Za kierownicą olbrzymiej, żółtej koparki, kilkanaście godzin dziennie spędza sam ksiądz wikary. Na budowlance zna się jak mało kto. Takimi maszynami jeździ od lat. W jego rodzinnym domu to żadna nowość, bo jego brat ma firmę budowlaną.
- Uprawnienia na taki sprzęt mam, więc nie ma obaw - śmieje się ksiądz i zasiada za sterami maszyny. - Nie mam czasu na wywiady. Trzeba jeszcze wyrównać teren, bo jest bardzo grząski. Roboty ziemne mamy jednak na ukończeniu. Lada dzień wylejemy fundamenty i ruszymy ze ścianami. Mamy już załatwiony dach, ołtarz, tabernakulum, ławki. Wszystko "zdobyczne", z innych kościołów - nie kryje entuzjazmu ksiądz Czempka, który na budowie pojawia się w zwykłym stroju roboczym. Chodzi w wełnianej czapce, dżinsach i bluzie z kapturem. Sutanna w takim miejscu nie zdałaby egzaminu.
Mieszkańcy już nie mogą się doczekać kaplicy - o swojej parafii marzą od kilkunastu lat.
- Wilchwy to dzielnica podzielona na część rolniczą i pogórnicze osiedle 1 Maja, gdzie mieszka ponad 3 tysiące ludzi. Część rolnicza ma swój kościół pod wezwaniem Matki Boskiej Częstochowskiej, przy ulicy Kolbego. Ale my, parafianie z osiedla, mamy do niego dwa kilometry, więc chcemy mieć swoją świątynię. Teraz to marzenie się nareszcie spełni - mówi Andrzej Dyrda, emeryt górniczy, który razem z grupą parafian: Józefem Czechem, Edwardem Lisieckim, Stanisławem Rduchem, pomaga wikaremu przy budowie kaplicy.
- Każdy chce do tego przyłożyć rękę. Niektórzy przyjeżdżają tu po pracy - dodaje Andrzej Dyrda.
Architektonicznie kaplica będzie do złudzenia przypominała tę, która niegdyś znajdowała się przy ulicy Kopernika, gdzie dzisiaj stoi kościół Ducha Świętego.
- Będzie miała 20 metrów długości i 9 metrów szerokości. Będą się w niej odbywały normalne msze święte, a w środku będzie miejsce dla 250-300 osób - planuje wikary.
Przed kaplicą stanie oryginalna drewniana dzwonnica. Do nabożeństw będą wiernych wzywały cztery dzwony.
- One też są już załatwione. Będą pochodziły z jednego z niemieckich kościołów, który został niedawno zlikwidowany - zdradza ksiądz.
A kiedy parafianie z osiedla pierwszy raz pomodlą się w swojej kaplicy?
- Będę tu siedział dzień i noc, byle tylko ludzie pasterkę mieli już pod dachem. Myślę, że to realne, chyba że przyjdą mrozy - mówi ksiądz.
Najpierw kaplica, potem duży, murowany kościół
Kaplica na Wilchwach to rozwiązanie tymczasowe, parafia nie zrezygnowała bowiem z budowy kościoła z prawdziwego zdarzenia - pod wezwaniem świętego Wawrzyńca - patrona Wodzisławia.
- Na tej działce stawiać nowego kościoła nie można, bo grunt jest zbyt grząski i byłoby to ryzykowne. Szukamy nowej działki w okolicy, większość należy do prywatnych osób, więc to może się odwlec w czasie - mówi ks. Bogusław Płonka, dziekan dekanatu wodzisławskiego, który w minioną niedzielę poświęcił krzyż przy ul. Armii Ludowej, gdzie powstaje kaplica.
Przypomnijmy, jeszcze wiosną wydawało się, że na Wilchwy zostanie przeniesiony XVIII-wieczny kościółek z Bełku w Czerwionce-Leszczynach. Tam powstał nowy kościół, więc drewniana świątynia stoi pusta. Jednak na przenosiny nie zgodził się konserwator zabytków. Miejscowi też byli "przeciw".
Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?