W czwartkowe przedpołudnie razem z Joasią postanowiliśmy zrelaksować się przed meczem krótkim wypadem do Schönbrunn, aby zwiedzić letnią rezydencję Habsburgów. Na miejscu spore zaskoczenie – po wielkim parku wokół pałacu co chwilę natrafialiśmy na ubranych na biało-czerwono rodaków. Tak też było tego dnia w całym Wiedniu. Niemal na każdej stacji metra można było usłyszeć okrzyki „Kto wygra mecz? Polska!”, a czasem nawet takie kwiatki jak „Nic się nie stało, że metro nam odjechało!”. W wagonach słychać było tylko polskie śpiewy. Austriaccy fani nawet gdy próbowali coś tam zanucić, błyskawicznie byli przekrzykiwani przez Polaków. Wszyscy prędzej czy później kierowali się w stronę stadionu Ernsta Happela, po drodze pozdrawiając napotykane grupy rodaków.
Już na kilka godzin przed rozpoczęciem meczu ogromna biało-czerwona armia oblegała stadion, na którym miała się rozegrać bitwa o Wiedeń. Polscy kibice z Warszawy, Poznania, Malborka, Gliwic, Białegostoku, a nawet Brukseli - wszyscy bez wyjątku ubrani w narodowe barwy stworzyli piękne widowisko na trybunach. Nie wiem, czy naszych było więcej niż gospodarzy, ale na pewno byli głośniejsi, bardziej roześmiani i rozśpiewani. Dominująca przyśpiewka "Gramy u siebie, Polacy, gramy u siebie!" była w pełni uzasadniona.
Od momentu, gdy na murawie pojawiły się obie drużyny wszyscy wstali z miejsc i już do ostatniej minuty oglądali mecz na stojąco, wspólnie przeżywając wielkie emocje. Po pierwszych minutach słabych w wykonaniu podopiecznych Beenhakkera, odezwały się pierwsze krytyczne okrzyki „Co wy robicie? Polacy, co wy robicie?”. Później strzał Rogera i szaleństwo na trybunach. „Roger! Roger! Roger!” – co chwilę ryczały biało-czerwone trybuny. W tym momencie ostatecznie Brazylijczyk stał się Polakiem.
Druga połowa to fiesta polskich kibiców. Wspaniały, nieustający doping i przekonanie, że ta noc będzie ich. Od 85 minuty Polacy śpiewają już radośnie „Auf wiedersehen! Auf wiedersehen! Austria, Austria! Auf wiedersehen” i wtedy nadeszła 91 minuta gry. Gdy Howard Webb odgwizdał rzut karny dla gospodarzy, polskie sektory zamarły. Kibice pytali się wzajemnie „Za co?”, „Co ten sędzia wymyślił?”. Gdy padło wyrównanie, a po chwili mecz się skończył, bluzgom nie było końca. W stronę ochroniarzy stojących przy murawie poleciało nawet kilka nie zawsze pustych kubków po piwie.
- Sędzia ch.. i to jest cały komentarz do tego meczu – nie ukrywali po meczu kibice Maciej i Marcin z Warszawy.
- Mi się wydaje, że rzeczywiście był faul. Wielka szkoda, że przegraliśmy, bo w drugiej połowie byliśmy o wiele lepsi – ocenia Mariusz z Gdyni.
Kibice gospodarzy byli oczywiście wniebowzięci. Austriacy cieszyli się po meczu, jakby wywalczyli mistrzostwo Europy.
- Polska zagrała bardzo dobry mecz i przegrała pechowo, ale z przebiegu meczu to jednak my byliśmy lepsi – mówi Alex, a jego kolega Andreas zapewnia mnie, że w poniedziałek Austria pokona Niemców.
Polscy fani mimo złości na sędziego, nie zamierzali robić demolki. Ruszyli do centrum Wiednia, aby napić się piwa. Co rusz natykaliśmy się na kolejne grupki kibiców. - Jesteście z Poznania? O, pyrki! Chodźcie z nami na miasto! – zachęcali.
Niestety, nie mieliśmy na to czasu, gdyż o 2:30 odjeżdżał nasz autokar do Poznania. Nasza wielka przygoda pt. „MM Poznań na Euro 2008” skończyła się dość smutno, ale i tak bawiliśmy się super. Teraz zbieramy kasę na mundial w RPA za dwa lata.
Zenon Kubiak, MM Poznań
Reklama
Tomasz Bajerski po meczu Abramczyk Polonia Bydgoszcz - Orzeł Łódź
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?