznej krzątaniny.

W domu już wszystko błyszczy i pachnie. Czas na ostatnie „dopieszczenia” i potem już tylko pełny relaks w rodzinnym gronie. Po raz ostatni wyciągnięta drabinka, żeby poprawić upięte firany i nagle łomot do drzwi.
Łomot tak niespodziewany, że tracę równowagę i łapię się dopiero co upiętej firany. Dobiegam do drzwi i po drodze myślę: Oby tylko mama się nie przestraszyła! Za drzwiami dwie sąsiadki z góry. Zdenerwowane każą mi pociągnąć nosem. Pociągam i czuję ulatniający się gdzieś gaz. Tak mnie zaskoczyły, że reagowałam ”nie po swojemu”. Zapytałam się, czy już dzwoniły po pomoc - NIE! Sięgam po telefon i: administracja osiedla długie buuuu, dzwonię na pogotowie gazowe i dowiaduję się, że oni tylko do gazu ziemnego (w Łomży!), a  do 11-kilogramowych butli trzeba dzwonić do straży. Dzwonię, każą czekać, zaraz będą.
Po tym wszystkim dotarło do mnie - dlaczego ja? Sąsiadki poczuły gaz (ja nie) i same mogły wykonać te kilka telefonów! Zawsze miałam je za bardzo inteligentne osóbki… Wychodzę ponownie na klatkę - gaz czuć aż w gardle drapie, na dodatek przeraźliwie wyje pies z III piętra. Obie panie ulotniły się po dobrze spełnionym obywatelskim obowiązku, ale zapach gazu został.
Po kilku minutach zjawia się duża grupa strażaków w pełnym rynsztunku. Młodych, przystojnych i miłych. A ja zamiast kończyć poprawkę firan, zająć się zdenerwowaną matką i mieszać w garach, prowadzę z przystojniakami konwersację. Klucze do piwnicy - proszę... Czy to pani wyczuła gaz? Nie, to sąsiadki, które gdzieś się zamelinowały.
Akcja przeprowadzana sprawnie, dostaję pochwałę za sąsiedzką postawę i burę od fachowca ze spółdzielni, że musiał przybiec z końca osiedla. Wszystko jednak z uśmiechem i śmiechem. Podejrzenia padają na nieroztropną gospodynię, która zapomniała, że coś zostawiła na gazie i palnik zalało. Nikt się jednak nie przyznał do winy. Pootwierano okna, wywietrzono i do widzenia!
Staję z powrotem na drabince i już planuję, jak „podziękuję” swoim sąsiadkom za gazowe atrakcje.
Po 10 minutach dzwonek domofonu i znowu mną zachwiało. Otwierać, policja! Do domu wpuszczam kolejnych młodych, przystojnych. Dobre i to. ”Czy to pani zawiadomiła o gazie?” Ja, ale wyczuły go moje sąsiadki.
„Dowodzik proszę! Musimy sporządzić notatkę!” Sytuacja zaczyna mnie bawić i już nie powstrzymuję śmiechu. Razem ze mną śmieją się przystojni panowie w mundurach.
Nie będę psuła świąt obu swoim sąsiadkom, ale zaraz po nich powiem im prosto w oczy co myślę, o takiej zafundowanej mi „gazowej atrakcji”
Wszystkim życzę spokojnych Świąt bez żadnych niespodzianek! 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto