Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ewidentne buble na nowej ul. Wiśniowej

Redakcja MM
Redakcja MM
... po pierwszym deszczu na rondzie Wiśniowa (Fot. Czytelnik)
... po pierwszym deszczu na rondzie Wiśniowa (Fot. Czytelnik) Ilustracja Redakcji MM
- Postarałem się napisać tekst, dotyczący niedoróbek na Rondzie Wiśniowa. W wielu artykułach dotyczących remontów temat fuszerek traktowany jest ogólnie bez próby wyciągania wniosków. Starałem się to zmienić. Czy mi się to udało, ocenicie Państwo sami. - pisze Czytelnik MM

Nasz czytelnik po lekturze artykułu W.W. napisał do nas maila:- Do napisania skłonił mnie artykuł pt. "Kandydaci! Nie lejcie wody w miasto!". Główna przyczyna to głębsze wejrzenie i refleksja autora nad tym co się dzieje w okół nas. Uważam, że w dzisiejszych czasach brakuje takiego sposobu ujmowania tematu. Wszystko zdominowane jest "newsami", bo one się sprzedają...
* * *
W minioną sobotę przechodząc przez nowo wybudowane rondo Wiśniowa zostałem pochlapany przez przejeżdżający samochód. Niestety nie udało mi się dostrzec tablicy rejestracyjnej sprawcy. Będąc poszkodowanym postanowiłem dokładniej zbadać, za czyje grzechy muszę cierpieć. Krótkie oględziny na miejscu „zbrodni" doprowadziły mnie do poznania przyczyn całego zajścia: zbyt dużej prędkości samochodu i kałuży jakie tworzą się na jezdni przy przejściu dla pieszych na ulicy Wiśniowej i nie tylko tam. Być może w rachubę wchodzi jeszcze przyczyna trzecia, samochód ochlapał także plakat wyborczy.
Po przebraniu się w suche rzeczy zabrałem ze sobą aparat fotograficzny, aby udokumentować „nową świecką tradycję" budowania ulic miejskich. Wszak nie tak dawno pisano w prasie o kałużach na przejściu dla pieszych przy rondzie Ptasia. Choć wykonawcą tamtego ronda była inna firma, to taką samą fuszerkę zrobiono na rondzie Wiśniowa. Stare powiedzenie mówi, że na cudzych błędach trzeba się uczyć, ale widać że ani wykonawca ani inwestor, czyli Miasto Zielona Góra nie ma najmniejszego zamiaru pobierać nauk. W dalszym ciągu tkwimy w bylejakości i niesumienności.
W dzisiejszych czasach dobrze sprzedają się „newsy" z chwytliwymi tytułami jak „Jaskółcza rozkopana, stracimy 3 mln?", „Droga prawie jak niebo, tylko niedoróbki piekielne". Mi jednak brakuje głębszej analizy takiego stanu rzeczy. Bez takiej analizy i wcielenia w życie wniosków z niej wypływających będziemy w nieskończoność czytać artykuły o straconych dotacjach i kolejnych bublach, jakie zafundują nam wykonawcy remontów. Nie godzę się z takim stanem rzeczy i nie powinien się z nim godzić żaden mieszkaniec naszego miasta, choćby z tego względu, że to nie Prezydent wyremontował nam drogę. Drogę wyremontowaliśmy my mieszkańcy za pośrednictwem urzędującego Prezydenta. Także na remont drogi, czy innej inwestycji pieniędzy nie dał żaden Urząd, pieniądze daliśmy my mieszkańcy w postaci podatków które płacimy, a Urząd jest tylko ich dysponentem. Podczas remontu własnego mieszkania pilnujemy fachowca, aby remont był wykonany dobrze, solidnie i zgodnie z naszymi oczekiwaniami. Tak samo musimy pilnować władzę, aby nie marnotrawiła naszych pieniędzy.
Ale przejdźmy do rzeczy, czyli kałuż na rondzie Wiśniowa. Na głównej fotografii ilustrującej artykuł widać na drugim planie sporej wielkości jeziorko, które powstało dlatego, że woda nie ma gdzie odpłynąć. Po prostu studzienka kanalizacji burzowej jest wyżej, a jezdnia w tym miejscu tworzy coś na kształt siodła – ewidentny bubel. Na planie pierwszym widać płynąca całą szerokością jezdni wodę. Dzieje się tak dlatego, że jezdnia nie ma właściwego spadku w kierunku krawędzi jezdni. Pochylenie powinno wynosić 2proc., jeżeli się nie mylę. Woda nie jest odbierana przez studzienkę, bo jest ona źle posadowiona, a krawężniki zostały zamontowane zbyt nisko i część spływającej ulicą Wiśniową wody tworzy następne rozlewisko co pięknie widać na fotografii 2. Jak „działa" kałuża ilustruje fotografia 3.
Kolejna studzienka umieszczona na szczycie garbu widnieje na fotografii 4. Woda ma to do siebie, że nie chce płynąć pod górkę, więc wokół studzienki mamy ładne bajorko, znajdujące się przy wjeździe od strony ul. Moniuszki. Rzeczona studzienka jest po przeciwnej stronie ulicy nieco na prawo od znaku ronda, taki niepozorny, rdzawo-czerwony kawałek krawężnika. Jeszcze jedna wystająca studzienka znajduje się na zakończeniu ulicy Piastowskiej koło przystanku autobusowego (Fot 5). Swoją drogą, to trzeba być geniuszem inżynierskim, aby w mieście położonym na wzgórzach zbudować drogę bez odpływu deszczówki. Trzeba jeszcze dodać, że kanalizacja burzowa nie była zapchana.
I tak można by wymieniać dalej. Dotychczas zajmowałem się pionowym usytuowaniem studzienek. Czas popatrzeć jak studzienki wyglądają w poziomie (Fot 6 i 7) i nie są one jedyne. Także ten egzamin został oblany. Sądzę, że ktoś miał niezłego zeza, oprawiając pokazane studzienki. Obie zostały wykonane jako nowe, czyli wykopano dziurę, zamontowano odpływ itd. – wszystko od podstaw i wszystko źle.
Kolejny problem, jaki widzę, to podnoszenie poziomu jezdni i chodników przy kolejnych remontach. Domy zostają w miejscu, natomiast drogi pną się do góry. Skalę zjawiska widać na zdjęciu 8. Zdjęcie pokazuje wejście do domu na rogu ulic Moniuszki 1-go Maja. Jakieś 80 lat kiedy budowano dom wejście do klatki schodowej było zapewne na poziomi ulicy, bo czemuż by nie. Kolejne remonty podniosły chodnik, tak że do wejścia schodziło się w dół po dwóch lub trzech stopniach. Obecny remont zwiększył liczbę stopni o kolejne dwa. W centralnej części zdjęcia widać poziom starej jezdni, której zresztą nie rozebrano tylko nawieziono na nią piasek – czy to jest zgodne ze sztuką budowlaną? – osobiście wątpię. Swoją drogą szkoda było na to pieniędzy. Inny przykład podniesienia terenu to stara studzienka „w dołku" koło Zielonej Strzały (Fot 9).
Podnoszenie jezdni powoduje, że z wyjazdów przy domach nie chce odpływać woda. Na fotografii 10 uwieczniłem odpływ z wyjazdu na ulicy Wiśniowej. Mimo, że wyjazd schodzi ze sporej górki to woda płynie po chodniku, a na trawniku tworzy się kolejna efektowna kałuża. Jeszcze efektowniej wygląda „rzeka" płynąca na fotografii 11. Woda najpierw tworzy kałużę przy wyjeździe, część spływa chodnikiem na ulicę, a część płynie sobie rowkiem po lewej stronie chodnika, aby kilkadziesiąt metrów dalej przelać się całą szerokością chodnika na jezdnię – rodzaj takiej delty rzecznej.
Proszę zwrócić uwagę, że wszystkie prezentowane zdjęcia obejmują tylko okolicę ronda Wiśniowa. Ile podobnych niedoróbek jest na wszystkich remontowanych w tej okolicy ulicach – nie sposób wręcz zliczyć. Poruszyłem tu, a właściwie to aura poruszyła tylko jeden temat – odprowadzanie deszczówki. Na temat innych obszarów partactwa można by napisać obszerny podręcznik pt. „Jak nie należy budować – nauka na przykładach".
Kończąc ten opis stanu rzeczy czas najwyższy na wnioski.
Trudno jest oczekiwać od urzędników, że codziennie, będą chodzili na budowę i kontrolowali jakość prac. Z tego też względu istnieje funkcja jak Inspektora Nadzoru Budowlanego, który jest ustanawiany przez Inwestora, tutaj Miasto Zielona Góra. Rolą Inspektora jest reprezentowanie interesów Inwestora, czyli między innymi dbanie o jakość wykonywanych prac. Co ważne Inspektorowi Nadzoru Budowlanego płaci inwestor, czyli formalnie rzecz biorąc nie jest on zależny od wykonawcy. Uprawnienia inspektora są dość szerokie i więcej na ten temat można przeczytać na stronach Wikipedii.Praktyka pokazuje jednak, że Inspektorzy Nadzoru źle wykonują swoje obowiązki, bo w jaki sposób traktować informację o wiecznych opóźnieniach remontów i długiej liście usterek i poprawek na zakończenie inwestycji. Czy Inspektor tego wcześniej nie widział, czy nie wiedział o tym, że są jakieś wymagania jakościowe? Wszelkiego rodzaju poprawki w wielu przypadkach nie rozwiązują sprawy. Jako przykład można podać źle posadowione (wyregulowane) studzienki kanalizacyjne. Rozkucie świeżo położonego asfaltu (warstwy ścieralnej), następnie poprawienie studzienki i zalanie ponownie warstwą asfaltu nie jest tym samym co właściwe ustawienie studzienki na samym początku. W nowej jezdni po poprawkach mamy łatę, która na połączeniu z jezdnia najpierw pęka, później zimą w pęknięcia dostaje się woda, która zamarza i rozsadza jezdnie. Tak poprawiona studzienka wymaga kolejnego remontu po kilku latach. Proces ten można było zaobserwować na ul. Wrocławskiej, która poprzednio była remontowana ok. 10 lat temu. Niektórych niedoróbek nie widać podczas odbioru. Przykładem może być brak dobrego ustabilizowania gruntu po wykopach. Jezdnia po kilku latach zapada się w tym miejscu. Te i wiele innych elementów jakościowych powinien dopilnować właśnie Inspektor Nadzoru Budowlanego – w mojej opinii tego nie robi.
* * *
[Artykuł został nam przysłany przez czytelnika MM, który poprosił o anonimowość. Artykuł został w niewielkim stopniu zmoderowany - wytłuszczenia pochodzą od Redakcji. Redakcja usunęła niewielki fragment o tematyce wyborczej, nie wnoszący nic do tekstu, jak również zasłoniła plakaty wyborcze na zdjęciu głównym.]

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto