Bezpłatna szkoła rodzenia w Opolu nie będzie zamknięta

Szkole - działającej przy szpitalu ginekologicznym przy ul. Reymonta - groziło zamknięcie ze względu na brak pieniędzy. Placówka nie ma bowiem kontraktu z NFZ, a w tym roku otrzymała także dużo mniejszą dotację z urzędu marszałkowskiego.
Na dodatek szpital nie może pobierać opłat od uczestników kursu. Nowy budynek szkoły powstał bowiem za unijne pieniądze, a w takiej sytuacji przez 5 lat opłaty są zabronione.
- W tym roku urząd marszałkowski przekazał szkole rodzenia tylko 10 tys. zł i zrobił się problem - wyjaśnia Beata Kubica, radna partii Zieloni. - Z zajęć przygotowujących rodziców do porodu w 95 procentach korzystają mieszkańcy naszego miasta i dlatego to my powinniśmy pomóc szkole.
Radne z samorządowej grupy kobiet - skupiającej panie ze wszystkim klubów w radzie miasta - wystąpiły z wnioskiem do prezydenta o przekazanie 20 tys. zł. Prezydent i radni zgodzili się już na przekazanie pieniędzy. A to oznacza, że w drugiej połowie roku szkoła na pewno będzie działać.- Nie uchylamy się od pomocy i jeśli będzie taka potrzeba, pomożemy też w przyszłości - podkreśla Krzysztof Kawałko, wiceprezydent Opola.
Ratusz myśli również o wprowadzeniu ulg dla rodzin wielodzietnych. Program „Rodzina 3plus" funkcjonuje już w wielu miasta i zakłada, że rodziny z co najmniej trójką dzieci mogą liczyć np. na niższe bilety wstępu na miejskie obiekty sportowe czy koncerty.
Uchwałę w tej sprawie zgłosiły radne samorządowej grupy kobiet, ale na razie nie weszła ona pod obrady rady miasta. M.in. z powodu negatywnej opinii ratuszowego prawnika.
- Uchwała wymaga poprawek, ale to wcale nie oznacza, że jesteśmy przeciwni ulgom dla rodzin wielodzietnych - podkreśla wiceprezydent Krzysztof Kawałko. - Będziemy z wnioskodawczyniami rozmawiać, m.in. żeby te przepisy dobrze przygotować. Chcielibyśmy, podobnie jak panie radne, aby ulgi weszły w życie w 2012 roku i myślę, że tak się stanie.