Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kwarantanna dla klasówek, zakaz urodzinowych cukierków i śpiewu na lekcji muzyki. Konieczne obostrzenia w szkołach czy przesada?

Martyna Konieczek
Martyna Konieczek
Łukasz Kaczanowski /archiwum
1 września, mimo pandemii, dzieci powróciły do szkół. Rząd przekonywał, że otwarcie placówek było konieczne, by choć w pewnym stopniu wrócić do normalności. Faktem jednak pozostaje, że koronawirus wciąż nam zagraża i należy zrobić wszystko, by zminimalizować ryzyko zakażenia. Dyrektorzy szkół wprowadzili więc listy zakazów, na których znajdziemy m.in. brak zgody na częstowanie urodzinowymi cukierkami, pożyczanie linijki czy śpiewanie na lekcjach muzyki. Widząc te zakazy, rodzice zadają sobie jednak pytanie: czy są to konieczne obostrzenia, czy już przesada? Szczegóły poniżej.

Nauka w szkołach w czasach koronawirusa: zakaz pożyczania przyborów szkolnych, gry w piłkę i śpiewu na lekcjach muzyki

Koronawirus zmusił szkoły do przeorganizowania dotychczasowych zasad działania. Dezynfekcja rąk oraz zasłanianie ust i nosa w niektórych sytuacjach to standard, który obowiązuje w każdej placówce, jednak Ministerstwo Edukacji Narodowej wraz z sanepidem nie wydało szczegółowych wytycznych dotyczących obostrzeń. Z tego względu dyrektorzy sami opracowali procedury bezpieczeństwa, do których muszą stosować się uczniowie i nauczyciele danych placówek. Niektóre z nich wydają się jednak rodzicom zbyt absurdalne.

Jak opisuje WP Kobieta, w jednej z kieleckich podstawówek niedawno odbyła się wywiadówka online, która dotyczyła wyłącznie zakazów i nakazów związanych z ograniczeniami wynikającymi z pandemii. Wychowawczyni podała listę zasad, których przestrzeganie ma pomóc w ograniczeniu ryzyka rozprzestrzeniania się koronawirusa. Znalazł się na niej m.in. zakaz częstowania urodzinowymi cukierkami, śpiewu grupowego i grania w piłkę. Dodatkowo dzieci nie mogą się niczym wymieniać - i nie chodzi tu tylko o przybory szkolne czy kanapki, ale także prezenty na Mikołajki - a rodzice powinni przynosić w hermetycznych woreczkach skakanki dla swoich pociech, aby miały one co robić na lekcjach wf. Z kolei klasówki będą trafiać na kwarantannę.

Śląska policja podjęła do tej pory kilkaset interwencji dotyczących łamania wprowadzonych obostrzeń. Niektóre naprawdę kuriozalne, czasem zabawne, czasem groźne. My wybraliśmy z nich TOP-15. 

Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE

Policja była bezlitosna. Zrobili to na kwarantannie w czasie...

- Mój syn mówi, że pani przez cały dzień chodzi w maseczce i w rękawiczkach. Boi się wypuszczać dzieci do toalety, żeby nie spotkały się z innymi klasami. Jak dla mnie to już jest atmosfera terroru i zastraszanie. To są 8-letnie dzieci, takie zachowania na pewno odbiją się na ich psychice - mówi mama jednego z uczniów kieleckiej podstawówki w rozmowie z WP Kobieta.

Rząd pozostawił szkołom swobodę, aby same mogły zorganizować pracę w nowym roku szkolnym, dlatego zasady funkcjonowania nieco różnią się między poszczególnymi placówkami. Kielecka podstawówka zabrania częstowania słodyczami z okazji urodzin, z kolei w Przedszkolu nr 190 na osiedlu Śmiałego w Poznaniu cukierki można przynieść, jednak trafią na kwarantannę.

- Wprowadziliśmy zasadę, że rodzice przynoszą cukierki około tydzień wcześniej wraz z kartką z podpisem, kiedy są urodziny. Cukierki są zamknięte w wydzielonym do tego miejscu za co odpowiedzialne są panie z obsługi. Dzieci przez ten czas nie mają do nich dostępu - tłumaczy dyrektor Zdzisława Rychlewska.

Jeśli rodzice przyniosą cukierki w danym dniu lub bezpośrednio przed, to urodziny i imieniny są świętowane ''bezcukierkowo''.

Również w warszawskich szkołach obowiązują zakazy wprowadzone przez dyrektorów, nie MEN. Jak donosi haloursynow, w Szkole Podstawowej nr 340 na Ursynowie dyrekcja nie pozwala śpiewać uczniom na lekcjach muzyki. Decyzja wywołuje zdziwienie wielu rodziców. Niektórzy uważają, że to przesada, a dzieci są na tyle nieobliczalne, że próba ograniczenia im kontaktu i śpiewania skończy się porażką.

- Nie neguję i nie chcę podważać badań, bo brak mi do tego podstaw. Myślę tylko, że zabranie maluchom takiej aktywności jest trochę smutne. Nawet uzasadniony zakaz to pójście po linii najmniejszego oporu, trudniej zaoferować coś w zamian - komentuje pani Monika, mama jednego z uczniów w rozmowie z portalem.

Smutne są też reguły rządzące wuefem w czasach koronawirusa. Wszystkie sporty kontaktowe, czyli koszykówka, siatkówka czy piłka nożna, są zabronione (przecież niemożliwością byłoby dezynfekować piłkę po każdym rzucie). Dzieciom pozostały jedynie sporty, które można uprawiać samemu, zachowując przy tym dystans: bieganie, marszobiegi, gimnastyka itd.

Koronawirus i poważne zagrożenia, jakie za sobą niesie, to fakt i należy wprowadzać środki bezpieczeństwa, jednak różnice w antycovidowych przepisach szkolnych to zdaniem wielu rodziców absurd. Starsze dzieci są jeszcze w stanie zrozumieć, dlaczego w ich szkołach obostrzenia są inne, niż w szkołach ich kolegów, jednak młodszym trudno jest wytłumaczyć ten "rozjazd" między przepisami. Jeśli jedno dziecko może częstować cukierkami swoich szkolnych kolegów z okazji urodzin, to jak ma wytłumaczyć swoim kolegom z podwórka dlaczego oni nie mogą? Dużo dzieci nie rozumie, dlaczego tak się dzieje. Niestety, nic nie wskazuje na to, że w najbliższym czasie obostrzenia staną się jednolite.

POLECAMY TEŻ:


Zobaczcie też:

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto