- W wakacje też słucha pan muzyki?- Teraz częściej w słuchawkach, a rzadziej na żywo. Choć bywam na ciekawych wydarzeniach. W Skwierzynie np. jest fajny projekt naszej filharmonii - muzycy grają w pałacu w Wiejcach lub w Domu nad rzeką. Były już dwa takie koncerty: w czerwcu wystąpił kwartet smyczkowy Con Amabile, a w lipcu mogliśmy posłuchać czegoś rzadkiego, czyli duetu wiolonczelowego. Katarzyna Winkiewicz i Piotr Więcław zagrali bardzo ciekawy program. Miałem zaszczyt prowadzić te koncerty. W sierpniu będą kolejne.Widziałem też projekt teatralno-muzyczny w Łośnie, w którym biorą udział m.in. Michał Wróblewski, Karolina Miłkowska-Prorok, Cezary Żołyński czy Michał Bajsarowicz.
- Drugą połowę wakacji też spędzi pan z muzyką?- Lubię muzykę dawną, więc chodzę na festiwal Magnum Misterium w filharmonii w Gorzowie. Jest też konkurencja - w tym samym czasie jest Muzyka w Raju.
- Gorzowianie w ogóle są muzykalni?Tu trzeba rozdzielić różne gatunki muzyki: mamy przecież filharmonię, klub jazzowy, Art Cafe w teatrze...
- Kawiarnię Letnią...- Dla mnie rewelacja! Lubię tam słuchać muzyki. Ostatnio miałem tam nawet przygodę: gdy stałem, podszedł pewien pan i zapytał „czego tu?". Odpowiedziałem: „chciałem panu postawić piwo". Wtedy on: „no to może pan stać". (śmiech)
- Nie ma pan dreszczy, gdy przechodzi pan obok Letniej?- Ja znajduję ukojenie w filharmonii, ale każdy ma prawo słuchać, czego chce. Mój wnuk ma 19 lat i robi bity do muzyki ulicy. Muszę tego słuchać, bo chce, żebym oceniał. A jestem surowy. W Gorzowie w południe mamy kakofonię dźwięków: z Białego Kościółka na Anioł Pański jest jedna melodia, z katedry druga, a z dachu magistratu leci hejnał.
- Na szczęście tylko w południe...- Gorzów jest przystanią dla muzyki, każdy znajdzie coś dla siebie. Muzycy ze sobą współpracują. Gdy okazało się, że po koncertach w filharmonii artyści przychodzą do Filarów, powstał projekt, który nazwałem - żeby nie było, wspólnie z Bogusiem Dziekańskim - Filharmonicy w Jazz Clubie.
- Czyli filharmonia jest potrzebna?- Wcześniej musiałem jeździć do Poznania, teraz mogę słuchać muzyki w Gorzowie. Ludzie jeszcze boją się muzyki poważnej - myślą, że to tylko piski będą. Ale powoli się do niej przekonują. Widzę to po coraz większej frekwencji na koncertach w filharmonii.
- Na stronie filharmonii pisze pan o koncertach, prowadzi pan Klub Melomana. Wyjaśnijmy od razu, że nie jest pan tam na etacie...- Nie, nie jestem na etacie. Proszę napisać to dużymi literami.
- Zdarza się panu krytykować filharmonię na blogu?- Owszem, nikt mnie nie cenzuruje. Na początku ustaliliśmy z panią dyrektor, że nie będę trąbką filharmonii. Napisałem parę krytycznych uwag, np. o buczącym projektorze czy głośnej klimatyzacji podczas koncertów. Negatywnie oceniłem też parę wykonań.
- I wtedy pani dyrygent się obraziła, miała focha?- Wręcz przeciwnie, mam wrażenie, że opinia moja czy innych melomanów jest brana pod uwagę. Co więcej, jestem zapraszany na kolejne koncerty.
- Klub Melomana to chyba tylko kilkanaście osób. Tak mało gorzowian potrafi rozmawiać o muzyce?- Ostatnie Kluby Melomana gromadziły około 20 osób - i chyba to wystarczy. Przy 30-40 osobach trudno byłoby rozmawiać. Od września chciałbym zmienić termin spotkań, bo w czwartki jest próba generalna i trudno jest dograć terminy muzyków, których zapraszam. Myślę więc o wtorkach. Moim marzeniem jest zaprezentowanie w ciągu nowego sezonu wszystkich muzyków.
- Ma pan jeszcze jakieś marzenie muzyczne związane z filharmonią?- Mam, rozmawiałem już o tym z panią dyrektor. Chciałbym posłuchać w sali kameralnej recitali fortepianowych - zobaczymy, może kiedyś się uda. Chętnie pomogę przy organizacji.
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?