Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wodzisław to dla Legii miasteczko strachu

Leszek Jaźwiecki Wodzisław Śląski, Rafał Romaniuk
Legia na kolanach. Mimo że rozegrano dopiero cztery kolejki ekstraklasy, piłkarze Urbana mają już pięć punktów straty do Wisły
Legia na kolanach. Mimo że rozegrano dopiero cztery kolejki ekstraklasy, piłkarze Urbana mają już pięć punktów straty do Wisły Mikołaj Suchań
Jeśli są miejsca na świecie, od których trener Legii Warszawa Jan Urban powinien trzymać się z daleka, to na pewno na tej liście znajdzie się Wodzisław Śląski. Wczoraj jego zespół, choć miał przewagę i kapitalne sytuacje, przegrał z Odrą 0:1. W zeszłym sezonie było jeszcze gorzej - 0:2.

Legia gubi punkty już na początku rozgrywek. Tydzień temu nie dała rady Cracovii na własnym stadionie, wczoraj przyszła jeszcze większa kompromitacja. I nie chodzi wcale o grę, bo w pierwszej połowie piłkarze Urbana mieli przewagę miażdżącą, ale zmarnowali co najmniej kilka znakomitych sytuacji.

Brylował w tym Sebastian Szałachowski. Zwłaszcza okazja z 36. min spowodowała, że cała ławka rezerwowych Legii chwyciła się za głowy, a trybuny najpierw głęboko odetchnęły, by chwilę później parsknąć śmiechem. "Szałach" trafił w słupek, choć miał przed sobą tylko bramkarza Odry Adama Stachowiaka. Tę słabość można by mu jeszcze wybaczyć. Ale dobitkę, gdy wystarczyło skierować piłkę do pustej bramki, piłkarz tej klasy powinien wykończyć z zamkniętymi oczami.

- Za wcześnie rozdajemy prezenty - mówił niedawno Urban. Do wczorajszego meczu bronił swoich napastników przed atakami krytyków, zwłaszcza Marcina Mięciela, ale wczoraj i on nie wytrzymał: - Nasi napastnicy nie potrafią strzelać bramek. Nie chodzi o brak szczęścia, tylko umiejętności - stwierdził szkoleniowiec.
Sytuacja Legii może nie jest jeszcze poważna, choć Wisła Kraków ucieka. Mimo że za nami dopiero cztery kolejki, Biała Gwiazda ma już pięć punktów przewagi nad Legią.

Piłkarze w prywatnych rozmowach kpią, że Urban zaszczepił drużynie nie tylko hiszpański styl, ale i słynne w tym kraju powiedzenie: "Gramy jak nigdy, przegrywamy jak zawsze".

W drugiej połowie wczorajszego spotkania szkoleniowiec odpowiedział na apele większości piłkarskich ekspertów i wystawił dwóch napastników. Obok Mięciela wystąpił Adrian Paluchowski - czyli dwójka, o której Urban mówił niedawno, że gdy przeciwnik się broni, wówczas w jednym składzie razem grać nie powinni.

I, paradoksalnie, Legia zaczęła prezentować się gorzej niż przed przerwą. Tak jak za najgorszych czasów z zeszłego sezonu - ślamazarnie i bez pomysłu.

Za cały komentarz wystarczyła skwaszona mina Mięciela, który w 83. min został zmieniony. Wiedział, że znów zawiódł, bo oczekiwania wobec zawodnika, który występował w Bundeslidze, były o wiele większe. Tym razem nie grał źle, dużo pracował przed polem karnym rywali i popisał się kilkoma efektownymi podaniami, które w fatalny sposób zmarnował Szałachowski. Jednak nie tego od Mięciela wymagają trenerzy i kibice. Cztery kolejki minęły, a na koncie "Miętowego" wciąż zero goli.

Legioniści narzekali po meczu, że bramka dla Odry padła w sposób nieprawidłowy. Piotr Piechniak starł się w powietrzu z Marcinem Komorowskim, obrońca Legii padła na murawę, a były gracz Polonii Warszawa nie dał szans Janowi Musze. To, że mieli rację, jest marnym pocieszeniem i nie zmienia fatalnego obrazu, jaki zostanie w głowach kibiców.

Urban desperacko próbował interweniować. Bo inaczej nie można określić sytuacji, że w końcówce spotkania postawił na Marcina Smolińskiego. Zawodnika, który tydzień wcześniej był przewidziany do gry w Młodej Ekstraklasie. W kadrze Legii znalazł się tylko dlatego, że bez formy jest Krzysztof Ostrowski. I niewiele brakowało, by "Smoła" uratował kolegom skórę. Kilkadziesiąt sekund po wejściu na boisku huknął z ponad 16 m i pomylił się o centymetry.

W kadrze na wczorajsze spotkanie zabrakło Rogera. Pojawiły się głosy, że to kara za ostatnie wypowiedzi, w których reprezentant Polski skarżył się na swoją sytuację w Legii. Zawodnik zapewnia jednak, że chodzi o kontuzję. Podczas sobotniego treningu nabawił się urazu kolana i trenerzy uznali, że będzie lepiej, jak zostanie w Warszawie i odpocznie. Jeszcze w sobotę był widziany na meczu Polonii z Lechią.

Odra Wodzisław 1 Legia Warszawa 0

Bramka: Piechniak 75
Sędziował: Paweł Gil (Lublin)
Widzów: 5500

Odra: Stachowiak - Kłos, Kowalczyk (64 Markowski), Dymkowski, Kokoszka - Piechniak, Kuranty, Malinowski I, Woś (56 Kwiek), Wodecki (86 Chwalibogowski I) - Bueno. Trener: Ryszard Wieczorek.

Legia: Mucha - Rzeźniczak, Astiz I, Jędrzejczyk, Komorowski - Radović (46 Paluchowski), Giza, Iwański (68 Borysiuk), Szałachowski, Rybus - Mięciel (83 Smoliński). Trener: Jan Urban.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto