Jak pomóc postanowieniom noworocznym?

Materiał informacyjny gabinetu Psycholodzy Cynamonowa

Autorka: Ewa Kaczorkiewicz – psycholożka i certyfikowana psychoterapeutka, właścicielka gabinetów Psycholodzy Cynamonowa i Psycholodzy Mokotów, członkini zarządu stowarzyszenia psychoterapeutów humanistycznych w Europie (PCE Europe)

NOWY ROK – NOWY JA

Nowy Rok w naturalny sposób kojarzy nam się z nowym otwarciem i potencjałem do zmiany. Zmiana daty dla wielu osób jest cezurą między starym i nowym, co w symboliczny sposób staje się okazją do wprowadzenia zmian w istotnych obszarach życia, takich jak dbanie o swoje zdrowie, asertywność w sferze zawodowej czy polepszenie relacji z bliskimi. Niesieni noworocznym entuzjazmem podejmujemy różnego rodzaju decyzje i działania – zapisujemy się na siłownię, rozpoczynamy dietę, wykupujemy dostęp do szkoleń online czy też idziemy na psychoterapię, by „wreszcie poradzić sobie z trudnym dzieciństwem”.

Nowy Rok często mobilizuje nas do podjęcia się przedsięwzięć, których dotychczas nie udało nam się zrealizować i daje nową motywację do kolejnych prób wprowadzenia zmian, na których nam zależy. Dlatego wciąż popularne są postanowienia noworoczne i dlatego także w gabinecie psychologicznym na początku każdego roku zdarza mi się słyszeć słowa typu „Nowy rok, nowe otwarcie, nowy ja”, co z jednej strony napawa optymizmem – klient wydaje się pełen energii do realizacji zmian i wiary w to, że są one możliwe – z drugiej jednak strony skłania do ostrożności. Skąd te mieszane uczucia? Przede wszystkim z doświadczeń klientów i także własnych.

Wynika z nich, że różne momenty w życiu, które możemy wiązać z rozpoczynaniem (np. nowy rok kalendarzowy czy akademicki, przeprowadzka, zmiana szkoły, nowe stanowisko pracy, nawiązanie nowej relacji romantycznej) są dobrą okazją do podjęcia próby zmiany dotychczasowych postaw, sposobów postępowania, interpretacji naszej roli, wchodzenia w interakcje ze środowiskiem. Jednocześnie jednak nadawanie nadmiernie dużego znaczenia takim momentom oraz zbyt duża wiara w ich szczególną moc mogą być złudne lub wręcz destrukcyjne.

JAK POMÓC POSTANOWIENIOM NOWOROCZNYM?

Dlatego właśnie w podejściu do postanowień noworocznych proponuję podejście, które nazwałabym „samoświadomym realizmem z domieszką życzliwości i wiary w siebie”. Samoświadomość jest pomocna, bo wiedza o samych sobie, naszych zasobach, ograniczeniach, sposobie funkcjonowania i przeszłych doświadczeniach pozwala nam lepiej dostosować postanowienia noworoczne do naszych potrzeb i możliwości oraz przewidzieć mogące się pojawić trudności i przygotować sposoby radzenia sobie z nimi. Realizm (prawdziwy realizm a nie pesymizm, krytykanctwo czy czarnowidztwo), pomaga nam adekwatnie ocenić sytuację i nas samych, a dodatkowo wraz z nabywanym doświadczeniem i obserwowaniem efektów naszych działań, zarówno tych zakończonych sukcesem jak i niepowodzeń, staje się źródłem stopniowo rosnącej pewności siebie. Życzliwość wobec siebie samych i wiara w to, że jesteśmy w stanie realizować swoje zamierzenia, stają się wewnętrznym psychologicznym wsparciem, które pomaga nam w chwilach trudności.

MOTYWACJA WEWNĘTRZNA versus ZEWNĘTRZNE INSPIRACJE I TRENDY

Przygotowując ten tekst z zaskoczeniem odkryłam, że istnieją strony internetowe, na których można wybrać dla siebie postanowienia noworoczne niczym z katalogu. Znalazłam propozycje postanowień noworocznych dla dorosłych i dla dzieci, dla panów i dla pań. To ciekawe zjawisko i oczywiście rozumiem, że można szukać inspiracji, jednak już samo poszukiwanie na zewnątrz wydaje się utrudniać późniejszą realizację zmiany w naszym życiu. Potrzeba zmiany to nie to samo, co sukienka, którą mogę przymierzyć i która zależnie od kroju i koloru będzie pasować do mojego typu urody. Oczywiście dokładne wyobrażenie sobie zmiany i jej konsekwencji w różnych sferach życia (niczym przymierzenie sukienki) może nam pomóc w podjęciu decyzji o tym, czy coś jest dla nas dobrym pomysłem, jednak dla realizacji zmiany kluczowe jest, by stała za nią solidna motywacja wewnętrzna. Jeśli dla nas samych określona zmiana ma na tyle dużą wartość, że warto podjąć wysiłek i ponieść koszty jej wdrożenia, to rosną szanse, że nam się uda. Motywację wewnętrzną poznamy po tym, że to my zdecydowaliśmy o czymś, wiemy dlaczego i po co to robimy, przemyśleliśmy temat, jesteśmy świadomi zarówno korzyści skłaniających nas do zmiany, jak i potencjalnych zagrożeń. Czujemy, że jesteśmy jej autorami.

Jeśli z kolei będziemy próbować zmieniać swoje życie dlatego, że ktoś inny tego chce i nas przekonuje lub dlatego że takie są aktualne trendy w naszym środowisku czy na świecie, to bardziej prawdopodobne jest, że nasze próby wdrożenia zmian będą napotykały na opór. Łatwiej nam będzie się zniechęcić, skorzystać z wymówek, porzucić plany. To prosta droga do porażki.

STARANNA SELEKCJA versus ROZWÓJ W ZBYT WIELU KIERUNKACH JEDNOCZEŚNIE

Współczesny rozwinięty świat stwarza nam ogromnie dużo możliwości i jednocześnie promuje nierealistyczne przekonanie o tym, że możliwy jest jednoczesny i ciągły rozwój w wielu obszarach życia połączony z satysfakcjonującym bieżącym funkcjonowaniem w wielu sferach życia oraz z przestrzenią na odpoczynek i regenerację. Odbierając taki przekaz z mediów zaczynamy myśleć o sobie jako o gorszych od innych, bo przecież „innym udaje się to wszystko pogodzić”. U wielu współczesnych, zwłaszcza młodych ludzi, powoduje to trudny do zniesienia stan, w którym chcieliby rozwijać się i wdrażać zmiany w tak wielu obszarach swojego życia jednocześnie, że są one z natury rzeczy skazane na porażkę. Chcą jednocześnie bardziej zdrowo się odżywiać, więcej ćwiczyć, zacząć medytować, robić ekologiczne mydło, poznawać ludzi i bywać na spotkaniach, pogłębiać relacje z partnerem, sprawnie zaliczać kolejne kursy zawodowe, uczyć się nowych narzędzi i metod, a w wolnych chwilach (jakich wolnych chwilach?) chodzić na ambitne przedstawienia i dyskutować o nich … Uff! Samo spisanie tej listy męczy, a co dopiero, gdy pomyślimy o jej realizacji. Współcześni ludzie tworzą coraz dłuższe listy celów i zadań, których nie realizują, ale które to listy coraz bardziej ich obciążają i paradoksalnie utrudniają jakikolwiek rozwój. I nie chodzi tu o nadmiar czegoś konkretnego, ale o nadmiar sam w sobie – nadmiar możliwości, z których nie potrafimy wybrać, akceptując jednocześnie fakt, iż pozostałych opcji nie wybieramy. Jako istoty ludzkie jesteśmy ograniczeni. Wszyscy, bez względu na poziom sprawności, intelektu czy wytrzymałość fizyczną, mamy do dyspozycji tylko dwadzieścia cztery godziny na dobę, jedną głowę i dwie ręce.

Dlatego kluczowa jest staranna selekcja - wybieranie tego, co aktualnie jest dla nas najważniejsze i na czym się skupimy – oraz zaakceptowanie faktu, iż każdy wybór niesie za sobą rezygnację z innych opcji. Zrozumienie tego faktu życia pozwala nam na rozwój. Natomiast próby robienia wszystkiego jednocześnie skazują nas na wewnętrzną szamotaninę i presję, rozkojarzenie i przeciążenie, a ostatecznie także na to, iż bardzo niewiele z naszej listy zmian się wydarzy.

PLANOWANIE, DZIAŁANIE, WZMACNIANIE, UTRWALANIE versus CHAOS i PRZYPADEK

Zmianę, na której nam zależy, warto dokładnie zaplanować. Jeśli to coś dużego, podzielmy zmianę na etapy lub obszary. Zdefiniujmy też, po czym poznamy, że robimy postępy oraz że jesteśmy u celu. Określmy zasoby, jakie będą nam potrzebne (np. pieniądze, czas, wsparcie innych osób), a następnie zadbajmy o ich dostępność. Wyobraźmy sobie cały proces zmiany, łącznie z możliwymi przeszkodami i znajdźmy sposoby przezwyciężenia ich. Choć nie wymyślimy wszystkiego, to już sam proces nazywania przeszkód i znajdywania rozwiązań sprawi, że lepiej się przygotujemy.

Kolejny etap wdrożenia zmiany to konsekwentne działanie. Warto iść do przodu także wtedy, gdy coś się nie udaje lub gdy wracamy do starych schematów. A gdy mamy ochotę odpuścić, warto próbować mobilizować się, np. wracając do tego, co zmotywowało nas na początku.

Zgodnie z zasadami utrwalania zmiany, gdy dobrze nam idzie, warto się nagradzać choćby czymś drobnym np. wewnętrzną pochwałą. Na pewno potrzebne też będą wielokrotne powtórzenia po to, by zmiana stała się czymś normalnym, automatycznym, nie wymagającym wysiłku.

SYSTEMATYCZNA PRACA versus MAGICZNE MOCE

Procesy zmiany i uczenia się dzieją się zwykle stopniowo i wymagają czasu. Trwa zarówno „wyprodukowanie” nowych, bardziej przez nas pożądanych zachowań, jak i sprawienie, by się utrwaliły. Zaczynamy często od nieporadnych prób i po drodze zaliczamy liczne potknięcia, spadki motywacji i trudności, kuszące nas do tego, by zrezygnować, po to by dzięki podnoszeniu się z kolejnych potknięć dojść do zadowalającego poziomu sprawności i utrwalenia zmiany. Nawet jeśli kilka początkowych prób dzięki uwadze i energii w nie włożonym będzie udanych, to zwykle przy kolejnym powtórzeniu coś idzie nie tak. Dekoncentrujemy się, mamy gorszy dzień, sytuacja jest bardziej skomplikowana niż wcześniejsze i trudniej zastosować nowo nabyte umiejętności. To całkowicie normalne, zdarza się wszystkim. Do zmiany wdrażamy się stopniowo, podnosząc się z upadków.

Dlatego właśnie warto patrzeć na Nowy Rok jako na dobrą okazję, by rozpocząć proces zmiany, ale nie warto wyobrażać sobie, że istotna i dotychczas nieosiągalna dla nas zmiana z okazji nadejścia kolejnego roku kalendarzowego w jakiś magiczny sposób stanie się możliwa przy niewielkim wysiłku i bez potknięć. Zamiast wierzyć w nowe otwarcie, które wydarzy się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, lepiej jest potraktować zmianę daty jako sprzyjającą nam okazję, by zobowiązać się przed samym sobą i naszym otoczeniem do systematycznej pracy nad zmianą.

ELASTYCZNOŚĆ I AKCEPTACJA OGRANICZEŃ versus SZTYWNOŚĆ I FORSOWANIE

Bywają sytuacje, w którym pomimo że robimy wszystko, co możliwe, zmiana nie nadchodzi. Nie potrafimy rzucić palenia albo schudnąć, nie dajemy rady opanować jazdy samochodem, nie umiemy naprawić relacji z matką, choć wkładamy w to wiele serca i cierpliwości. Czujemy się wtedy bezradni i bezsilni, co w naszym nastawionym na sprawczość i efektywność świecie jest jednym z trudniejszych doświadczeń. Czasami mówię wtedy moim klientom w gabinecie, że być może jedyne i zarazem najlepsze, co mogą zrobić, to zaakceptować swoje ograniczenia. Uznać, że zrobili wszystko, co w ich mocy i zaakceptować, że zmiana nie nastąpi. Zaakceptować poziom, do którego doszli, jako maksymalny możliwy i odpuścić.

Alternatywą jest sztywne forsowanie czegoś – wywieranie presji na sobie lub innych, inwestowanie energii w projekty, o których wiadomo, że nie odniosą sukcesu, czasem wręcz okrutne fizyczne i emocjonalne forsowanie siebie. W ten sposób wprowadzane zmiany mogą odnieść krótkotrwały sukces, ale raczej się nie utrwalą. Wymuszona zmiana wzbudza zawsze większy opór, chęć ucieczki lub wręcz buntu. Zostawia także po sobie ślady i koszty - napięcie w ciele, stres, niechęć, ból. Prowadzi do przeciążenia, a czasem do załamania.

Mam nadzieję, że powyższe rozważania i podpowiedzi pomogą czytelnikom wytrwać w poczynionych przez nich postanowieniach noworocznych lub jeśli to potrzebne, zmodyfikować je tak, by lepiej im służyły. Wbrew powyższym ostrzeżeniom dotyczącym tego, czego unikać wprowadzając zmiany, głęboko wierzę, że w każdym momencie naszego życia jesteśmy w stanie się zmieniać. Moja praca z klientami w gabinecie temu właśnie ma służyć – wspieraniu klientów we wprowadzaniu zmian w różnych sferach życia, by bez względu na ich wiek, płeć czy zawód, mogli czuć się lepiej, żyć pełniej i szczęśliwiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto