Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

MM-kowicz "URG" lubi fotografować opuszczone miejsca. Zobacz jego niesamowite zdjęcia

redakcja
redakcja
Wśród ulubionych obiektów Jacka Ostrowskiego są kopalnie, fabryki, cementownie...

- Jedni w czatowniach "polują" na ptaki, inni fotografują modelki, a mnie interesuje niezwykły wygląd opuszczonych, nieczynnych miejsc - mówi Jacek Ostrowski, pasjonat fotografii z Włocławka. - Za każdym razem fascynuje mnie zagadka, którą spotykam za każdym rogiem "zwiedzanego" budynku, hali czy instalacji.
Urban exploration (tzw. Urbex - fotografowanie opuszczonych, zaniedbanych miejsc) to nie tylko fabryki, chociaż można przyjąć, że fotografuje się głównie tereny przemysłowe. Ale to wynika z minionych dwudziestu lat w Polsce. Po prywatyzacji w latach dziewięćdziesiątych dużo zakładów upadło. Wiele z nich zostało zamkniętych, w części maszyny zdemontowano, a budynki zamknięto.
Dziś opuszczone kompleksy poprzemysłowe i inne zapomniane budynki czy instalacje są Mekką dla miłośników urbexu. Choć niejednokrotnie takie wyprawy są niebezpieczne, to właśnie dreszczyk emocji przyciąga pasjonatów tej nietypowej formy fotografii. Do tej grupy zalicza się włocławianin, Jacek Ostrowski. Ma 36 lat, fotografią interesuje się od ośmiu. Od trzech lat fotografuje wyłącznie miejsca opuszczone i zapomniane. - Ostatnio miałem przyjemność fotografowania nieczynnego od dwudziestu lat kina - opowiada Jacek. - W Polsce jest kilka opuszczonych i zdewastowanych kościołów ewangelickich, cerkwi. Są też między innymi fabryki, kopalnie, sanatoria, szpitale, miejsca użyteczności publicznej, które zmieniają się wraz z nami, żyją drugim życiem.
- Wyprawom towarzyszy dodatkowa dawka adrenaliny - mówi Jacek. - Do tego dochodzi szereg niebezpieczeństw. Tych realnych, na przykład chuliganów, podpitych i często agresywnych bezdomnych czy złomiarzy. Jak i wyimaginowanych, obecnych tylko w wyobraźni. Jest coś ekscytującego w samotnej wyprawie kilkaset kilometrów od domu do opuszczonej, nieczynnej fabryki i jej zwiedzanie połączone z fotografowaniem nieznanego, niedostępnego świata.
Nie można tez zapomnieć o fizycznych niebezpieczeństwach - przegniłych drewnianych stropach, zardzewiałych metalowych schodów czy dziur w podłogach. A piętra w niektórych fabrykach nie mają dwóch metrów wysokości, tylko od sześciu do ośmiu. Do tego zazwyczaj panuje mrok. Między innymi i z tych powodów nie podaje się publicznie lokalizacji takich miejsc. Bo młodzi ludzie, żądni wrażeń mogą ulec wypadkowi podczas "poszukiwania przygód" w takim miejscu.
Nie ma się co oszukiwać. Włocławek i Kujawy nie są miejscem, gdzie Jacek może realizować swoje pasje fotograficzne. - Nie jesteśmy raczej regionem przemysłowym - mówi. - Wszyscy znamy "Celulozę", której praktycznie już nie ma, a kilkanaście wycieczek na przestrzeni lat wyeksploatowało to miejsce. Przynajmniej dla mnie. W pobliżu Włocławka mamy kilka mniejszych miejsc, dość szybko znikających z powierzchni. Często w poszukiwaniu ciekawych kadrów jeżdżę na Śląsk lub w inne "zagłębia" przemysłowe, w których łatwiej o ciekawe miejsca na fotografowanie.
Obiekty do fotografowania wybierane są na podstawie opowieści znajomych, ale też dzięki przekopywaniu zasobów internetu i ślęczeniu nad mapami satelitarnymi.Czy jadąc do wybranej fabryki czy kopalni, wiadomo czego można spodziewać się na miejscu? - Czasem tak. Przed wyjazdem oglądam w internecie zdjęcia tych, którzy wcześniej odwiedzali to miejsce. Często jednak - i to chyba jest najciekawsze - jadę w ciemno.
Ale czasem zdarza się tak, że nie mogę wejść na wybrany teren albo fabryka została właśnie wyburzona. Bo mapy satelitarne i lotnicze zwykle pokazują świat sprzed kilku lat. Moje wyprawy na ogół pełne są niespodziewanych przeżyć. Zdarza mi się natknąć na pełne wyposażenie biur czy dokumentacje sprzed lat. Stare kalendarze, kwiaty w sekretariatach dyrektorów nie podlewane od dziesięciu lat. Wtedy można cofnąć się w czasie, doświadczyć jego upływu i starać się zatrzymać tę chwilę w kadrze. Bo przecież na tym polega fotografia!
Swoje zdjęcia Jacek wysyła na różne konkursy. Kilka dni temu otrzymał nagrodę specjalną w Ogólnopolskim Konkursie Fotografii "Przestrzeń wyobraźni". Na konkurs, organizowany przez poznańską Galerię Fotografii Fotoplastykon Antoniego Ruta pod patronatem Stowarzyszenia Twórców Fotoklub Rzeczypospolitej Polskiej, wpłynęło 431 prac 77 autorów. Nagrody otrzymało sześć osób, cztery wyróżniono. W gronie nagrodzonych znalazł się włocławianin, Jacek Ostrowski. Najlepsze prace dziesiątej edycji konkursu pojawią się na wystawie, która otwarta zostanie 6 sierpnia w Galerii Miejskiej Arsenał w Poznaniu. Na ekspozycji pojawi się sto najlepszych prac, w tym aż sześć autorstwa Jacka. Tegoroczna nagroda to nie pierwszy sukces Jacka. W zeszłym roku było też wyróżnienie na Międzynarodowym Konkursie Fotografii Przemysłowej i Industrialnej Fotopein 3.
- Nagrodzona w Poznaniu praca to magazyn nieczynnej już cukrowni w pobliżu Włocławka - mówi Jacek Ostrowski. - Ze względów bezpieczeństwa nie podam dokładnej lokalizacji. Chcę po prostu uchronić to miejsce przed niepotrzebnymi wycieczkami złomiarzy czy fanów paintballu. By jak najdłużej zaniedbany obiekt cieszył, między innymi pasjonatów fotografii. Ale chętnie zabiorę tam każdego, kto chce spróbować fotografii w takich miejscach.
- Wybór tego zdjęcia przez jury trochę mnie zdziwił - dodaje. - Podczas dziesięciu miesięcy trwania konkursu, gdzie każdego miesiąca nadsyłałem jedno zdjęcie, moim zdaniem, zrobiłem ciekawsze fotografie. Mimo to, jestem zadowolony z nagrody.
- Tylko nie pisz o uciekaniu przed kimś z fabryki, bo mnie żona nigdzie więcej nie puści - śmieje się Jacek. - Chociaż nikt mnie jeszcze nigdy nie gonił ani straszył. Jednakże podczas moich wypraw staram się trzymać podstawowej zasady - świadomego ograniczania ryzyka. Czasem widząc złomiarzy po prostu nie wchodzimy sobie w drogę. Warto sobie odpuścić słysząc pijaną grupę nastolatków.
Ostatnia powódź przesunęła na przykład jeden z wyjazdów do ciekawej papierni. Rozsądek przede wszystkim. Dużo większym zagrożeniem są dziury w stropach czy zagrażające życiu chemikalia, ciągle składowane w wielu miejscach - polioctany, kwas cyjanowy, perhydrol. Na wszelki wypadek oprócz aparatu ma ze sobą zawsze maskę przeciwgazową.
Na to trzeba przede wszystkim uważać podczas takich wypraw z aparatem. Bardziej, niż na obecność nieprzychylnie nastawionych osób. W końcu, są to miejsca opuszczone...

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: MM-kowicz "URG" lubi fotografować opuszczone miejsca. Zobacz jego niesamowite zdjęcia - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto