Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nazywam się Psotka i opowiem Wam moją historię

Redakcja MM
Redakcja MM
Chociaż jestem malutką sunią, życie mnie nie rozpieszczało. Będąc szczeniakiem, byłam kochana i rozpieszczana, ale potem mnie wyrzucono. Straciłam dom, jedyne miejsce jakie znałam i kochałam. Przygarnęli mnie inni ludzie, ale mieli już dużo psów i trafiłam z deszczu pod rynnę.

W nowym miejscu brakowało wszystkiego: jedzenia, ciepłego legowiska, opieki weterynaryjnej i miłości. Nikt nigdy mnie nie głaskał, nie przytulał i nie mówił, że jestem jego kochaną sunią. Jakby tego było mało, to na dodatek zachorowałam. Zrobiła mi się przepuklina. Bolało, przeszkadzało w chodzeniu, ale cóż taki psi los. Pewnego dnia przyjechali ludzie z jakiegoś Stowarzyszenia Pomocy dla Zwierząt i zabrali mnie do weterynarza. Miałam operację, po której poczułam się o wiele lepiej i przepuklina zniknęła. Niestety znów wróciłam do starego domu. Bałam się, że kolejnej zimy tu nie przeżyję, że głód i zimno nie pozwolą mi dożyć kolejnej wiosny. Ci ludzie ze stowarzyszenia znów jednak po mnie przyjechali. Mówili, że mają dla mnie nowy domek. Najpierw jednak zostałam wykąpana, zaszczepiona, odrobaczona i wysterylizowana. Taka zdrowa i czyściutka pojechałam do nowego domu. Położyłam się cichutko na kanapie i czekałam co będzie dalej. Domek wydawał się fajny i była mała dziewczynka, a ja bardzo lubię dzieci. Niestety chyba nie przypadłam im do gustu, bo po paru godzinach odwieźli mnie z powrotem do azylu. Powiedzieli, że nie spodobałam się babci. Zaczynam żałować, że nie urodziłam się yorkiem albo shih tzu, może wtedy miałabym więcej szczęścia w życiu.  W azylu jestem do dzisiaj. Mam tu wspaniałą opiekę i dużo psich kolegów i koleżanek, a że lubię inne zwierzęta to zupełnie mi to nie przeszkadza. Dostałam własne legowisko, chociaż powiem Wam w sekrecie, że w nocy wdrapuję się do łóżka syna moich opiekunów. Codziennie jestem karmiona i nawet dostaję przysmaki. Odwdzięczam się jak tylko mogę za ten wspaniały dom: załatwiam się na dworze, nic nie niszczę w domu i jestem grzeczna. Leżę sobie cichutko i nie dowierzam, że również do mnie uśmiechnęło się szczęście. Swoim zachowaniem chciałabym podziękować moim opiekunom. Wiem jednak, że nie mogę zostać tu na zawsze i że szukają dla mnie nowego domku. Mam tylko jedno malutkie marzenie – żeby ten nowy domek był moim ostatnim, żeby ludzie, do których trafię pokochali mnie taką, jaka jestem, żeby taka mała, niepozorna sunia jak ja stała się dla kogoś najpiękniejszym i najukochańszym psem na świecie. Nie przeżyję już więcej odrzucenia, zbyt wiele już przeszłam w swoim życiu i teraz czekam na prawdziwą miłość.   Psotka jest wysterylizowana, zaszczepiona i posiada książeczkę zdrowia. Adopcja tylko z umową. Telefon kontaktowy: 664 933 528. Stowarzyszenie Pomocy dla Zwierząt "Azyl na Koziej" w Świebodzinie  

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto