Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jesteśmy jedyni, wyjątkowi i niepowtarzalni, więc nie mamy się o co bić z Zieloną Górą

Redakcja MM
Redakcja MM
Maciej Dobrowolski
Są w Polsce dwa takie miasta, które niemal wszystkie swoje działania opierają na prostej zasadzie: być lepszym, od tego drugiego! Wydawałoby się, że taka konkurencja działa motywująco i zmusza do rozwoju? Nic bardziej mylnego.

Na temat gorzowsko-zielonogórskich animozji można byłoby napisać książkę. Skąd się wzięły? Dziś już niewielu pamięta, co było prawdziwym, pierwotnym zarzewiem konfliktu. Każdemu, kto chciałby zgłębić temat szerzej, polecam na początek ciekawy wywiad z dr. Dariuszem Rymarem - Zamachu Zielonej Góry na tramwaje nigdy nie było. Nie o historii chciałem wszakże napisać, a o sprawach nam współczesnych, o tej ,,wojence'', która toczy się w najlepsze.
Gorzów stał się takim dziwnym miastem, które żyje w wiecznej analogii do Zielonej Góry. Z czego jesteśmy tu dumni? M.in. z tramwajów czy Warty i okołorzecznej infrastruktury... bo nie ma tego Zielona Góra. Po co stworzyliśmy Dni Gorzowa? Bo Zielona Góra miała swoje święto miasta w postaci Winobrania. Dlaczego miasto ze wszystkich sportów najchętniej wspiera żużel? Bo Zielona Góra tym samym żużlem żyje. A to jest oczywiście jedynie wierzchołek góry lodowej, temat lekko muśnięty po powierzchni.
Ja nie mówię, że podejmowane w ten sposób inicjatywy są złe. Wręcz przeciwnie. Bulwar stał się piękną wizytówką naszego miasta, a kulturalne życie powoli zaczyna się tam przenosić z wymarłego ,,centrum", tramwaje to szybki i stosunkowo ekologiczny środek publicznej komunikacji, a Dni Gorzowa to rodzaj imprezy, którą po prostu musi mieć każde miasto.
Jednakże wszystkie pomysły podchwytywane w ten sposób, za jedyny punkt odniesienia mające Zieloną Górę, mają charakter szarpany, nerwowy i często bezsensowny. Nie ma w tym jakiegoś planu, większej myśli czy spójnej wizji. Jest wyłącznie chęć bycia lepszym, szybszym, pierwszym i ładniejszym. Za wszelką cenę i wbrew wszystkiemu. Tak jak to było w sytuacji, gdy pozazdrościliśmy Zielonej Górze jej ,,marek" takich jak Winobranie i zagłębie kabaretowe. Daliśmy 300 tys. złotych, żeby nam podobną ,,markę" odnaleźć, a w krytycznym scenariuszu - wymyślić. Efekt jest, jaki jest. Raczej niezbyt dobry, ale to - ponownie - materiał na zupełnie inny wpis.
Poprzez wieczne odniesienia do Zielonej Góry tracimy z perspektywy to, co naprawdę mamy cennego i wartościowego u siebie. Im więcej bowiem spoglądamy przez krzywe zwierciadło na południe, tym trudniej nam obiektywnie spojrzeć na siebie samych. Gubimy się w tym sporze i ciesząc się Słowianką, przyszłym CEA czy rozbudową stadionu żużlowego, jednocześnie z pokorą godzimy się na utratę Wydziału Gospodarczego w Sądzie Okręgowym, na brak filii Krajowego Rejestru Sądowego w naszym mieście, na likwidację Oddziału Zakaźnego naszego-nienaszego szpitala, niesprawiedliwy podział środków z LRPO czy lokalnie - lej po bombie na Starym Rynku, niezagospodarowane od dziesiątek lat piwnice pod parkiem Siemiradzkiego albo niszczejące budynki po dawnym szpitalu miejskim, których miasto nie może odzyskać od województwa.
Bawimy się w rozbudowę stadionu żużlowego, żeby Zielona Góra lepszego nie miała, a godzimy się na pustoszenie centrum miasta, które staje się jednym wielkim wewnętrznym miastem banków i finansów, a nie ludzi. Nie mamy nawet jednego miejsca w mieście, które mogłoby być prawdziwym deptakiem i nie staramy się go stworzyć. Ciekawe imprezy, z historią, takie jak Reggae nad Wartą spycha się na tak wielki margines, że już lepiej ich nie organizować, niż błaźnić się fuszerką. A Akademia Gorzowska jest tak odległa, jak chyba jeszcze nigdy przedtem...
Jakiś już czas temu gorzowski SARP zakończył swój monumentalny konkurs na plan urbanistyczny Gorzowa przyszłości. Wpłynęło dużo ciekawych prac, wyłoniono laureatów, kilka komentarzy się przewinęło przez media. I co? I chyba nic. Nadal nic nie wskazuje na to, aby Gorzów wkroczył na jakieś bardziej zaplanowane tory swojego rozwoju.
Nie jest tragicznie, ba!, nie jest źle. Ale nie jest też dobrze.
Ja z natury jestem dosyć nieufnym człowiekiem. W szczególności jeżeli chodzi o polityków. Nie mam więc dużej wiary w to, że władze naszego miasta zmienią coś w powyższym kontekście na lepsze - czy to teraz, czy po nadchodzących wielkimi krokami wyborach samorządowych.
Mam natomiast naiwną wiarę w inicjatywę oddolną, obywatelską. Możemy bowiem wiele zdziałać sami, nie oglądając się na władzę, lub - w innych kwestiach - przyglądając się tej władzy bardzo wnikliwie. I tak, dzięki świetnej inicjatywie komitetu pomnikowego mecenasa Synowca mamy w Gorzowie wyjątkowe rzeźby, które natychmiast stały się jedną z głównych atrakcji dla tych nielicznych w naszym mieście turystów (zdjęcia z Jancarzem, Zacharkiem i Szymonem Giętym wychodzą naprawdę świetnie). Zawiązał się też niedawno Komitet Obrony Estetyki Miasta, a jego inicjator - Jakub Szczodrowski-Rożek - twierdzi wprost, że boi się, że miasto swoimi nieskoordynowanymi działaniami nie tylko nie poprawi ogólnego wizerunku urbanistycznego, ale wręcz zniszczy to, co jeszcze zostało nam cennego i wartego uwagi.
Ja sam też próbuję dołożyć odrobinkę do tego ogródka. Od kilku lat staram się utrzymać witrynę internetową o historii naszego miasta - Gorzów przez wieki, żeby dostęp do podstawowej wiedzy na temat historii naszego miasta był prostszy.
Bez ściemy mogę powiedzieć, że kocham to miasto i chcę dla niego jak najlepiej. Ale nie w porównaniu z Zieloną Górą czy jakimkolwiek innym miastem. Jesteśmy jedyni, wyjątkowi i niepowtarzalni. Patrzmy w pierwszej kolejności na siebie, a dopiero potem na innych.
autor artykułu: Loop
Przeczytaj co na ten temat sądzą gorzowscy MM-kowicze!
Artykuł został pierwotnie opublikowany na gorzowskiej MM-ce. Jako moderatorzy uznaliśmy, że jest on ciekawym głosem w stosunkach między Zieloną Górą a Gorzowem stąd także jego pojawienie się w naszym serwisie. Jeżeli ktoś pokusiłby się o napisanie analogicznego tekstu z perspektywy zielonogórskiej obiecujemy opublikować go w gorzowskiej MM-ce. Ciekawi nas także wasze zdanie. Czy naprawdę wszystko co dzieje się w Lubuskim między jego dwoma największymi miastami podszyte jest ciągłą rywalizacją? 

od 7 lat
Wideo

Krzysztof Bosak i Anna Bryłka przyjechali do Leszna

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto