Artur jest miłośnikiem offroadu, swoim terenowym Mitsubishi Pajero jeździ także na co dzień. Auto nie wygląda jak niektóre potwory przygotowane na najtrudniejsze przeprawy w ciężkim terenie, niemniej jednak te samochody w zupełnie standardowym wydaniu dobrze radzą sobie poza asfaltem.
W niedzielny wieczór wracał z zakupów do Ząbek, gdzie mieszka. Po drodze postanowił jeszcze kupić na kolację kebaba. Użytkownicy zwykłych osobówek musieliby spory odcinek drogi nadłożyć, ale Artur postanowił użyć znanego, choć nieutwardzonego i bardzo nierównego skrótu.
- Nie takie rzeczy już swoim autem robiłem, a i tym skrótem jeździłem dość regularnie – mówi. – Bawi mnie offroad, często wyjeżdżam swoim samochodem w teren, więc ten przejazd zawsze był „bułką z masłem”, chociaż z braku mocniejszych doznań też dawał nieco frajdy, zwłaszcza że rzadko wjeżdżałem tu powoli – dodaje.
I do wczorajszego wieczora zawsze wszystko było OK. Tym razem kierowcę zaskoczył oczyszczony i odkopany w ostatnim czasie przepust melioracyjny przebiegający pod główną jezdnią – ulicą Łodygową. Teren wokół drogi jest w tym miejscu znacząco obniżony, a dodatkowo wspomniany betonowy przepust znajduje się jeszcze poniżej poziomu gruntu. Cała ta matematyka daje w efekcie dziurę o głębokości co najmniej 3 metrów, której na dodatek nie było wcześniej.
- W nocy tego dołu nie zauważyłem. Autem bujnęło dużo bardziej niż zwykle, przytrzymało je, zaczęło ściągać w prawą stronę. Zdezorientowany odpuściłem gaz, co okazało się zgubne – relacjonuje przebieg zdarzenia Artur. – Dziury nie widziałem z poziomu drogi, zorientowałem się, że tam jest dopiero gdy samochód zaczął się do niej osuwać. Pewnie za mocno ściąłem skręt; mogłem pojechać ciut szerzej, albo ciut szybciej, albo nie zdejmować nogi z gazu i nic by się nie stało – dodaje kierowca.
Dla przejeżdżających drogą kierowców całe zdarzenie wyglądało dość groźnie. Wielu zatrzymywało się, by sprawdzić, czy nie trzeba udzielić pomocy; ktoś zadzwonił też po policję. Na całe szczęście tym razem skończyło się na porysowanym lakierze i bardzo delikatnie nagniecionym tylnym słupku, a Artur musiał skorzystać z pomocy kolegi, który wyciągnął go drugą terenówką bez żadnych problemów.
To, co w tej sytuacji straszy, to myśl, że zamiast solidnej terenówki w dziurę mogło wpaść auto osobowe, którego kierowca np. wypadłby z drogi kilka metrów wcześniej chcąc uniknąć zderzenia… Wtedy na pewno nie skończyłoby się tylko na kilku zadrapaniach lakieru. Dlatego apelujemy do zarządcy drogi o jak najszybsze zabezpieczenie tego odcinka, by uniknąć, jeszcze tylko potencjalnej, tragedii.
Policja podsumowała majówkę na polskich drogach
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?