Władze Brześcia Kujawskiego walczą o zmianę znaków na Autostradzie A1

Pominięcie nazwy naszego miasta na znakach drogowych pozbawia nas możliwości promowania strefy gospodarczej i miasta - mówi burmistrz Brześcia Kuj. i śle protest do GDDKiA.Nazewnictwo i oznakowanie węzłów autostradowych od początku budziło wiele kontrowersji. Teraz ruszył bój o nazwy miejscowości umieszczonych na znakach stojących na autostradzie.Władze Brześcia Kujawskiego zarzucają Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w Bydgoszczy, że wybiórczo i instrumentalnie stosuje przepisy nie uwzględniając postulatów samorządu, co przynosi gminie olbrzymie szkody.Przerwa w budowie Autostrady A1 na odcinku między Pikutkowem a Kowalem - Takie działania doprowadzają do wymazania nazwy naszego miasta z drogowej i gospodarczej mapy Polski i Europy - podkreśla Wojciech Zawidzki, burmistrz Brześcia Kujawskiego. - Wprowadzenie nazwy naszego miasta na tablice nie wiązałoby się z dodatkowymi kosztami. Jej pominięcie pozbawi nas możliwości promowania strefy gospodarczej i miasta.Pismo jeszcze nie dotarło do GDDKiA. Jego główne argumenty przedstawiliśmy Tomaszowi Okońskiemu, rzecznikowi tej instytucji. - Rozumiem lokalny patriotyzm władz, ale na znakach podane są nazwy miejscowości zgodnie z mapą kierunkową. Dla drogi numer sześćdziesiąt dwa kierunkiem jest Poznań. Znaki mają największe znaczenie dla ruchu tranzytowego, a nie lokalnego. Mają być czytelne. Nie da się tam umieścić wszystkich nazw okolicznych miejscowości.Rzecznik GDDKiA poinformował nas, że po zapoznaniu się z zawartymi w piśmie argumentami ustosunkują się do nich.