Najwięcej w Warszawie mamy gawronów, kawek i kaczek krzyżówek. Nieco mniej jest wróbli i wron – tak wynika z danych, jakie wpływają do Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków.
Zimowe Ptakoliczenie wzorowane jest na jego brytyjskim odpowiedniku „Big Garden Birdwatch”, który również odbywa się w ostatni weekend stycznia. Miłośnicy ptaków przez dwa dni notują, ilu przedstawicieli i jakiego gatunku, odwiedza karmniki, ogrody, skwery przed blokami czy okoliczne parki. W Polsce akcja Zimowe Ptakoliczenie została zorganizowana po raz piąty.
– Jest to akcja, która ma ogromne znaczenie edukacyjne, bo zwracamy uwagę, że miasto to nie tylko betonowa pustynia – mówi Antoni Marczewski z warszawskiego OTOP. W Warszawie w akcji wzięło udział ponad 80 osób. Kilkuosobowe grupy liczyły ptaki w Parku Skaryszewskim, Łazienkach, Parku Arkadia, na Wilanowie czy w Markach.
– Dokładnie nie policzymy wszystkich ptaków, ale dzięki temu, że akcje robimy regularnie, jesteśmy w stanie zaobserwować jak zmienia się populacja ptaków w ciągu kilku lat – wyjaśnia Antoni Marczewski.
Najwięcej mamy gawronów
Najbardziej popularnymi ptakami w stolicy są obecnie krukowate: czyli gawrony i kawki. – Pojawiają się głównie tam, gdzie są otwarte trawniki. Z kolei w centrum Warszawy można zaobserwować np. wróble czy szpaki – podkreśla Marczewski.
Udało się też dokonać nietypowych odkryć. W Parku Skaryszewskim, pośród popularnych w stolicy kaczek krzyżówek (ich populację w mieście szacuje się na 10 tysięcy) znaleziono kaczkę płaskonosą. – To rzadki przypadek, bo w Warszawie ciężko spotkać płaskonosa – wyjaśnia Krystian Zwoliński, który oprowadzał jedną z grup po Parku Skaryszewskim.
Ptaki to barometr natury
Dane, jakie zbierze OTOP, pozwolą oszacować populację ptaków w kraju. – Ich zachowanie jest jak barometr. Jeśli populacja danego gatunku spada z roku na rok, to w naturze coś się dzieje – tłumaczy Antoni Marczewski. Właśnie to „coś” naukowcy starają się odkryć.
– Przykładowo w tym roku zaobserwowaliśmy dużą liczbę szpaków w mieście. One powinny być teraz w południowo-zachodniej Europie, ale z powodu ciepłego listopada i grudnia cześć ptaków nie odleciała z Polski – mówi Marczewski.
Zieleń miejska jest potrzebna ptakom
Działalność człowieka również ma wpływ na liczbę ptaków. – W Warszawie możemy zaobserwować spadającą liczbę wróbli i sikor. Wynika to ze sposobu kształtowania u nas zieleni miejskiej. Jeśli trawa jest przycięta zbyt nisko, to nie mogą się w niej zadomowić owady – główny pokarm wróbli. To samo jest z drzewami owocowymi, których jest mniej. Wrona może wykarmić swoje pisklęta chociażby z odpadków po człowieku, wróbel tymczasem potrzebuje owadów – stwierdza Antoni Marczewski.
Na oficjalne dane z tegorocznego Zimowego Ptakoliczenia trzeba poczekać do końca marca. Oprócz informacji od grup OTOP, dane będą też spływać od pojedynczych miłośników ptaków, którzy na własną rękę liczyli ptaki.
MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?