MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Na spotkanie z Czartem...

Olga Klamecka
Olga Klamecka
Tam, gdzie powstają legendy - Bulin, k. Kożuchowa

Niedziela witająca słońcem? Nie można było zmarnować takiej okazji, więc wraz z Mężem wybraliśmy się na małą wycieczkę. A że lubię legendy, padło na wędrówkę,której celem właśnie legendarne miejsce miało się stać...
Postanowiliśmy stanąć oko w oko ze śladami po Diable. Przemierzyliśmy Nową Sól, potem Kożuchów,a potem "wymarłe" drogi, także związane z historią (podobno część tych wertepowych dróżek pokryto kostką brukową, by zawracające czołgi nie zrywały asfaltu..?).
Po krótkim błądzeniu trafiliśmy do Bulina. Tam przywitał nas poczciwy, wioskowy Burek, który pilnie strzegł  naszego samochodu i postanowił sprawdzić któż to odwiedza jego małą ojczyznę. Piesek okazał się przyjaźnie nastawiony, to znaczy chyba przeszliśmy jego weryfikację i zostaliśmy zaakceptowani, bo machnąwszy kilka razy ogonem odszedł, poszedł dalej swoją drogą. My zaś, urzeknięci widokiem pięknych pól i wzgórz, na których dumnie skubały trawę konie wszelakiej maści oraz jeden kucyk, popstrykaliśmy fotki i popędziliśmy dalej.

Po drodze minęliśmy to, z czego Bulin słynie, czyli Folwark. Może to przez to,że słońce się schowało, że luty przypomniał o sobie, że gołe gałęzie drzew w szarości dnia trochę straszyły, a wszystkie te zabudowania folwarczne zupełnie nie tętniły życiem, muszę przyznać że nieco się wystraszyłam tego miejsca. Ludzi brak, świszczący wiatr i głucha pustka (trochę jak w horrorze).
Pojechaliśmy dalej, przecisnęliśmy się przez wąską ścieżkę pełną błota i... jest! Udało się trafić!

Wysiedliśmy i od razu podeszliśmy do zaczarowanego głazu. CZARCI KAMIEŃ. Kiedy go sobie wyobrażałam, moja głowa podsunęła mi takie wizje, że w zderzeniu z rzeczywistością, moje obawy znikły.
Na skraju pola, przy pochłoniętym przez zimowy sen ciemnym drzewie, obok zadaszonej, drewnianej ławki ze stolikiem pomazanym markerem prezentował się dumnie, choć już sędziwie.
Czarci Kamień.
Nie dziwię się, że powstały o nim liczne legendy. Skąd mógł się tam wziąć, skoro wokół brak jakichkolwiek śladów jego pochodzenia?

Jedna z legend głosi, że Czarci Kamień to pamiątka po Diable, który lecąc (to Diabły latały???) z ogromnym głazem w celu zrzucenia go na Zamek w Kożuchowie/Kościół/Wieżę upuścił go w tym miejscu, bo poraziły go pierwsze promienie słońca o świcie.
Inna historia mówi o tym, jakoby w Bulinie mieszkał nieuczciwy kupiec, który nie bał się nawet samego Czarta, i to na jego dom spadł ten ogromny głaz.
Podobno też głaz spełnia życzenia osób zakochanych. Ale o tym to się dowiedzieliśmy po powrocie. Więc życzenie przepadło.
Upatrywałam śladów po pazurach Diabła. Coś tam rzeczywiście jest. 

A więc coś drgnęło.

Trochę strasznie, trochę pięknie. Może nie byłoby mi tam tak mrocznie, gdyby było ciepło, słonecznie... Trudno orzec.
Na pewno warto się tam wybrać. 
Legendarne miejsce nie wszyscy mają na wyciągnięcie ręki... ;)

 

od 7 lat
Wideo

Młodzi często pracują latem. Głównie bez umowy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto