Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jest raport po kontroli ratusza w schronisku ''Na Paluchu''. Wolontariusze krytykują wyniki: ''Pełen przemilczeń, półprawd i kłamstw''

Martyna Konieczek
Martyna Konieczek
Szymon Starnawski
Stołeczny ratusz opublikował wnioski po kontroli, która odbyła się w sierpniu w schronisku ''Na Paluchu''. Zalecono m.in. niezwłoczny powrót do dialogu z wolontariuszami z udziałem mediatora, powiększenie powierzchni pomieszczeń dla kotów i doprecyzowanie procedur adopcyjnych. Do raportu odnieśli się już wolontariusze, którzy twierdzą, że jest on ''pełen przemilczeń, półprawd i kłamstw''. Szczegóły poniżej.

Przypomnijmy: Kontrolę w placówce przeprowadzono na polecenie prezydenta Warszawy w związku z informacjami wolontariuszy o sytuacji w placówce oraz z powodu ich konfliktu z dyrekcją. Poszło m.in. nowe zasady procesu adopcyjnego oraz brak remontów w pomieszczeniach schroniska. Kontrola obejmowała zasady i funkcjonowanie wolontariatu w schronisku, prowadzenie procesów adopcji, a także warunki bytowania kotów oraz wykorzystanie sprzętu medycznego do leczenia zwierząt. Zbadano działalność placówki od 1 stycznia 2020 r. do 31 lipca 2021 r.

Ustaleń kontroli dokonano w oparciu o dokumentację przekazaną przez schronisko, wyjaśnienia dyrekcji i pracowników oraz przeprowadzone oględziny w placówce. Dodatkowo zespół kontrolny spotkał się z trzema wolontariuszami, którzy przedstawili się jako reprezentanci wszystkich wolontariuszy Schroniska ''Na Paluchu''. Złożyli oni swoje oświadczenia wraz z szeregiem dokumentów, które zostały szczegółowo przeanalizowane i włączone do akt - informuje stołeczny ratusz.

Zobaczcie też: Ruszyła zbiórka dla podopiecznych warszawskiego ZOO. Potrzebne są żołędzie i orzechy

Pierwszym wnioskiem z kontroli jest konieczność wznowienia dialogu dyrekcji placówki z wolontariuszami. W związku z tym zalecono przywrócenie Rady Dialogu Społecznego, która działała przed laty w schronisku. Jednocześnie kontrolerzy zalecają, aby w rozmowach dyrekcji z wolontariuszami wziął udział mediator, który wesprze obie strony w spokojnym przedstawieniu swoich racji, a następnie w odnalezieniu rozwiązań, które zostaną przez wszystkich zaakceptowane.

Odpowiadając na doniesienia o zbyt małej powierzchni pomieszczeń dla kotów, zespół kontrolny dokonał ich szczegółowych pomiarów. Ustalono, że koty mają zapewnione stały dostęp do jedzenia i picia oraz opiekę weterynaryjną, a także przebywają w czystych klatkach, umożliwiających im zachowanie naturalnej pozycji oraz swobodną zmianę pozycji ciała. Negatywnie oceniono natomiast umieszczenie zwierząt w jednym z pomieszczeń bez dostępu do światła dziennego. Z wyjaśnień schroniska wynika, że ta sytuacja była spowodowana zwiększoną liczbą kotów, która powtarza się każdego lata - przekazują urzędnicy.

Kontrolerzy zalecili jednak zwiększenie powierzchni pomieszczeń, aby w miesiącach, kiedy ich liczba rośnie, nie było problemów z przepełnieniem. W przyszłości problem ten powinien zostać zażegany dzięki planowanej przebudowie tzw. kociarni.

Kontrolerzy przeanalizowali 10 procesów adopcyjnych psów, z których cztery wskazali wolontariusze. W większości nie stwierdzono większych odstępstw od procedur, a jedynie braki w dokumentacji. W jednym przypadku kontrolerzy mieli wątpliwości co do wyboru domu. Jak wyjaśnił ratusz ''wynikały one z negatywnej oceny wolontariuszy w odniesieniu do osoby, która otrzymała psa do adopcji''. Jednocześnie zespół kontrolny negatywnie ocenił brak rejestru listy osób biorących udział w danym procesie adopcyjnym.

Zalecono wprowadzenie do procedury adopcyjnej nowych zapisów, które mają zagwarantować: ''szczegółowe i jednoznaczne wskazanie przyczyn, z uwagi na które schronisko może zawiesić, przedłużyć lub przerwać proces adopcji; możliwość wniesienia sprzeciwu do dyrektora schroniska na decyzję o odrzuceniu oferty adoptującego zarówno w trakcie, jak i po zakończeniu procesu adopcyjnego; możliwość wniesienia sprzeciwu do dyrektora schroniska na decyzję o odmowie przyznania kota oraz zobowiązanie dyrektora schroniska do powołania każdorazowo po wniesieniu sprzeciwu zespołu do jego rozpatrzenia oraz podejmowania ostatecznej decyzji na podstawie rekomendacji tego zespołu''

Jedno z zaleceń pokontrolnych dotyczy większego nadzoru dyrekcji schroniska nad weryfikacją kart czasu pracy wolontariuszy oraz zobowiązania ich do rejestrowania czasu spędzonego w schronisku. Dodatkowo wskazano na konieczność przestrzegania regulaminu wolontariatu poprzez przedłużanie umowy tylko tym wolontariuszom, którzy wywiązują się z obowiązków bądź wprowadzenia zapisów umożliwiających stosowanie wyjątków.

Pozostałe zalecenia pokontrolne dotyczą: prowadzenia rzetelnej dokumentacji lekarsko-weterynaryjnej, stworzenia i prowadzenia rejestru osób biorących udział w procesie adopcyjnym oraz starannego dokumentowania decyzji o przyznaniu zwierzęcia bądź odmowie. W sumie wydano 10 zaleceń pokontrolnych - podsumował ratusz.

Wolontariusze krytykują wyniki raportu

Dzień po publikacji raportu, odnieśli się do niego wolontariusze. W przesłanym do PAP oświadczeniu napisali, że ''Warszawa ukrywa prawdę o faktycznym stanie schroniska »Na Paluchu«. Kontrola przeprowadzona przez urząd miasta i opublikowany z niej raport zawiera wiele kłamstw i niedomówień''. Uważają, że ''miejskie biuro kontroli nie porusza w nim większości ważnych problemów związanych z działalnością placówki'' i domagają się niezwłocznej interwencji prezydenta stolicy Rafała Trzaskowskiego.

Liczyliśmy na to, że zlecona przez ratusz kontrola będzie kompleksowa i przyczyni się do poprawy warunków, w jakich przebywają zwierzęta na Paluchu. Niestety zawiedliśmy się. Z raportu opublikowanego przez podwładnych prezydenta Trzaskowskiego można wysnuć wniosek, że wszystko jest dobrze. A nie jest - piszą wolontariusze.

Zwracają uwagę m.in. na kwestię katastrofalnego stanu infrastruktury (tę ratusz w kontroli pomija, nie licząc tzw. kociarni), finanse placówki, poziom opieki weterynaryjnej czy wypadki, którym ulegały zwierzęta w schronisku. Wolontariusze poruszają w swoim oświadczeniu m.in. sprawę ''paluchowych'' psów, które w miejskim raporcie były całkowicie pominięte. ''Na Paluchu dominują boksy z dziurawą podłogą, rozpadające się budy czy spleśniałe posadzki. W takich okolicznościach leczenie chorób pasożytniczych u zwierząt przeciąga się do tygodni lub miesięcy. Dochodzi też do wypadków, jak w przypadku pieska Gabrysia, któremu trzeba było amputować przycięty w boksie ogon'' - piszą.

Wolontariusze nie zgadzają się na takie prowizoryczne podejście, które nie ma nic wspólnego z dbałością o dobrostan zwierząt. Zaznaczają, że w kolejnych dniach opublikują własny, kompleksowy raport społeczny, ''który pokaże, że rzeczywistość wcale nie jest taka fioletowa, jak opisują ją urzędnicy miasta''.

Na Paluchu nic się realnie nie zmienia. Pan prezydent chwali się schroniskiem w mediach, kiedy na przykład chce nadać mu imię Jana Lityńskiego lub odsłonić mural na jego cześć, ale kompletnie nie zdaje sobie sprawy z tego, że to miejsce zwyczajnie nie zasługuje na tak znamienitego patrona. Domagamy się tego, by Rafał Trzaskowski osobiście odwiedził Schronisko Na Paluchu, spotkał się z wolontariuszami i zobaczył, w jakich warunkach przebywają zwierzęta, którym zobowiązał się zapewnić najlepszą możliwą opiekę na miarę nowoczesnego i bezpiecznego schroniska z XXI wieku - podkreślają wolontariusze.

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto