Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wyleciał z pracy za wpis na Facebooku. A kolega za komentarz

Redakcja MM
Redakcja MM
Fotolia
„Ja p…, jak można tak ciężko pracować za tak marne pieniądze” - napisał Czytelnik na swoim profilu na Facebooku. Wpis przeczytał pracodawca. I nie podpisał umowy o pracę ani z jego autorem, ani z kolegą, który napisał komentarz.

Nasz Czytelnik (dane do wiadomości redakcji) został przyjęty do pracy w punkcie usługowym. Po okresie przyuczenia w ciągu dwóch tygodni miał podpisać umowę. Jednak któregoś dnia w czasie przerwy usiadł przy komputerze i napisał na swoim profilu na Facebooku: „Ja p.., jak można tak ciężko pracować za tak marne pieniądze”. Szef zobaczył wpis i wezwał go do siebie. Ocenił, że nie zachował się w porządku i w związku z tym nie dostanie obiecanej pracy. Nie zatrudnił również jego kolegi, który skomentował tę wypowiedź, zgadzając z nią. - Tak nie powinno być. Tym bardziej, że nie napisałem nic o firmie ani jej właścicielu! - mówi użytkownik popularnego portalu społecznościowego. Uważa, że coraz powszechniejsze staje się to, że pracodawcy zaglądają na Facebooka i inwigilują pracowników. Ma rację. To zjawisko jest tak globalne, jak internet. Amerykańscy pracownicy skarżą się nawet, że potencjalni szefowie wymuszają na nich udostępnienie haseł do profili na portalach społecznościowych! Polskie firmy w procesie rekrutacji poprzestają na razie na wpisywaniu w wyszukiwarkę nazwiska kandydata i odwiedzeniu jego oficjalnych profili… Z każdym rokiem rośnie jednak liczba podwładnych, którzy ponieśli konsekwencje dyscyplinarne lub stracili pracę w wyniku własnej niefrasobliwości w sieci. Nazywa się ich „zwolnionymi przez Facebooka”. Wciąż jesteśmy jednak zdziwieni, że aktualni bądź przyszli pracodawcy monitorują również i naszą aktywność w internecie. Czy to dopuszczalne? Okazuje się, że tak - gdy te działania nie przekraczają określonych granic. - Powszechność internetu powoduje, że z jego zasobów może korzystać każdy, bez konieczności uzyskiwania czyjejkolwiek zgody. Dotyczy to także pracodawców. Zatem mogą kontrolować to, co znajduje się na publicznych portalach, o ile dostęp do zamieszczanych tam informacji jest uzyskany przez nich legalnie - wyjaśniają Dorota Strzelec, psycholog pracy oraz Agnieszka Janowska, radca prawny. Uczulając, że przełożeni coraz większą uwagę przywiązują do tego, w jakiś sposób w sieci prezentują się ich pracownicy. Ich obowiązkiem jest bowiem dbałość o szeroko pojęte dobro zakładu i lojalność względem szefa. I może nie mieć znaczenia, że wpis nie był motywowany złą wolą, a raczej spowodowany zmęczeniem, nieświadomością czy brakiem przewidywania. Okazuje się jednak, że nasza kariera zawodowa może ucierpieć również wówczas, gdy upubliczniamy informacje, które nie czynią żadnej szkody, ale podważają nasz własny profesjonalny wizerunek. Niebezpieczne bywają więc błędy ortograficzne, przekleństwa, przynależność do grup tematycznych w stylu „Mój szef to kretyn”… Jak uniknąć kłopotów? Można „zamykać” profil przed określonymi grupami osób, ale najlepiej mieć z tyłu głowy, że w sieci jak w amerykańskim filmie: wszystko, co pojawi się na Twój temat albo wychodzi od Ciebie, może zostać wykorzystane przeciwko Tobie! Pomyśl o tym, zanim „lajkniesz”…

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Najatrakcyjniejsze miejsca do pracy zdaniem Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto