Kraków: niewidomi uczniowie czekają na podręczniki

Efekt jest taki, że w pierwszych klasach szkół podstawowych i gimnazjów, gdzie obowiązuje nowa podstawa programowa i stare książki nie spełniają jej wymogów, niewidomi uczniowie dostają podręczniki w kawałkach, gdy kolejny rozdział jest gotowy.

A dla dzieci słabowidzących książek nie ma wcale. Poza tym MEN chce, by szkoły same drukowały podręczniki, jednak nie wiadomo jeszcze, czy da im na to pieniądze. Nauczyciele i rodzice uczniów muszą sobie radzić w tym chaosie.

Do tej pory ministerstwo zapewniało szkołom wydrukowanie książek i transport. Teraz planuje zamieszczać linki stron, z których szkoły mają same drukować podręczniki. - To bardzo dobry pomysł - ocenia Barbara Planta, dyrektorka Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego dla Dzieci Niewidomych i Słabowidzących w Krakowie. - Szkołom jednak potrzebna jest pomoc finansowa w drukowaniu podręczników. Bez niej sobie nie poradzą - podkreśla.

Szkoły dla niewidomych mają urządzenia, na których można drukować książki alfabetem Braille'a. Jednak żeby profesjonalnie wydrukować podręcznik, potrzebny jest lepszy sprzęt. Odpowiednia drukarki kosztuje około 100 tys. zł.Pieniądze to jednak niejedyna bolączka nauczycieli i rodziców dzieci niewidomych. Nie ma jeszcze gotowych całych podręczników pisanych alfabetem Braille'a. Dlatego nauczyciele muszą drukować pojedyncze rozdziały.

Ministerstwo nie zdążyło też przygotować podręczników dla dzieci niedowidzących. Urzędnicy oznajmili więc nauczycielom, by kserowali w powiększeniu zwykłe książki. Kłopot w tym, że dzieci niedowidzące powinny mieć podręczniki specjalnie zaadaptowane: na rysunkach nie może być dużo szczegółów, muszą być zastosowane kontrastowe barwy.

Syn pani Renaty uczy się w krakowskim ośrodku dla niewidomych. Gdy był w szkole podstawowej i gimnazjum, szkoła zapewniała podręczniki. W tym roku szkolnym pani Renata musiała je kupić, ale - jak podkreśla - nie na tym polega problem.

- Na poziomie technikum podręczników dostosowanych dla dzieci słabowidzących nie ma wcale - mówi. - Mam kserować w powiększeniu wszystkie książki. To jakiś absurd - denerwuje się.

O reformie edukacji i o tym, jak kolejne rządy dbają o niewidomych uczniów, ma wyrobione zdanie. - To polityka: po co się martwić o niepełnosprawnych uczniów. Niech siedzą w domu - mówi kobieta.
Dyrektorzy szkół dla dzieci niewidzących z całego kraju wysłali list do Ministerstwa Edukacji, w którym wnioskują o zwiększenie środków na drukowanie podręczników. - Liczymy na dobrą wolę resortu - mówi dyrektor Planta.

Jest na to szansa. "Obecnie prowadzone są rozmowy w zakresie oceny możliwości prawnych przekazania do szkół środków na finansowanie drukowania podręczników dla osób niewidomych" - czytamy w komunikacie biura prasowego MEN.

Ministerstwo tłumaczy się też, dlaczego nie opracowano na czas podręczników dla niewidzących. Według urzędników, książki adaptowane są na bieżąco, bo przygotowanie całego podręcznika wymaga czasu. Nie uchylają jednak rąbka tajemnicy, kiedy dzieci niewidome i słabowidzące dostaną komplet odpowiednich dla siebie książek.

- Wykonanie adaptacji kolejnych podręczników odbędzie się we współpracy z uczelniami wyższymi. Zadanie będzie realizowane na bieżąco, w oparciu o zamówienie MEN i możliwości uczelni - zapowiadają enigmatycznie urzędnicy.