Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kosztowne wezwanie pomocy

Redakcja
- Pojazd jest nowy, na gwarancji, dlatego jak stanął i zaczął piszczeć zadzwoniłem po serwis - mówi Antoni Skoczylas.
- Pojazd jest nowy, na gwarancji, dlatego jak stanął i zaczął piszczeć zadzwoniłem po serwis - mówi Antoni Skoczylas.
Pół tysiąca złotych ma zapłacić inwalida ze Stargardu za przyjazd pracownika firmy, od której kupił skuter. Rzecznik konsumentów w Stargardzie uznała, że klient został pokrzywdzony.

Stargardzianin Antoni Skoczylas po wylewie ma problem z poruszaniem się i korzysta z inwalidzkich wózków elektrycznych. Niedawno kupił nowy pojazd. Kosztował 9200 zł, z czego 7000 zł zrefundowało Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie. Pan Antoni musiał dopłacić 2200 zł, kolejne 2500 zł dał za obudowę pojazdu. I, jak się później okazało, właśnie przy montażu obudowy doszło do rozłączenia jednej z wtyczek.- Jechałem, pojazd nagle stanął i zaczął piszczeć - opowiada Antoni Skoczylas. - Jest na gwarancji, więc zadzwoniłem do firmy i usłyszałem - proszę nic nie ruszać, nie grzebać, przyjedziemy, naprawimy. Przyjechał facet na drugi dzień i podłączył kostkę, która wyskoczyła. Wystawili mi fakturę do zapłaty, koszty dojazdu do klienta 541,20 zł. Z czego to zapłacić? Mam 1100 zł renty, a opłaty trzeba zrobić i piguły kupić!Pan Antoni nie może się pogodzić z tak wysokimi kosztami.- Skąd on jechał, z Moskwy, czy z Chin? - denerwuje się.Do naprawy przyjechał szef firmy z Wronczyna koło Poznania.- Nie chcemy nic poza kilometrówką, choć została wykonana usługa, a usterka okazała się nie produkcyjna, czy materiałowa, których dotyczy gwarancja, ale z winy użytkownika - mówi Wojciech Dalz z Reha-Activ. - Przy montowaniu zabudowy do skutera wypięty został kabel z tzw. zabezpieczoną wtyczką, którą trzeba mocno wcisnąć.Wojciech Dalz zapewnia, że pracuje z osobami niepełnosprawnymi i rozumie ich sytuację.- Minął termin zapłaty, ale nie chcemy straszyć pana komornikiem, proponujemy rozłożenie na raty, bez odsetek - mówi. - Nie jesteśmy fundacją charytatywną. Nie każemy rozkręcać pojazdów, ale następnym razem warto poprosić kogoś o pomoc w sprawdzeniu, co się stało, nie od razu wzywać serwis. Przyjeżdżamy czasem i okazuje się, że jest niedopchnięty kluczyk w stacyjce, poluźniony hamulec, odłączony akumulator, czy jak w Stargardzie jedna wtyczka.W sprawie interweniuje stargardzka rzecznik konsumentów.- Uważam, że informacja na temat kosztów dojazdu do klienta w razie bezzasadnego wezwania powinna być zamieszczona w dokumencie gwarancyjnym - mówi Edyta Domińczak, powiatowy rzecznik konsumentów. - Czy wezwanie było bezzasadne? Z pewnością nie, ponieważ wystąpiła awaria, której konsument nie mógł naprawić. Nikt go wcześniej nie uprzedził, że za wezwanie będzie musiał zapłacić i to jest krzywdzące dla konsumenta.Rzecznik uznała, że klient został pokrzywdzony przez firmę.- Nie jest winą pana Antoniego, że dystrybutor tych urządzeń nie ma obsługi serwisowej w naszym rejonie - mówi Edyta Domińczak. - Zamiast gonić 500 km również mógł zlecić zdiagnozowanie i wyeliminowanie usterki najbliższemu zakładowi fachowemu, ale proszę zauważyć, że osoby trzecie -w tym właściciel - nie mogą ingerować w urządzenie. 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto