Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Miał być apartament jest za to mnóstwo bubli. W Nowej Soli mieszkańcy walczą z deweloperem

Olga Klamecka
Olga Klamecka
- Porysowane framugi okienne, niedbale położone panele, krzywe parapety, nieszczelne okna, zepsute grzejniki... Szkoda na to słów – pokazuje usterki swojego nowego mieszkania Paweł Kopeć.
- Porysowane framugi okienne, niedbale położone panele, krzywe parapety, nieszczelne okna, zepsute grzejniki... Szkoda na to słów – pokazuje usterki swojego nowego mieszkania Paweł Kopeć. Olga Klamecka
Miało być pięknie, a wyszło jak w najgorszych scenach filmu "Alternatywy 4”. Mieszkańcy bloku 24 przy ul. 1 Maja walczą z deweloperem o naprawę usterek w nowo wybudowanych lokalach. A nie tego się przecież spodziewali.

W zeszłym roku powstały nowe bloki mieszkalne przy ul. 1 Maja (wcześniej os. Majowe, niedaleko os. Konstytucji 3 Maja). Zadbane, duże, wspaniale prezentujące się budynki niestety wyglądają dobrze tylko z zewnątrz. - To zwykła fuszerka! - mówią zdenerwowani mieszkańcy klatki 24 B, państwo Paweł i Kamila Kopeć. - Nigdy byśmy nie pomyśleli, że tak to będzie wyglądać, kiedy odbieraliśmy klucze do mieszkania w kwietniu ubiegłego roku...
Mieszkania firma Apartament oddała nabywcom w stanie tzw. "surowym", czyli nieumeblowane, niepomalowane, z podłączoną instalacją elektryczną oraz wodną, grzejnikami i oknami. Remont trwał dwa miesiące. - Wtedy zaczęliśmy odkrywać wszystkie usterki - opowiada Paweł Kopeć. I wymienia po kolei od porysowanych framug okiennych, poprzez niedbale położone panele, krzywe parapety, nieszczelne okna, zepsute grzejniki... – Szkoda na to słów – macha ręką.
- Postanowiliśmy wziąć sprawy w swoje ręce, ale próby skontaktowana się i dojścia do porozumienia z Dariuszem Szajem - prokurentem firmy Apartament, przedstawicielem podwykonawcy – firmy Konsbet - spełzają na niczym: albo nie odpowiada na telefony albo w sposób arogancki nas zbywa – mówi P. Kopeć. A trwa to aż do dziś, czyli już dokładnie rok. - W ciągu tego czasu pan Szaj pojawił się dwa razy na zebraniach lokatorów, kwitując zaistniałe problemy zdaniem: "Państwo wiedzieli, co podpisują" – wspomina.
Chodzi o protokół odbioru mieszkania, który otrzymali wszyscy nowi mieszkańcy bloku. - Nie wiedzieliśmy! Nigdy byśmy się nie spodziewali, że będzie nas to kosztowało tyle nerwów i będzie w związku z tym tyle problemów! - mówi poruszona pani Kamila. A problemy są i to nie tylko w ich mieszkaniu.
- U mnie było nieco inaczej - relacjonuje pani Wiesława Podsiadłowicz, sąsiadka z piętra. - Kupiłam mieszkanie później niż państwo Kopeć i zostałam przez nich ostrzeżona, aby przed podpisaniem dokumentów sprawdzić jak najdokładniej wszystko, co tylko mogę. Sprawdziłam i sporządziłam dopisek - szyba na drzwiach balkonowych cała porysowana! Owszem, zostałam potraktowana nieco inaczej, nikt nie wpierał mi, że sama to zrobiłam, albo że nic ich to nie obchodzi. Obiecano mi wymianę szyby. Czekam do tej pory, a to już 7 miesięcy - kończy wyraźnie poirytowana.
Na domiar złego pracownikom firmy przydarzyło się zalanie mieszkań. Nie zakręcili oni zaworu kończąc prace w pustym mieszkaniu na 3 piętrze i woda poleciała w dół. Zalało niemal wszystkich poniżej. Bardzo ucierpiała na tym pani Estera Kot. - Sprawa jest w sądzie - mówi i pokazuje mokre, zapleśniałe plamy na suficie i ścianie.
Usterki w felernym bloku wymieniać można jeszcze długo - państwo Kopeć opowiadają, jak ciężka była dla nich zeszła zima: - Pokrętła kaloryferów nie działały! Dopiero po 2 miesiącach odpowietrzyli i przepłukali grzejniki. A przez szpary w oknach dostawał się mróz. Aż słychać było wiejący wiatr. Do tego instalacja elektryczna. Ponieważ nie ma tu podłączenia do gazu, wszystko jest na prąd - źle zamontowana instalacja uniemożliwiała nam normalne funkcjonowanie. Kiedy podłączyło się naraz wszystkie niezbędne sprzęty: lodówkę, piekarnik i zmywarkę, cała instalacja siadała! - opowiadają.
Wszyscy mieszkańcy bloku spisali listę usterek i złożyli na ręce prokurenta w kwietniu. Ale do tej pory nie ma z jego strony odpowiedzi. – W tym całym zamieszaniu, grozi wręcz, że "przez takich jak my" zrezygnuje ze stanowiska - mówią.
Sam Dariusz Szaj, prokurent Apartamentu pytany o sprawę stwierdził najpierw, że całe to zamieszanie jest bezsensowne. – Wszystko jest w toku. Wyjaśniamy wszystko, usterki są naprawiane zaraz po ich zgłoszeniu. Gwarancja jest gwarancją, przychylimy się zatem do próśb mieszkańców i wady będą niedługo naprawione, choć to wszystko jest grubymi nićmi szyte. Nie podlega to pod reklamację – mówi. - Po tak długim użytkowaniu lokalu nie da się jasno wywnioskować, kto zrobił te szkody – mieszkańcy czy firma. Jednak obiecuję, że zrobimy coś w tym kierunku – dodaje.
Mieszkańcy mimo to są przerażeni: - Co zrobimy, jeśli firma ogłosi bankructwo? Kto zapłaci nam za szkody? Kto poprawi niedociągnięcia i wstawi nowe okna? - pytają. Najbardziej tajemnicze w całej sprawie jest to, że na tę firmę budowlaną nikt się wcześniej nie skarżył - domy w Zielonej Górze zrobione przez nich są bez zarzutu. - W czym jesteśmy gorsi, że wybudowano nam mieszkania w tak obskurny sposób? W tym, że jesteśmy mieszkańcami Nowej Soli, a nie Zielonej Góry? Nic z tego nie rozumiemy. Jedyne, czego chcemy, to aby firma Apartament wywiązała się z obietnic ładnych, nowoczesnych i profesjonalnie zrobionych mieszkań – stwierdzają lokatorzy bloku 24B.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto