Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wolontariat akcyjny- historia Julii Buzun

MMBiałystok
MMBiałystok
Julia Buzun
Większości wydaje się, że bycie i działanie w wolontariacie to łatwe zadanie - więc dlaczego się tego nie podejmują? Obok wszystko wydaje się takie proste, ale żeby to zrozumieć, trzeba się w to mocno zaangażować.

WOLONTARIAT MNIE.. ZMIENIŁ!Istnieje wiele ciekawych sposobów spędzania wolnego czasu przez młodzież. Dlaczego właśnie wybrałam wolontariat? Wielokrotnie zadaję sobie to pytanie. Odpowiedź sięga kilku lat wstecz.Już jako mała dziewczynka interesowały mnie osiągnięcia „Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy", ale zawsze było to tylko śledzenie wydarzeń. Od wielu lat obserwowałam bezinteresowną działalność z udziałem uczniów, zarówno szkoły podstawowej, jak i gimnazjum w którym się uczę. Zaangażowana była między innymi moja starsza siostra, która wielokrotnie zachęcała mnie do współpracy, jednak zawsze byłam dość obojętna. Uważałam, że w tym przedsięwzięciu bierze udział dużo osób i niczego bym nie zmieniła.Z czasem zaczęłam dostrzegać ile serca, wolnego czasu i pracy poświęcają osoby w to zaangażowane. Zmieniłam zdanie, kiedy wielu moich rówieśników opowiadało o realizowanych akcjach i odczuciach z tym związanych - zadowolenia i satysfakcji z niesienia pomocy osobom potrzebującym. Wtedy, powiedziałam sobie: „Dlaczego nie? Może jednak warto spróbować!".Zrobiłam pierwsze kroki w tym kierunku - zapisałam się do wolontariatu i wraz z grupą rówieśników przeszłam szkolenie wolontarystyczne. Niedługo po tym zostaliśmy zaangażowani w zbiórkę żywności pn.: „Podziel się Posiłkiem". Była to moja pierwsza akcja charytatywna na rzecz dzieci potrzebujących.Miałam pewne obawy czy się do tego nadaję. Każdy miał wyznaczone godziny, podczas których zachęcał do pomocy w jednym z miejscowych sklepów. Parę dni przed zbiórką rozwiesiliśmy plakaty promocyjne w naszej okolicy. Targała mną niepewność, czy podjęłam słuszną decyzję. Jednak było już za późno żeby się wycofać.Rano udałam się do sklepu wraz z kolegą z klasy. Mieliśmy identyfikatory z wypisanymi naszymi imionami i nazwiskami, a także pliki ulotek, które rozdawaliśmy dla osób wchodzących do sklepu. Do pomocy zachęcaliśmy także słownie. Niektórzy ludzie omijali nas obojętnie. Myślałam „dlaczego?, każdy powinien pomagać!". Jednocześnie zdawałam sobie sprawę, że też kiedyś taka byłam i reagowałam w taki sam sposób.Jednak wiele osób otworzyło swoje serca na los potrzebujących i nie tylko wrzuciło coś do naszego koszyka, ale także wymieniło z nami swoje zdanie na ten temat. To podnosiło nas na duchu! Byłam naprawdę szczęśliwa i dumna, że udało mi się wykonać chociaż w części powierzone mi zadanie.Po powrocie do domu byłam cała w skowronkach i od razu podzieliłam się swoją radością i uczuciami z siostrą i mamą.Zbiórka została powtórzona również przed świętami Bożego Narodzenia. Zaangażowałam się w to tak jak uprzednio, jednak tym razem nie miałam żadnych wątpliwości czy powinnam to robić. Wiedziałam jak postępować i tego się trzymałam.Ogromną radość sprawił nam starszy pan, który podszedł do nas z pełnym koszykiem zakupów i powiedział, że wszystko jest na nasz cel. Po raz pierwszy był ktoś tak hojny. Czułam się wyróżniona, że stało się to podczas zbiórki w której brałam udział!Zorganizowaliśmy również przedświąteczny kiermasz, podczas którego sprzedawane były słodycze, ozdoby choinkowe i pocztówki własnoręcznie robione. Najładniejsze były bombki z ozdobnym wyszyciem! Moją cegiełką w kiermaszu było upieczone przeze mnie ciasto, które najlepiej się sprzedawało.W dniu przedsięwzięcia wraz z koleżanką kroiłyśmy słodkości, ustawiłyśmy stoliczki, a następnie wszystko co było przeznaczone do sprzedaży. Akcja odbyła się na terenie szkoły w której się obecnie uczę. Udało się nam zebrać prawie 300zł, które wpłynęły na rzecz osoby potrzebującej. Największą radością było przygotowanie wraz z opiekunami 15 paczek świątecznych uczniom naszej szkoły, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji życiowej i materialnej.Kiedy ujrzałam uśmiech i radość na twarzach obdarowanych dzieci serce zabiło mi mocniej, wiedziałam że to jest to, co chcę robić. Myślę, że z wolontariatem związałam się na stałe. Bez tego nie potrafię już żyć.Teraz wiem, że wolontariat to nie tylko pomoc innym, ale także kształtowanie samego siebie, potrzeba pomocy drugiemu człowiekowi. Moje działanie nie jest niczym trudnym, ale daje innym wiele radości. Jestem szczęśliwa gdy słyszę słowo - ,,DZIĘKUJĘ'' z ust potrzebującego. Mogę wtedy dać innym chociaż cząstkę siebie. Widząc osiągnięcia naszej wspólnej pracy wiem, że to co robię ma ogromny sens i znaczenie zarówno dla mnie - wolontariuszki, jak i osób potrzebujących!Jestem pewna, że dzięki mojej przygodzie z wolontariatem zmieniłam się na lepsze. Zwracam większą uwagę na osoby potrzebujące i chętniej im pomagam.Zawsze pamiętam słowa: „Dobroć jest czymś bardzo prostym: być zawsze do dyspozycji innych". /Dag Hammarskjold/ 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto