Zdaniem Pawełka wiślakom zabrakło trochę charakteru

Zszedł Pan wcześniej z boiska z kontuzją. Co się właściwie stało?
Jeszcze nie wiem dokładnie. W poniedziałek będę miał robione badanie USG i wtedy będzie wiadomo. Mam nadzieję, że to tylko stłuczenie. Źle upadłem na biodro przy strzale Roberta Lewandowskiego, po którym padła bramka. Nasz lekarz podejrzewa, że może być jeszcze jakieś naciągnięcie mięśnia, ale mądrzejszy będę po badaniach.

Co może sobie pomyśleć bramkarz po takim meczu, gdy gra dobrze, ale jednak zespół przegrywa, a w dodatku on doznaje kontuzji?
Nie mogę być zadowolony po tym spotkaniu. Ani ja, ani koledzy. Myślę, że zabrakło nam trochę charakteru, woli walki. Nie chodzi tutaj nawet o sytuacje podbramkowe, bo akurat tych klarownych mieliśmy więcej od Lecha. Przecież kilka razy nasi napastnicy wychodzili na pozycję sam na sam z bramkarzem. Świetnie bronił jednak Burić i można powiedzieć, że uratował Lecha od straty gola. Pretensje możemy mieć jednak wyłącznie do siebie.

Brak charakteru, o którym Pan mówi, wynika z przewagi w tabeli, jaką macie? Czy te kilka punktów nad Lechem trochę was uśpiło?
Ostatnio zagraliśmy bardzo dobre spotkanie na Śląsku Wrocław i poczuliśmy się mocni.
Trener zawsze powtarza, że jest się tak dobrym jak w ostatnim występie. Chyba za bardzo wzięliśmy sobie to do serca. I teraz skończyło się tak, że potrafiliśmy sobie stworzyć wiele sytuacji, ale z ich wykończeniem był problem. Musimy strzelać bramki, bo później wystarczyła jedna akcja Lecha i nawet remisu nie udało się tutaj ugrać.

Lech też miał jednak swoje sytuacje. Już na początku meczu koledzy z obrony Pana nie rozpieszczali, pozwalając rywalom na zbyt wiele.
Nie da się ukryć, że był w pierwszej połowie krótki okres oblężenia naszej bramki. Z tego akurat wyszliśmy jednak obronną ręką. Tym bardziej szkoda, że nie udało się zachować czystego konta do samego końca. Cóż, do Krakowa wracamy z niczym, a o punkty przyjdzie nam walczyć w następnych spotkaniach.