Christian Slowik oskarża opolskich urzędników

Takiego śledztwa domaga się Christian Slowik, syn i spadkobierca Gerarda Słowika, właściciela kamienicy, który zmarł w kwietniu tego roku.
Adwokaci Slowika zarzucają urzędnikom przekroczenie uprawnień. Zaraz po śmierci Gerarda Słowika wystąpili do sądu o założenie kamienicy księgi wieczystej (Słowik nie zdążył tego zrobić) i wpisanie do niej, że właścicielem budynku jest Skarb Państwa. Podstawą prawną był dekret o majątkach poniemieckich i opuszczonych z 1946 roku.
Decyzję podjął wiceprezydent Opola Janusz Kwiatkowski, którego o interwencję poprosili lokatorzy kamienicy. Ich zdaniem, Gerard Słowik nie był właścicielem nieruchomości choć w lutym 2008 roku opolski sąd uwzględnił jego wniosek o zasiedzenie. Lokatorzy wystąpili o wznowienie postępowania i podważenie decyzji o zasiedzeniu. Na ich prośbę do postępowania przyłączył się też opolski ratusz.
- Występując o wpisanie Skarbu Państwa do księgi wieczystej, uzyskaliśmy status strony - tłumaczył wiceprezydent Kwiatkowski.
 
Problem w tym, że urzędnicy nie sprawdzili, czy zmarły ma spadkobierców. Nie zbadali też, czy do kamienicy można zastosować przepisy dekretu z 1946 roku.
 
- Czyli poświadczyli nieprawdę - ocenia mec. Sylwia Szymczak, adwokat Slowika. Już w czerwcu w imieniu swojego klienta zawiadomiła prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez urzędników z opolskiego ratusza. Prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa, ale mec. Szymczak zażaliła się na tę decyzję do sądu.
- Do zażalenia dołączyliśmy nowe dowody świadczące o tym, że urzędnicy działali w pośpiechu i bez jakichkolwiek podstaw prawnych - zapewnia.
Pierwszy dowód to akt zgonu Agaty Matyssek, babki Gerarda Słowika, która była właścicielką kamienicy w latach 40. Zmarła jesienią 1945 roku, a więc przed wejściem w życie dekretu o majątkach poniemieckich. Czyli - jak twierdzi mec. Szymczak - nie można go było zastosować do jej majątku.
 
Drugi dowód to postanowienie sądu okręgowego o wykreśleniu Skarbu Państwa z księgi wieczystej kamienicy. Sąd uznał, że ratusz nie miał żadnych podstaw, by wystawić zaświadczenie o przejściu tej nieruchomości na własność państwa.