Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jak NC+ klientów za nos wodzi

Redakcja
Nie dość, że nie ma czego w telewizji oglądać, to jeszcze człowiek zostanie wykiwany...

Kto się nudzi, niech przeczyta i nie da się nabić w butelkę...

Zaczęło się od tego, że kończyła się umowa na odbiór telewizji „NC+”. Prawdę powiedziawszy, ja osobiście mogę się bez niej obyć, bo i tak, oprócz TVN 24, niczego nie chcę oglądać. Odbiór telewizji jest mi potrzebny ze względu na Psotkę. Moja Pani weszła na stronę NC+ , poczytała, posprawdzała i okazało się, że jak weźmie umowę na siebie, to nie będzie mieć żadnych nowych „dobrodziejstw”. Postanowiliśmy, że umowę podpiszę ja i będzie po kłopocie. Nie wiedzieliśmy, że kłopoty telewizyjne dopiero się zaczną.
Poprzez internet wszystko załatwiliśmy. Liczyliśmy, że w poniedziałek, tj. 5 maja br. otrzymamy do podpisania umowę i dwa dekodery. Udało nam się posiedzieć w domu i w poniedziałek, i we wtorek. Dopiero wieczorem 6 maja, jak siedziałem za kierownicą wracając do domu, odezwał się telefon. Dzwoni Pani (przedstawiła się, a jakże) z NC+ z „bardzo miłą” dla mnie wiadomością, że niestety, ja nie mam zdolności do podpisania umowy. Dodała zaraz, że najlepiej będzie, jak umowę podpisze inna osoba – najlepiej żona. Ździebko się wkurzyłem, bo długów nie mam, mandaty zapłacone, z podatkami nie zalegam. Odrobinę podniesionym głosem powiedziałem, że to niemożliwe i zażądałem, aby mi mailem przesłała uzasadnienie (z podaniem przyczyny)takiej decyzji. Wówczas Pani zaczęła się rakiem wycofywać: najpierw, że to może być spowodowane błędem internetowym, a może źle podałem dane. Po weryfikacji (wszystko się zgadzało) Pani natychmiast stwierdziła, że wszystko jest w porządku i że mam zdolność! W czwartek (8 maja) kurier przywiezie umowę i dekodery.
Teraz byłem już w domu – firma nie chciała ze mną podpisać umowy, tylko z moją żoną. Wówczas nie musiałaby oferować „nowości”, promocji, bo starego klienta się olewa.
Czwartek, 8 maja, godz. 11:55. Zjawia się kurier – najpierw nie chce mu się poczekać, aż przeczytam umowę. Jak zobaczył, że tego nie przeskoczy, spokojnie czekał. Skasował 49 zł, odebrał podpisaną umowę i pojechał. Kruszynka szczęśliwa, że ma co robić, rozpakowała sprzęt i podłącza. Za chwilę wyszło dziadostwo – w jednym z dekoderów karta abonencka jest stara, porysowana i bez chipa. Telefon do NC+. Decyzja od nich: Oddać dekoder z uszkodzoną kartą w punkcie serwisowym i pobrać nowy dekoder”. Jak idiota uwierzyłem i pełen optymizmu jadę... tylko po to, żeby się dowiedzieć, że przyjechałem na próżno. Nie wymienią mi dekodera, bo im nie wolno. Mogę składać reklamację, może mi uwzględnią...
Wracam do domu i sam biorę się za telefon. „Niech pan rozwiąże umowę, zda dekodery, i w punkcie podpisze nową oraz odbierze nowe dekodery”. Jadę znów z tym samym badziewiem. Zrealizowałem drugą część porady. Pierwsza – listownie, w domku, trzeba napisać, że się z umowy rezygnuje, bo przysłali stare, uszkodzone badziewie. Jak uznają, wówczas oddać dekodery. I oczywiście – ONI są niewinni. Winny jest punkt, który nie chciał przyjąć złego sprzętu.
Jak rozmawiałem z NC+, nadmieniłem, że sprawę nagłośnię. Na moment w słuchawce zapadła cisza. Tylko co z tego? Zamiast oglądać TVN 24 jak idiota jeździłem po Pucku tam i z powrotem. Aha – jeszcze muszę poprosić o zwrot 49 zł.
Ile niepotrzebnej pisaniny, złości, jazdy, telefonowania, pisania z powodu albo czyjejś niekompetencji lub złośliwości (w to drugie nie chciałbym wierzyć).
Manro

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto