Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wrześniowa zbiórka

Grażyna Kuźnik
Obrońcy Katowic z Nikodemem Rencem na czele prowadzeni na egzekucję.
Obrońcy Katowic z Nikodemem Rencem na czele prowadzeni na egzekucję. fot. archiwum Trybuny Śląskiej - ze zbioru Grzegorza Grześkowiaka.
Harcerze, byli powstańcy, zwykli mieszkańcy - to oni bronili honoru Śląska w pierwszych dniach wojny, po ewakuacji polskich władz i wojska. Walczyli w chaosie, bez rozkazów, często płacąc za to życiem.

Cywilów stawiających opór Niemcy zabijali na miejscu. Zwłaszcza udział harcerzy w obronie Katowic był znaczący w historii II wojny światowej. Ich walkę opisali sami Niemcy we wspomnieniach swoich dowódców i w hitlerowskich gazetach. Zbrojny opór miasta, opuszczonego już przez żołnierzy, był czymś wyjątkowym. Ale do dzisiaj nie wiemy, ilu było żywiołowych obrońców Śląska, jak się nazywali, ilu z nich zginęło.

-Nie byli wojskowymi z regularnej armii. Cywilów, harcerzy czy powstańców nie chroniła konwencja genewska, więc Niemcy uważali, że można ich bezkarnie rozstrzeliwać. Takich egzekucji nigdzie nie rejestrowano - mówi historyk prof. Zygmunt Woźniczka.

Historycy mówią o około dwóch setkach ofiar, zabitych w różnych miejscach Katowic na początku września. Ginęli młodzi ludzie, chłopcy i dziewczęta, czasem 14-letnie dzieci w mundurkach harcerskich. Również rodziny powstańców, ojcowie z synami, wskazywani przez niemieckich donosicieli. Tak zginął Nikodem Renc, dowódca miejskiego batalionu powstańczego. Niemcy prowadzili go razem z synem Józefem na ulicę Zamkową. Podczas egzekucji ojciec i syn padli koło siebie, spleceni uściskiem, z okrzykiem "Niech żyje Polska!" Ciała rzucono na platformę i zawieziono na panewnicki cmentarz. Zakopano obok innych, bezimiennych, zwożonych z całego miasta.

Muzeum Historii Katowic otrzymało niedawno niezwykły eksponat, przedwojenny harcerski mundurek, znaleziony w burzonym domu w centrum Katowic. Jak tam się znalazł, do kogo należał, nie wiadomo. Ale na pewno jest związany z historią września; był owinięty gazetą sprzed wojny.

- To bardzo rzadka pamiątka. Wiemy, że ktoś ukrył mundur w kominie, znaleziono go dopiero przy rozbiórce kamienicy w latach 60. Po latach trafił do naszych zbiorów, ale o pierwszym właścicielu nic nie wiemy - mówi Jadwiga Lipońska-Sajdak, dyrektor muzeum.

Mundurek ma kolor zielony, częściowo spłowiały od słońca. Odznaka złotego dębu świadczy, że właściciel był w harcerstwie od dziesięciu lat, miał stopień podharcmistrza. Na prawym rękawie jest sprawność ratownika. Właściciel miał chwilę czasu, żeby schować go w piwnicy, ale czy sam się uratował? Mógł go ukryć taki harcerz jak Rafał Kocik z Chorzowa, którego los jest tragiczną ilustracją śląskiego września. Harcerz walczył zbrojnie w Katowicach do 4 września. Kiedy miasto opanował Wehrmacht, w piwnicy jednego z domów przebrał się w cywilne ubranie i schował mundur. Na ulicy ktoś go jednak rozpoznał i wskazał Niemcom. Kocik przeżył własną egzekucję na ulicy Zamkowej, upadł na ziemię zanim dosięgły go kule. Był świadkiem zbiorowego rozstrzeliwania młodych obrońców Katowic.

Niewielu polskich uczestników września przeżyło wojnę, brakuje świadków i dokumentów. Hitlerowcy przygotowali dokładną listę osób przeznaczonych do eksterminacji. Konfidenci doprowadzili do wpadki setek działaczy ruchu oporu i ich rodzin.


Walczyliśmy jak dorośli

Z hm. Tadeuszem Czylokiem, harcerzem, obrońcą Katowic, rozmawia Grażyna Kuźnik

Czy harcerze, którzy stawili się do obrony Śląska, wiedzieli z jaką siłą mają do czynienia?

Byliśmy młodzi, przepełnieni patriotyzmem, wolą walki z najeźdźcą i wiarą w zwycięstwo. Wychowano nas w tym duchu. Nie mieliśmy dokładnej wiedzy o przygotowaniu Niemiec do wojny, ale rozumieliśmy, że sprawa jest śmiertelnie poważna. O wojnie mówiło się już wcześniej, zaliczyliśmy przeszkolenie wojskowe. Nikt nie chciał umierać, braliśmy jednak to pod uwagę. Obawy wielu kolegów, niestety, spełniły się.

Miał pan wtedy tylko 17 lat.

Nie tak mało. Byłem uczniem Państwowego Gimnazjum i Liceum w Katowicach. Wiedziałem, że mam obowiązki wobec ojczyzny. Dostałem wezwanie z magistratu do stawienia się w referacie obrony przeciwlotniczej. Mój ojciec służył w formacji mundurowej, był dla nas przykładem. W kraju panowała taka atmosfera, że ojciec przypominał matce, która była wtedy na wakacjach z trzema synami, aby w razie wojny wysłała do Katowic mojego 15-letniego brata Kazimierza. I brat pojechał bronić Katowic, był w służbie łącznikowej.

Dzisiaj niełatwo to zrozumieć.

Harcerzom przeznaczono rolę pomocniczą, nie mieli walczyć z bronią w ręku. Do pomocy stawił się kto mógł. Najmłodsi, od 12 lat, byli gońcami. Ci od 17 lat byli potrzebni w łączności telefonicznej, w działaniach sanitarnych czy informacyjnych. Mnie z pięciu kolegami przypadła rola obserwatora nieba na posterunku na Domu Powstańca. Złożyłem meldunek o pierwszym niemieckim samolocie nad Katowicami, ostrzelanym zaraz przez harcerzy. Tak zaczęła się dla nas II wojna światowa.

Walczyliście jak dorośli.

Nie mogliśmy pogodzić się z triumfem Niemców. Sytuacja była jednak rozpaczliwa, z miasta w nocy na drugiego września wyjechały władze administracyjne, wycofało się wojsko. Pozostała grupa harcerzy, byłych powstańców śląskich, cywilów; chcieliśmy zadać hitlerowcom jak największe straty. I to się udało, bo Niemcy byli wściekli z powodu tak desperackiej obrony Katowic. Zaraz po zdobyciu miasta ogłosili, że Katowice nie są godne, żeby jakakolwiek ulica nosiła imię Adolfa Hitlera.

Nie wiadomo nawet, ilu harcerzy zginęło we wrześniu.

Ginęli w walkach i z donosów. Wskazywano ich na ulicach, wywlekano z mieszkań. Obrońców miasta rozstrzeliwano głównie na ulicy Zamkowej. Dziesiątki ciał młodych ludzi, nawet 14-letnich, w tym sporo dziewcząt, trafiało do kostnic w szpitalu, pochowano ich byle jak w Panewnikach. To była hekatomba. Mnie i moim bliskim udało się przeżyć. Ojciec wrócił z wojennej tułaczki, był w Samodzielnej Brygadzie Strzelców Podhalańskich. Okupację przetrwałem z rodziną na wsi w powiecie cieszyńskim.

Mieliście poczucie klęski?

Nadal wierzyliśmy w zwycięstwo. Nikt nie spodziewał się aż tak długiej wojny, takich okrucieństw. Byliśmy pewni, że wojna potrwa najwyżej pół roku. Trwała prawie sześć lat.


Wystawy i koncerty w rocznicę września 1939 roku

KATOWICE - koncert Narodowej Symfonicznej Orkiestry Polskiego Radia w Katowicach w Archikatedrze Chrystusa Króla (pl. Jana Pawła II). W programie "Symfonia pieśni żałosnych" Henryka Mikołaja Góreckiego. Początek o godz. 19.00. Wstęp wolny.

BIELSKO BIAŁA - wernisaż wystawy Agnes Janich pod tytułem "Ogród niewiniątek" w Galerii Bielskiej BWA (ul. 3 Maja 11), godz. 13.30. To instalacja złożona z 11 krzaków róż w drucie kolczastym. Każda roślina symbolizuje milion osób: Polaków i Żydów - ludzi, którzy zginęli w czasie II wojny światowej w obozach koncentracyjnych. Bilety - 6 zł, w niedziele - 1 zł.

GLIWICE - koncert Kwartetu Śląskiego w Ruinach Teatru Miejskiego (Al. Przyjaźni 18). W programie: D. Szostakowicz - VIII Kwartet smyczkowy op. 110, H. M. Górecki - "Pieśni śpiewają" (III Kwartet smyczkowy) op. 67. Zagra Kwartet Śląski . Początek o godz. 19.00. Bilety 7 i 10 zł.

KATOWICE - wernisaż wystawy "Sygnatury wojny" w Galerii Sektor I Górnośląskiego Centrum Kultury (pl. Sejmu Śląskiego 2). Początek o godz. 18.00.

RYBNIK - wernisaż wystawy "Jeszcze jeden dzień... Życie codzienne w Rybniku i w powiecie rybnickim w okresie II wojny światowej" w Muzeum w Rybniku (Rynek 18) . Początek o godz. 14.00. KATP

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto